Death Stranding Director's Cut - Sam Porter Bridges

Recenzja Death Stranding Director’s Cut. Kojima na wypasie

Gra: Death Stranding Director's Cut

Recenowana na: PS5

Death Stranding Director’s Cut wreszcie trafia do graczy. Co zmieniło się w rozszerzonym wydaniu hitu Hideo Kojimy i czy warto się nim zainteresować?

Na wstępie warto zaznaczyć, że recenzja nie dotyczy samej gry, a jedynie jakości i sensowności wersji Director’s Cut. Jeśli jednak nie mieliście wcześniej absolutnie żadnej styczności z najnowszym tworem Kojima Productions, pozwólcie, że trochę rozjaśnię Wam obraz tego nietypowego dzieła.

Death Stranding albo pokochasz, albo znienawidzisz

Death Stranding Director's Cut - zrzut ekranu 5

Death Stranding to właściwie produkcja tworząca zupełnie nowy gatunek gier. Wcielamy się w niej w kuriera, Sama Porterta Bridgesa, który ma na celu uratowanie pewnej bliskiej osoby oraz ponowne połączenie w całość postapokaliptycznej Ameryki. Zgadza się, to mocno ogólnikowy opis historii, ale ciężko opowiadać o fabule Death Stranding bez zdradzania istotnych szczegółów.

Rozgrywka to połączenie zręcznościówki i symulatora hardkorowego kuriera. Sam przez znaczną większość czasu gry przemierza niebezpieczne pustkowia, czasem się poskrada, czasem pojeździ, a innym razem postrzela lub poucieka. Niemniej chodzenie przez puste lokacje będzie tym, co zajmie nam najwięcej czasu. Może i nie brzmi to przesadnie fascynująco, ale to jedna z tych gier, w które trzeba po prostu zagrać, aby zrozumieć fenomen. Nie zmienia to faktu, że od tego nieszablonowego pomysłu równie łatwo się odbić, co go docenić. To nie jest gra dla każdego. Ba! Śmiem twierdzić, że mało kto naprawdę wciągnie się w rozgrywkę i powie z czystym sumieniem, że jest ona czymś wybitnie dobrym. Mi się Death Stranding szalenie podobało, a nie byłem do końca zachwycony gameplay’em. Na szczęście klimat, historia i pomysł to nadrobiły.

W tym całym szaleństwie jest jednak metoda. Do łażenia po pustkowiach dochodzi system tzw. social strand, który pozwala graczom z całego świata na łączenie się ze sobą i pomaganie w podróżach. Nie bezpośrednio, ale poprzez pozostawianie sprzętu, pojazdów, wspólną budowę autostrad i tym podobne aktywności. Dodatkowo połączenie nietypowej rozgrywki i ciekawego “trybu” online zostało podlane kunsztem reżyserskim Hideo Kojimy, który spoił swoje dziwaczne i nowatorskie pomysły przy pomocy bardzo dobrej, choć kapkę skomplikowanej historii. Do tego dochodziła fantastyczna oprawa audiowizualna i mieliśmy przepis na hit, który… no nie spodobał się każdemu. I miał prawo, bo to bardzo niecodzienna produkcja.

Ja jestem jednak fanem najnowszego dzieła Hideo Kojimy i przyznam, że czekałem na Director’s Cut jak zły. Kojima zadbał o sporo nowości, ale czy jest ich na tyle dużo, aby uzasadnić kupno ulepszenia na nową generację konsol?

Coś fajnego i coś całkowicie zbędnego

Death Stranding Director's Cut - zrzut ekranu 2

Jedną z nowości, które mogliśmy widzieć już na zwiastunie Death Stranding Director’s Cut była strzelnica. Ta pozwala na sprawdzenie obecnych w grze broni na nieżyjących celach, a także na spróbowanie swoich sił w specjalnych wyzwaniach na “żywych” przeciwnikach. Możemy bić własne rekordy, uczyć się nowych taktyk i po prostu postrzelać z każdej spluwy bez większych ograniczeń. To nowość na plus, ale według mnie nie jest ona niczym nadzwyczajnym. Ot, całkiem dobra opcja dla graczy, którzy lubią strzelać i nabijać coraz to lepsze wyniki.

Dość obficie reklamowany był również tor wyścigowy. Musimy sami go sobie wybudować. Biorąc pod uwagę, że może się on znaleźć tylko na dość odległym krańcu mapy i że jego budowa wymaga ciężkich dla Sama zasobów, z pewnością nie ucieszy Was fakt, że jest to kiepska nowinka.

Model jazdy w Death Stranding jest godny pożałowania i zapomnienia, więc nie rozumiem, kto w Kojima Productions pomyślał, że stworzenie wyścigów w DS jest dobrym pomysłem. Auta poruszają się jak kartonowe mydelniczki po lodowisku i trudno nazwać ten tryb zabawy czymś przyjemnym. Już lepiej pobiegać boso po kamienistym zboczu w trakcie wykonywania standardowych misji.

Death Stranding Director's Cut - zrzut ekranu 3

Powyższe tryby to jednak, no właśnie, tylko tryby. Director’s Cut wprowadza też trochę mięska w postaci nowych zadań toczących się w pewnej fabryce. Dodają one nową linię fabularną oraz są w pewien sposób wplecione w historię i… tutaj muszę zakończyć, aby nie psuć Wam odkrywania tajemnic. Niemniej to przyjemna nowość, choć chyba wolałbym bardziej klasyczny dodatek jak w Ghost of Tsushima Director’s Cut.

Death Stranding Director’s Cut przyniosło nowe zabawki

Death Stranding Director's Cut - zrzut ekranu 4

Rozumiem jednak, że Death Stranding to nie Ghost of Tsushima i bardziej klasyczna forma dodatku mogłaby się nie sprawdzić. Kojima i spółka i tak dodali całkiem sporo innych, bardzo ciekawych nowości. W tym gadżetów i narzędzi dla Sama. Jest tego sporo. W grze znajdziemy chociażby nowe bronie obezwładniające, ulepszenia plecaka, pojazdy i tak dalej. To jednak nie wszystkie świeże ciekawostki, z których skorzysta protagonista.

Dodano też struktury, które możemy wybudować. Znajdują się wśród nich specjalne rampy, lecąc z których Sam może wykonywać sztuczki, wyrzutnie ładunków czy odpowiednio zabezpieczone mosty, z których nie mogą korzystać przeciwnicy. No jest tego sporo i choć wśród nowości brakuje prawdziwych game-changerów, moim zdaniem nie były one potrzebne. To po prostu miłe urozmaicenia znanej rozgrywki.

W Death Stranding Director’s Cut na PS5 pojawiają się też dodatki, które były zarezerwowane tylko dla PC. Nawiązują one do światów Half-Life oraz Cyberpunka 2077 i wnoszą do gry nowe mechaniki, przedmioty oraz elementy kosmetyczne. Zawartość możemy zgarnąć poprzez wykonanie instrukcji, które otrzymamy w specjalnych wiadomościach wewnątrz gry. Bardzo się cieszę, że wspomniane mini-rozszerzenia nie pozostały ekskluzywne dla PC.

Pojawiły się nawet pomniejsze ulepszenia i rozwinięcia rozgrywki. Rozbudowano system social strand, ulepszono menu szybkiej podróży z Fragile i parę innych elementów rozgrywki. Zmian i mniejszych nowinek jest sporo i nie ma sensu ich wszystkich wymieniać. Ilość nowości jest według mnie jak najbardziej zadowalająca, ale nie oczekujcie czegoś na miarę wielkiego dodatku, który rozbuduje rozgrywkę o zawartość na kilkadziesiąt godzin zabawy.

Kojima wita nową generację

Death Stranding Director's Cut - zrzut ekranu

Death Stranding wyglądało świetnie już na PS4. Miałem okazję grać w grę na poprzedniej generacji konsol Sony i później na PC, a teraz wreszcie na PS5. Mam wrażenie, że wersja na PS5 wypada pod względem oprawy bardzo podobnie do tej na PC i obie prezentują się znacznie lepiej względem DS na PS4.

Na PS5 mamy większą odległość rysowania, ostrzejsze tekstury i troszkę bardziej szczegółowe modele postaci względem gry z PS4. Całość wygląda zauważalnie lepiej i działa w dwóch trybach: pierwszy pozwala na rozgrywkę w dynamicznej rozdzielczości 4K i 60 FPS, a drugi w natywnym 4K i do 60 FPS. Osobiście grałem cały czas w drugim trybie i rozgrywka była bardzo płynna. Zdarzały się spadki klatek, ale nie były one duże i częste.

Death Stranding Director's Cut - zrzut ekranu 1

Sporą nowością jest także pełne wsparcie funkcji kontrolera DualSense. Opcje haptyczne sprawiają, że przemierzanie pustkowi nabiera uroku. Z głośnika kontrolera wydobywają się dźwięki osuwających się spod butów Sama kamieni, a skradanie się między trawami funduje nam koncert szelestów.

Ciekawie wypadają też adaptacyjne triggery, choć tu byłem troszkę rozczarowany. Odczujemy je na przykład przy strzelaniu z wybranych broni oraz w chwilach, kiedy “siłujemy się” z naszym ładunkiem. Miałem nadzieję, że spusty będą szerzej wykorzystywane przy eksploracji świata, ale jednak widać, że trochę ograniczono ich możliwości. Szkoda, ale możliwe, że nadmierna eksploatacja tej funkcji byłaby szkodliwa dla kontrolera. Niemniej widać, że Kojima umie wykorzystać nowego pada Sony w sensowny sposób.

Dla kogo jest Death Stranding Director’s Cut?

Death Stranding Director's Cut - zrzut ekranu 6

Mam bardzo mieszane odczucia co do Death Stranding Director’s Cut. Z jednej strony jest to bardzo udana aktualizacja na nową generację konsol, a z drugiej tylko nieźle udana próba rozszerzenia formuły rozgrywki. Niby otrzymujemy ogrom nowej zawartości i nie jest ona też bardzo zachwycająca. Co więcej, jeśli liczyliście na całą masę nowych opowieści w świecie gry, również nie będziecie zachwyceni.

Dla kogo jest więc to twór? Według mnie dla osób, które albo nie grały jeszcze w Death Stranding, albo utknęły gdzieś przed połową gry i chciałyby wrócić. Directors Cut wprowadza całkiem sporo nowości, ulepsza grafikę i wprowadza usprawnienia rozgrywki. Według mnie warto za to dopłacić te 30 złotych. Jeśli jednak macie już Death Stranding dawno za sobą, moim zdaniem nie ma sensu do tej gry wracać tylko dla Director’s Cut. No chyba, że jesteście wielkimi fanami tego tytułu, graliście tylko na PS4 i chcecie sprawdzić świeżą zawartość nie tylko z PS5, ale też PC. Wówczas może to być gra warta świeczki.

Mam nieodparte wrażenie, że Director’s Cut to produkt wydany nieco na siłę. Sugerował to delikatnie nawet sam Hideo Kojima. Choć nie jest to zbyt droga atrakcja, moim zdaniem mogłoby jej wcale nie być. Gdyby Death Stranding otrzymało tylko aktualizację dodającą wsparcie 4K, 60 FPS i funkcji DualSense, chyba bym się nie obraził. Teraz otrzymaliśmy tanie, całkiem przyzwoite, ale niezbyt porywające rozszerzenie jednej z najciekawszych gier minionej generacji. Trochę szkoda, ale jeśli nie oczekujecie wiele, nie będzie też narzekać. Jeśli nie graliście też jeszcze w Death Stranding, zdecydowanie warto je nadrobić przy okazji Director’s Cut. Drugiej takiej produkcji nie ma na rynku.

Death Stranding Director's Cut

Kompletne wydanie, wprowadzone trochę na siłę

Director's Cut wprowadza sporo nowości, które raczej nie porwą graczy, którzy mają już Death Stranding za sobą. Nowe misje, gadżety i struktury zdają egzamin, ale moim zdaniem przydałoby się trochę więcej konkretów. Z drugiej strony wersja ta kosztuje niewiele, więc nie ma co oczekiwać cudów.

4

Plusy:

  • Ulepszenia oprawy i nowa muzyka
  • Nowe narzędzia i struktury dla Sama
  • Świeże misje
  • Wsparcie DualSense daje radę
  • Strzelnica i zawartość wydana wcześniej na PC
  • Jeśli macie Death Stranding na PS4, zapłacicie tylko 30 złotych

Minusy:

  • Tor wyścigowy dla masochistów
  • Ilość nowości może nie zachwycić każdego
Jakub Stremler
O autorze

Jakub Stremler

Redaktor
Popkulturowy kombajn lubujący się w literaturze weird fiction, filmowych horrorach, dobrej muzyce i grach wszelkiego rodzaju. Po godzinach studiuje game design i pielęgnuje pasję do sportu.
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie