Kingdom Come: Deliverance – ostateczny upadek? Gracze stracili cierpliwość
Zapowiadało się na wielki hit, przez chwilę nawet nim było. Jednak ilość frustrujących bugów i wiecznych aktualizacji sprawiła, że fani stracili wiarę w Kingdom Come: Deliverance. Liczby mówią same za siebie.
Od dnia swojej premiery, 13 lutego 2018 roku, wciąż słyszymy o Kingdom Come: Deliverance. Najpierw internet zalał nas falą pozytywnych recenzji, potem pisano o wynikach sprzedażowych, a później newsy na całym świecie prezentowały się mniej więcej tak:
patch, patch, patch, patch, patch…
Liczba graczy w Kingdom Come: Deliverance maleje
Nic jednak dziwnego: jak pisaliśmy w jednym z newsów, deweloperzy z Warhorse nie wyrobili się z gotową produkcją na czas premiery, stąd późniejsze babole, glitche, bugi i potrzeby łatania gry. Wydaje się, że gracze stracili cierpliwość – portal GitHyp podaje bowiem, że gra straciła 95% graczy na Steamie od momentu premiery.
Kingdom Come: Deliverance: ile osób ukończyło grę?
W lutym, w produkcję grało ponad 66 tysięcy osób dziennie. Dziś ta liczba zmniejszyła się do 3,6 tysiąca. Z pewnością część osób przestała interesować się tytułem z prostej przyczyny: po prostu go ukończyła. Jednak spojrzawszy na osiągnięcia na Steamie i zobaczywszy, że odznakę Koniec uzyskało jedynie 10,8% graczy można zacząć myśleć, że pożegnanie z grą ma inną przyczynę.
W Kingdom Come grało jednocześnie więcej osób niż w Wiedźmina 3
O ile zainteresowanie Wiedźminem 3 nie spada i z pewnością w przeciwieństwie do KCD długo jeszcze nie spadnie, to trzeba przyznać, że przynajmniej w obrębie platformy Steam, Henryk ze Skalicy pobił w czymś Geralta z Rivii. Od momentu premiery w 2015 roku, w Wiedźmina 3 w tym samym czasie grało maksymalnie 92 tysiące osób. KCD pobił ten rekord o całe 4 tysiące. Jest więc się z czego cieszyć, choć w starciu z ostatnimi wynikami może jednak niekoniecznie…
Dlaczego Kingdom Come nie cieszy się tak dużą sławą, jaką powinien
Bugi. I nie, nie jest to powtarzana do bólu przez wszystkie redakcje świata przyczyna porażki Henryka ze Skalicy. O ile przez pierwszych kilkanaście godzin gameplay przebiega bez zarzutu, to kolejne godziny były już czasami pełne męczarni. Największym problemem nie był jednak koń, który zawieszał się na każdym płocie, który próbowaliśmy przeskoczyć, a braki w interfejsie. Częstą bolączką gry były misje, które nie zakańczały się ani nie rozpoczynały wtedy, gdy należało, a przy tym często nie uzyskiwaliśmy nowych punktów na mapie, do których trzeba było dotrzeć. Wielu osobom nie pozostawało więc nic innego jak poczekać kilka tygodni na patch, by w ogóle wiedzieć, co w następnej kolejności zrobić. Wydaje się, że te właśnie błędy przesądziły o losie Kingdom Come – grający w tytuł osoby przestały mieć cierpliwość i być może przestały także wierzyć, że produkcja będzie kiedykolwiek w pełni grywalna.
Jeśli planujecie jeszcze dać Henrykowi drugą szansę, warto zapoznać się z naszymi trikami i tipsami do gry Kingdom Come: Deliverance.