Top 7 gier, które zasługują na remake’i
Już od dłuższego czasu branżę gier wideo nawiedza nostalgiczna fala odświeżania klasyków z minionych lat. O wadach i zaletach tego zjawiska można by dyskutować długo, bo o ile sama idea przystosowywania starych gier do współczesnych warunków jest dobra, tak nie zawsze finalny produkt jest tym, czego oczekują fani. Szczególnie widać to w remasterach, gdzie deweloperzy z reguły nie silą się na staranne odnowienie produkcji. Dostajemy przepisany kod gry tak, aby był kompatybilny z daną architekturą sprzętową. Produkcja zyskuje przeskalowaną rozdzielczość, wyższą jakość tekstur czy też lepsze oświetlenie, często cierpi zaś przez przestarzałą mechanikę. Tak „przypudrowane” produkcje lądują na półkach sklepowych, a ich odbiór w dużym stopniu zależy od trudu, jaki ponieśli producenci przy ich tworzeniu.
Zdecydowanie lepszym wariantem przywracania klasyków do łask, jest ich tworzenie… niemal od podstaw, z zachowaniem spójności fabuły, świata gry i szkieletu rozgrywki. Remake’i, bo o nich mowa, są chyba najwłaściwszą drogą do rozbudzenia wśród graczy nostalgii i zapewnienia rozrywki na właściwym poziomie. Niestety ich przygotowanie jest czasochłonne, a ilość pracy rośnie wraz z liczbą lat od premiery danej gry. Patrząc jednak na świetnie odnowioną trylogię kultowego Jamraja Pasiastego – Crash Bandicoot N.Sane Trilogy – widać, że jest to opłacalne, bo gracze chcą powrotu do klasyki. Uwspółcześniona platformówka z PlayStation doczekała się nieporównywalnie lepszej, względem oryginału, oprawy audio-wizualnej. Poszczególne lokacje, przedmioty czy postacie występujące w grze napisano na nowo, wiernie wzorując się na oryginalnym kodzie źródłowy. Tytuły zyskały ponadto kilka udogodnień, takich jak system checkpointów czy możliwość zapisu postępu rozgrywki w dowolnym momencie, które teraz są oczywistością i standardem w grach wideo, kiedyś zaś… no właśnie, po prostu ich nie było. Nowy Crash okazał się hitem sprzedażowym i dowodem, że remake’i mają sens.
Podobne odczucia możemy mieć po kontaktach z Shadow of The Colossus na PS4 czy Spyro: Reignited Trilogy. Na horyzoncie widnieją kolejne remake’i, które prawdopodobnie podbiją serca graczy. Medievil, Final Fantasy VII, Warcraft 3: Reforged, Crash Team Racing Nitro Fueled czy Resident Evil 2 wzbudzają duże zainteresowanie. Szczególnie widać to w przypadku tej ostatniej z wymienionych gier, przy której pracuje 800 osobowy zespół tworzący produkcję zachwycającą wzrok wiernością detali, „nową” rozgrywką czerpiącą garściami z Resident Evil 4 i całą masą zagadek logicznych oraz archaizmów, z jakich słynie oryginał.
Tak dopracowane remake’i otworzą tylko oczy kolejnym deweloperom, którzy w bliżej nieokreślonej przyszłości pokuszą się o przygotowanie kolejnych klasyków na miarę naszych czasów. Jakie to mogą być gry? Zapraszamy do naszego rankingu gier zasługujących na remake’i!
- Super Mario 64 (Nintendo 1996, N64)
Super Mario 64 to ikona piątej generacji konsol. Tytuł, który wyznaczył nowe horyzonty dla ówczesnych gier platformowych i stał się system selerem Nintendo 64, był w założeniach tym samym Mario, jakiego znaliśmy z NES-a i SNES-a. Skakanie po Goombach, zbieranie monet i gwiazdek oraz pogoń za porwaną księżniczką Peach znamy wszyscy. Różnicą, która przełożyła się na rozgrywkę, było w pełni trójwymiarowe środowisko 3D. Japoński deweloper skutecznie wykorzystał nowe możliwości techniczne Nintendo 64. Mario potrafił zdecydowanie więcej niż na dwuwymiarowych planszach, zaś specyficzny świat wąsatego hydraulika zyskał głębie, nabrał wyrazu i stał się po prostu atrakcyjniejszy. Skoro Super Mario Odyssey zyskał tak dużą popularność na Switchu, może odświeżony Super Mario 64 będzie dobrym suplementem do zeszłorocznego przeboju od Nintendo?