Te gry mają już 20 lat! Oto najlepsze tytuły sprzed dwóch dekad
To dość zaskakujące, ale niektóre wciąż dobrze kojarzone gry są starsze, niż mogłoby się nam to wydawać. Dziś rzucimy okiem na kilka najlepszych gier z 2004 roku. Choć wciąż świetnie je pamiętamy, to produkcje te mają już na karku po dwadzieścia lat. A skoro pojawiły się dwie dekady temu to… chyba już retro, prawda?
Rok 2004 – zupełnie, jakby to było wczoraj
Pamiętacie, co robiliście w 2004 roku? Tak mniej więcej — wszak nikt nie podałby dokładnego rozkładu zadań z każdego dnia w miesiącu. Jakaś część z nas na pewno co nieco pamięta. Ot, choćby chodzenie do szkoły, na studia czy nawet do pracy — to akurat w przypadku starszej części widowni. Na świecie działo się sporo. Latem fani piłki nożnej oglądali turniej o mistrzostwo Europy (bez udziału Polaków), czy dołączanie nowych państw do Unii Europejskiej, tym razem z polskim udziałem.
Wiele działo się też na rynku gier wideo, bo w 2004 roku pojawiła się ogromna masa perełek. Szybki rzut oka na rankingi pozwala mi stwierdzić, że był to jeden z najlepszych okresów w historii gamingu. Swoje hity otrzymali fani praktycznie wszystkich gatunków. Sukcesy święciła seria Grand Theft Auto, rewolucyjne FPS-y, gry wyścigowe czy MMORPG. Słowem, warto było być wówczas graczem, bo rynek obrodził takimi hitami, że głowa mała.
Half-Life 2 – czy to najlepsza gra z 2004 roku?
Sęk w tym, że choć większość z tych gier pamiętamy doskonale, to od ich premiery minęło już w zasadzie 20 lat. Serio, nie dekada, nie kilkanaście lat — dwadzieścia wiosen od premiery takich hitów, jak Half-Life 2 i nie tylko. Czujecie się już staro? Słusznie, bo to szmat czasu. Dlatego nie ma co przedłużać, bo i tak niewiele nam zostało. Rzućmy okiem na najlepsze gry 2004 roku, w końcu to już (niemal na pewno) retro.
Half-Life 2 – najlepsze gry i król na czele
Patrząc po średniej ocen z serwisu Metacritic, to właśnie Half-Life 2 okazał się być najlepszą grą sprzed 20 lat. Ba, ze średnią recenzji na poziomie 96 punktów staje się jedną z absolutnie najlepszych gier wideo w historii. Co sprawiło, że druga część rewolucyjnej serii aż tak spodobała się praktycznie wszystkim? Sukces tej gry można przypisać kilku aspektom.
Zobacz: Pierwsza część Half-Life to istna rewolucja
Na pierwszy rzut oka, druga odsłona Half-Life prezentuje się… nieźle. Gra oferuje przyzwoitą grafikę, bardzo zaawansowany system fizyki i masę mechanik, których nie oczekiwalibyśmy od de facto strzelanki. Ta mieszanka z dodatkiem naprawdę zaskakującej i wciągającej historii sprawia, że mamy do czynienia z czymś niezwykłym. Teraz najważniejsze, czyli spojrzenie z odpowiedniej perspektywy. Gdy uświadomimy sobie, że to wyszło 20 lat temu, to praktycznie nie można mieć pytań. Gra pod każdym względem wyprzedziła swoje czasy. Na szczęście gracze to dostrzegli, dzięki czemu produkcja osiągnęła w pełni zasłużony sukces.
GTA: San Andreas wprowadziło serię na inny poziom
Gracze mają tendencję do dzielenia historię serii GTA na kilka etapów. Pierwszy to oczywiście dwuwymiarowy okres z charakterystycznym widokiem z góry. Drugi etap to era 3D. Ta została zapoczątkowana przez świetne GTA 3, a później kontynuację stanowiła odsłona Vice City. Domknięciem pierwszej ery trójwymiarowej okazało się być GTA: San Andreas, które zebrało wszystkie osiągnięcia cyklu i zrobiło je jeszcze lepiej.
Po raz pierwszy w serii pojawiło się nie jedno, a aż trzy miasta. Ogrom San Andreas zachwycał, pozwalając nam na podróżowanie między trzema różnymi metropoliami wzorowanymi na Los Angeles, San Francisco i Las Vegas. Specyficzny był też klimat gry, bo zaczynaliśmy rozgrywkę jako chłopak z osiedla z mocno gangsterskim usposobieniem. Uliczne porachunki, walka o kontrolę nad dzielnicami i momentami odjechane zadania w postaci włamów do zakazanej strefy 51 (w grze liczba była inna) – GTA z 2004 przesunęło wszystkie poprzeczki do niespotykanego wcześniej poziomu.
Za co fani tak bardzo cenią GTA: San Andreas? Za różnorodność. Po raz pierwszy świat gry nie stanowił jedynie miasta, a także sporo terenów dookoła. Były pustynie, lasy, farmy, nawet góry. Dzięki temu zabawa była niesamowicie zróżnicowana, a eksploracja stanowiła czystą przyjemność. Szeroki zestaw pojazdów (w tym latających) bawi do dziś. Gracze docenili też szereg aktywności, których mogliśmy podejmować się poza głównym wątkiem. Wcześniej tego brakowało, a w San Andreas do roboty była cała masa różności. No i ten soundtrack…
World of Warcraft — w to gramy do dziś
Najlepsze gry 2004 roku oznaczają, że obowiązkiem jest wspomnienie o World of Warcraft, czyli chyba najważniejszej grze MMORPG w historii. Dowód? Miliony graczy do dziś spędzają tysiące godzin na serwerach, Blizzard opracowuje nowe dodatki, gra jest żywa i nic nie wskazuje na to, aby stan rzecz miał się w najbliższej przyszłości zmienić. Sam zastanawiam się nad powrotem, bo mimo testowania różnych MMO to właśnie WoW jest moim benchmarkiem. Gra może być albo słabsza od sieciowego Warcrafta, albo częściowo tak samo dobra. Nie lepsza, nie taka sama.
Chociaż gra przeszła od momentu premiery sporo zmian, to nawet oryginalna wersja prezentuje się świetnie. Wiele zawdzięczać można kreskówkowej oprawie, która starzeje się powoli. Jasne, modele postaci czy świata nie przypominają next-genowych gier, ale przecież to nie o to chodzi. Pierwsze skrzypce gra tu klimat, masywny świat, wiele regionów i ogrom ras, klas postaci czy profesji. Dziś World of Warcraft nadal jest mocnym graczem, a my wciąż mamy do czego wracać. Na przykład do wspólnych raidów czy maksowania kolejnych postaci. Każda rozgrywka, każda nowa postać to osobna przygoda, która za każdym razem jest równie ekscytująca, co za pierwszym.
Pierwszy Far Cry. Komputery płonęły
Niektórzy z nas mogą pamiętać, jak za benchmark nowego komputera odpowiadał przepiękny Crysis. Od niedawna rola ta przypadła rodzimemu Cyberpunkowi 2077, ale dwie dekady temu zupełnie inny tytuł sprawdzał moc peceta. Był to pierwszy Far Cry, wówczas przygotowany przez niemieckie studio Crytek. Z pozoru mieliśmy do czynienia z kolejną strzelanką pierwszoosobową, w której wcielamy się w rolę samodzielnego herosa. Jasne, mamy do pokonania multum wrogów, kryje się za tym jakaś tajemnica i tym podobne, prawda? Otóż nie tylko – gra miała bowiem do zaoferowania znacznie więcej, o czym przekonała się cała masa graczy.
Produkcja studia Crytek jak na swoje czasy wyglądała fenomenalnie, dając graczom ogromne pole do popisu. Otwarty świat gry z rozgrywką w rajskich okolicznościach przyrody przyciągał do ekranu, oferując przy okazji niesamowicie wciągającą i wartką akcję. Tytuł był niesamowicie trudny, ale wynagradzał to dużą swobodą w drodze do celów i wspaniale zrealizowanymi mechanikami strzelania.
Czy 20 lat to już retro?
Z jednej strony wydawać by się mogło, że gry z 2004 roku to jeszcze nie retro. Z drugiej, mają przecież po 20 lat. To sporo i wielu graczy nawet nie było wtedy jeszcze na świecie. A tak się składa, że niedawno zastanawiałem się na naszych łamach, co to w ogóle znaczy retro. Lata 80. ubiegłego wieku, czy może zwyczajna gra z dzieciństwa? Ciężko określić jedną granicę. Ba, zunifikowany “system” nie istnieje.
Dlatego rok 2004 można śmiało uznać za okres, który z dzisiejszej perspektywy jest już retro. Wiele serii zdążyło od tego czasu niesamowicie ewoluować, zmienić swoje mechaniki, a nawet zniknąć — dobrze, że możemy sobie o nich przypomnieć, choćby na chwilę.
Źródło: Opracowanie własne i metacritic.com