Pierwszy Tomb Raider zachwycił graczy. To była prawdziwa przygoda życia
Jednym z niewątpliwych atutów gier wideo jest możliwość wcielania się w role, które w rzeczywistości są kompletnie nieosiągalne. Weźmy na przykład poszukiwaczy skarbów i archeologów, którzy zamiast miotełki i łopaty wybierają pistolety i lasso. Takim archetypem dla fanów filmów stał się Indiana Jones. Gracze mieli natomiast Larę Croft w serii gier Tomb Raider.
Świątynie, grobowce i zew przygody
Wychodzi na to, że do tej pory każde moje podejście do tworzenia wspominkowych tekstów retro kończy się natrafieniem na grę, która na swój sposób rozpoczęła pewien trend lub gatunek. W zeszłym tygodniu mieliśmy okazję pochylić się nad pierwszą częścią serii DOOM, która niewątpliwie nadała ton grom FPS. Dzisiaj na tapet wskakuje Tomb Raider, czyli mokry sen domorosłych archeologów, poszukiwaczy przygód i tych, którym szara rzeczywistość niekoniecznie odpowiadała.
Mamy rok 1996, a nieco mniej niż dekadę wcześniej do kin trafiła trzecia odsłona przygód popularnego Indiany Jonesa. Format “przygodowy” miał miliony zwolenników zarówno wśród fanów książek, jak i też seriali, filmów czy gier. Bo czym w zasadzie jest owa przygoda? To pewnego rodzaju historia, która bardziej niż zwrotami akcji, zajmuje się przedstawianiem nam kolejnych miejsc, odkrywaniu tajemnic i braniu udziału w czymś wielkim. W tym wypadku najczęściej mowa o poszukiwaniu skarbów czy mitycznych krain tam, gdzie niekoniecznie często ktokolwiek się wybiera.
Motyw ten okazał się być idealnym do stworzenia gry — pomyślał lata temu animator Toby Gard. Stwierdził, że gracze pokochają pomysł obserwowania w pełni trójwymiarowej i wciągającej gry akcji, której głównym elementem będzie eksploracja zróżnicowanego środowiska. Mowa o wielu lokacjach, z których każda skrywać ma inne tajemnice. Dodajmy do tego szczyptę akcji, charakterystycznego bohatera i mamy przepis na sukces. Ale zaraz, jakiego bohatera?
Lara Croft, Tomb Raider i wybór płci
Dziś doskonale wiemy, kim jest Lara Croft i do czego bohaterka jest zdolna. Jednak jeszcze przed premierą produkcji osobowość głównej bohaterki nie była wcale tak oczywista. Twórcy rozważali wiele opcji. Jedną z nich było stworzenie męskiego protagonisty, jednak bano się ewentualnych konsekwencji związanych z istniejącą już marką popularnych filmów. Druga koncepcja zakładała oddanie graczom wyboru — niech sami zdecydują, czy chcą grać facetem, czy kobietą. Tu na drodze stanęły jednak ograniczenia techniczne. Należałoby poświęcić znacznie więcej pracy i zasobów na przygotowanie animacji, czy przerywników filmowych.
Stanęło zatem na kobiecie, co nie było wtedy tak oczywistą decyzją. Inspiracją do stworzenia Lary Croft okazała się siostra Garda. Trzeba przyznać, że ekipa miała podczas projektowania bohaterki niezły ubaw. Doskonale pamiętamy, że choć pierwotna archeolog była dość kanciasta, to jej sylwetka w jasny sposób komunikowała o płci. Dla niektórych przerysowany obraz był obrazoburczy, innych bawił. Na pewno jednak stał się swoistym symbolem, który był z nami przez wiele lat.
Zwiedźmy razem cały świat
Historia opowiadana w grze ma sporo z kinowego stylu. Lara zostaje wysłana na poszukiwania mitycznej “gałęzi:, która ma znajdować się w jednym z grobowców w Peru. Szybko okazuje się, że zamiary zleceniodawcy niekoniecznie są szczere, a kobieta zostaje uwikłana w ogromny przekręt, mający na celu przejęcie władzy nad światem. Nie zgadza się na to i kontynuuje samotną wędrówkę, jednocześnie próbując pokrzyżować plany przeciwników.
Dziś może nie wszyscy już pamiętają fabularne oblicze gry, ale w pamięć zapadły nam bez wątpienia lokacje, to jak były różnorodne i ciekawe. Pierwsza odsłona serii Tomb Raider pozwoliła nam eksplorować tajemnicze miejsca w 4 różnych krajach świata. Łącznie do naszej dyspozycji oddano 15 zadań, których akcja działa się w Peru, Grecji, Egipcie i na Antarktydzie. Gracze szybko zdołali zachwycić się ciekawą rozgrywką, która pozwalała nam odwiedzać tak ciekawe obszary.
Chociaż struktura poziomów była raczej zamknięta, to w rzeczy samej mieliśmy poczucie odkrywania tajemnic i wykonywania wyjątkowej roboty poszukiwaczki przygód. Nie zabrakło też akcji. O ile eksploracja sama w sobie była ciekawa, to starcia z przeciwnikami również robiły robotę. Od początku w serii Tomb Raider nie brakowało strzelania. Elementem charakterystycznym dla Lary zostały bowiem dwa pistolety i to nie bez powodu. Bohaterka wyczynia z nimi cuda, a żaden zbłąkany potwór czy agresywny zwierz nie mogą czuć się bezpieczne.
Co sprawia, że gra jest dobra?
Dziś obserwujemy losy serii z perspektywy czasu, jest to zatem ogromne ułatwienie. Jak jednak ocenilibyśmy grę w momencie jej premiery? Albo jak zrobili to gracze i media? Cóż, od samego początku pierwsza odsłona serii Tomb Raider mogła liczyć na ciepłe przyjęcie. Tytuł wydany przed laty na PS1 i MS-DOS przede wszystkim cieszył oczy grafiką i projektem lokacji. Trójwymiar mu służył, a twórcy zdołali przenieść swoje wcześniejsze pomysły do oprawy, jaka dopiero zaczęła pojawiać się w grach jako takich. Ale nie była to jedynie pusta wydmuszka.
Gra świetnie balansowała kilka swoich głównych składników. Były zróżnicowane lokacje, ale i należało się po nich jakoś poruszać. Element platformowy został też wzbogacony o choćby pływanie, dzięki czemu Lara Croft mogła zwiedzać dane jej miejsca na wielu płaszczyznach. Nie zabrakło też zagadek poczucia, że faktycznie bierzemy udział w historii. Ta, jak i cały świat, były niesamowicie immersyjne.
No i na koniec zostaje sama akcja, czyli starcia z przeciwnikami, czy walka z otoczeniem. Na naszej drodze stawały nie tylko niebezpieczne akrobacje do wykonania, ale także dzikie zwierzęta czy ludzie, którzy chętnie zakończyliby naszą wędrówkę. Trzeba oddać twórcom, że po mistrzowsku zdołali zmieszać kilka różnych, dobrych cech gry wideo w jedno — w czasach, gdy wcale nie było to takie oczywiste. A mowa przecież o produkcji sprzed niemal 30 lat!
Przemiana, jakiej się nie spodziewaliśmy
Nie da się ukryć, że klasyczny już obraz Lary Croft jest dość mocno przerysowany. Była to nie tyle bohaterka do utożsamiania się, co superheros pokonujący zastępy wrogów skacząc i wykonując piruety z pistoletami, niczym w filmie Johna Woo. Czy był to właściwy obraz kobiety odkrywającej dawne tajemnice? Poniekąd tak, ale w czasach, które minęły. Świat gier wideo ewidentnie skręcił w kierunku bardziej ludzkich bohaterów. Nadal są oni zdolni, ale mają bardziej prawdziwą twarz. Takie odświeżenie spotkało serię Tomb Raider.
Zobacz też: Star Wars Outlaws to porażka? 7 największych problemów gry
Miało to miejsce w 2011 roku wraz z premierą rebootu serii. Nadal wcielaliśmy się w rolę Lary Croft. Ta jednak nie przypominała już przesadzonej do granic możliwości superbohaterki z pistoletami, lecz o wiele bardziej przyziemną kobietę, która dopiero uczyła się walczyć i przede wszystkim przeżywać. Od samego początku tej udanej produkcji obserwujemy przemianę Lary, która zamiast polować, początkowo bardziej przypomina zwierzynę.
Seria stała się wówczas bardziej dosadna, a co za tym idzie brutalna. Wyszło jej to niewątpliwie na plus, bo choć wciąż nie brakowało odkrywania skarbów i tajemnic, to cała otoczka zbliżyła się do mocnego filmu akcji, oddalając się od niemal komiksowych wyobrażeń na temat przygód w świecie wymarzonym przez archeologów. Dziś śmiało można powiedzieć, że seria zmieniła się drastyczne, ale w każdym calu na plus.
Będzie nowy serial! Znamy aktorkę
Okazuje się, że fani Lary Croft mogą liczyć nie tylko na nowe gry, ale i serial. Według najnowszych doniesień, Amazon negocjuje udział znanej aktorki w roli głównej. Tym razem w tytułową postać miałaby wcielić się Sophie Turner, którą możecie kojarzyć przede wszystkim z serialowej Gry o Tron. Fani mają mieszane odczucia wobec takiego castingu, ja jednak przypominam — istnieje przecież charakteryzacja…
Źródło: Opracowanie własne