GTA The Trilogy The Definitive Edition – ja to kupię i przeze mnie nie będzie GTA 6

GTA Trilogy The Definitive Edition - zrzut ekranu z CJ'em
Felieton

Nowe GTA The Trilogy wychodzi niebawem i nie ma znaczenia, czy komuś się to podoba, czy nie. Bo w sumie i tak wszyscy to kupią.

O tym, że Rockstar ma w planach odświeżenie Trylogii GTA, wiemy od dawna. Ptaszki ćwierkały o tym ostatnio coraz głośniej, aż w końcu producent zapowiedział nowe wersje gier i nawet pokazał trailer. Premiera tytułów ma odbyć się już 11 listopada; trafią one na pecety, Xboksa One, Xboksa Series X/S, PlayStation 4 i PlayStation 5. Wiele osób krytykuje pomysł wskrzeszenia wieloletnich klasyków i nie jest to bezzasadne.

Rockstar jest znane z tego, że gdy już zrobi jakąś grę, to przeżuwa ją później długie lata. Producent po premierze tytułu wyciska z niego soki, rozwijając go, ulepszając i zarabiając na tym. Wszyscy chcą GTA 6? A, figa z makiem – zamiast tego dostaniecie tysięczną aktualizację do “piątki” i parę skórek do starych odsłon serii.

Krytyka polityki firmy jest jak najbardziej uzasadniona i można by o tym napisać epopeję. A jednak parę(set tysięcy) osób złapie się na to i i tak to kupi. Możliwe, że i ja dołączę do tego grona.

GTA The Trilogy – skok na kasę? Możliwe, ale…

GTA The Trilogy The Definitive Edition to niemały wydatek – za wersję pudełkową na PC, PS4 i Xboksa One, która trafi do sklepów w grudniu, zapłacimy około 250 złotych. I niewykluczone, że wydanie na next-geny będzie jeszcze droższe. To się nazywa skok na kasę – wziąć trzy starocie, które wiele osób ograło wzdłuż i wszerz, trochę je upiększyć i kazać sobie za nie zapłacić jak za zupełnie nową grę.

A jednak są też osoby, w których przypadku wydatek 250 złotych za wiekowe produkcje po renowacji ma jakiś sens. Do takiej grupy należą chociażby ci, którzy nie mieli wcześniej do czynienia z tymi produkcjami.

Przyznam szczerze, że nigdy nie byłam zagorzałą fanką GTA – ze starych odsłon tylko San Andreas wpadło mi w ręce. Oczywiście było to wieki temu i nie pamiętam z tej gry praktycznie nic – może oprócz tego, że czasem opowieść z kanciastym Si Dżejem w roli głównej potrafiła naprawdę wciągnąć. Nabywając odnowioną Trylogię, zaczynałabym więc praktycznie od zera. Zarówno dla mnie, jak i dla osób, które nie miały jeszcze okazji ograć tytułów wchodzących w skład pakietu, wydanie 250 złotych zagwarantuje więc wielką podróż w nieznane i przygodę na długie godziny.

Samo San Andreas zapewnia mocno przyzwoity czas rozgrywki – na przejście gry po macoszemu trzeba sobie zarezerwować ponad 30 godzin. Natomiast jeśli zechcemy zajrzeć w każdy zaułek świata i wykonać wszystkie zadania zaplanowane przez twórców, to możemy spędzić w produkcji nawet 80 godzin. A oprócz tego mamy przecież GTA III i Vice City, które spokojnie wypełnią pozostałe zimowe wieczory. Nie wiem, czy jakakolwiek nowość jest w stanie zaoferować nam aż tak wiele. Patrząc z tej perspektywy, byłabym skłonna nabyć zestaw oferowany przez Rockstar.

Z Mafią było podobnie

W maju 2020 wydano odnowiony zestaw Mafia. Podobnie jak ma to miejsce w przypadku Edycji Ostatecznej GTA, w skład pakietu wchodziły trzy produkcje. Fakt, że tylko druga i trzecia część były remasterami, a pierwsza odsłona to – swoją drogą przepiękny – remake; niemniej warto zauważyć, że 2K Games na premierę zaśpiewało sobie za Mafia Trilogy 60 dolarów, czyli jakieś 240 złotych. To oczywiście była cena za pakiet; kupując tytuły oddzielnie, trzeba było zapłacić jeszcze więcej. Nikt wtedy nie krakał i nie narzekał, przeciwnie – fani klasyka byli zachwyceni.

A jeśli komuś było za drogo, to zawsze mógł poczekać. Obecnie – czyli około półtora roku po premierze – zestaw Mafia Trilogy można upolować za około 100 złotych. A jeśli ktoś się przyczai (lub będzie regularnie sprawdzać nasz dział Promocje), to wyrwie te produkcje nawet za 80 złotych. Pozostaje mieć nadzieję, że z GTA The Trilogy The Definitive Edition będzie podobnie. Cierpliwość jest sojusznikiem okazji – czasem wystarczy poczekać kilka miesięcy, by zaoszczędzić kilkadziesiąt złotych.

Tytuł niniejszego artykułu brzmi jak groźba: GTA 6 nie będzie, słońce zgaśnie, nowy Kevin zepsuje święta. Oczywiście wiele osób zgodziłoby się ze stwierdzeniem, że lepiej byłoby, gdyby Rockstar skupiło się na jakichś kolejnych grach zamiast ciągle zdmuchiwać kurz ze staroci. Jednak producent jest przekonany, że mu się to opłaci. I ma rację: wiele osób sięgnie po odnowioną Trylogię.

Część zrobi to z nostalgii za staroszkolnymi czasami, część z ciekawości, by zobaczyć, co twórcy zmienili, a część – tak jak ja – bo nie mieli wcześniej za bardzo do czynienia z serią. To nie wszystkie powody; można by je było mnożyć. Odgrzewanie kotletów trwa więc w najlepsze – i nic nie wskazuje na to, że u Rockstara nastąpi awaria mikrofalówki. Przynajmniej nie w najbliższym czasie.

Dagmara Kottke
O autorze

Dagmara Kottke

Redaktor
Z wykształcenia dziennikarz, z zamiłowania jeszcze bardziej. Fanka słabej literatury i maskotek ze zniesmaczonym wyrazem twarzy.
Advertisement
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie