Twórcy gier nie znają potrzeb graczy, a media nakręcają tę spiralę – przyznaje była dyrektorka Xbox
Laura Fryer, była dyrektorka wykonawcza Xbox stworzyła bardzo ważny film, w którym omawia współczesną branżę gier wideo. Jej zdaniem, nie jest dobrze.
Sytuacja w branży gier w tym roku stała się dość dramatyczna, z braku lepszego określenia. Tak naprawdę to w kilku ostatnich latach nawet największe firmy i popularne marki potrafią zawieść oczekiwania graczy i twórców, nie sprzedając się z prognozowanym nakładzie. Kogo należy za to winić?
Twórcy nie słuchają odbiorców – twierdzi była dyrektorka Xbox
Laura Fryer to była dyrektorka wykonawcza Xbox, która nagrała ostatnio bardzo ciekawy film na YouTubie. Stara się w nim omówić obecną sytuację w branży gier. A ta jest co najwyżej słaba, bo nawet gigantyczne marki mogą się już nawet nie sprzedawać, prezentując jakość niższą, niż oczekiwaliby tego gracze. Co ciekawe, takie produkcje mogą jednocześnie zgarniać solidne oceny wśród krytyków z mediów.
Zdaniem Fryer współcześnie twórcy gier i media stworzyły wokół siebie “bańkę”. I to ona ma być odpowiedzialna za niewypały w postaci Dragon Age: The Veilguard, Redfall czy Concord. Była dyrektorka korporacji podkreśla znaczenie bliskich relacji między kluczowymi twórcami, a branżowymi dziennikarzami. Deweloperzy i wydawcy mogą z kolei planować swoje wyniki finansowe z wielomiesięcznym wyprzedzeniem, co prowadzi do tego, że dziennikarze mówią dokładnie to, czego pragną studia. W ten sposób powstaje właśnie “bańka” wzajemnej adoracji, bez sensownej krytyki i pomysłów na poprawienie sytuacji.
Szkoda tylko, że owa bańka ominęła graczy, przez co są oni najbardziej na skutek tego poszkodowani. “Kiedy jesteś w bańce, łatwo jest dokonywać złych wyborów. Przestajesz rozumieć, czego oni (gracze) chcą” – podkreśla Fryer.
Powołuje się przy tym na przykład jednego z czołowych gamingowych serwisów, który kilka tygodni po recenzji nowego Dragon Age’a pozornie zaprzeczył swojej własnej ocenie. Do tego sporo tekstów posiadało słowa w stylu “powrót do formy” (ja wiem, że u nas niby też, ale w zupełnie innym znaczeniu, wystarczy przeczytać tekst), na której tak zależało jednemu z dyrektorów BioWare lub EA. Z kolei Phil Spencer w przeszłości podkreślał, że wstępne recenzje Redfall były o wiele lepsze niż ostateczny odbiór gry. Starfield także zgarnął sporo pochwał w pierwszych recenzjach, aby później systematycznie otrzymywać coraz większą krytykę – jak choćby i u nas.
Jak to jest z tymi recenzjami?
Współcześnie wiele tytułów zgarnia wysokie oceny (jak choćby Dragon Age: The Veilguard czy wspomniane Starfield), ale potem okazuje się klapami finansowymi albo grami, które nie zrównały się z oczekiwaniami graczy. Ci z kolei wystawiają części produkcji negatywne opinie. To wina rzekomej “bańki”, przez którą deweloperzy zamknęli się na potrzeby graczy. Ubisoft w końcu sam przyznał, że nie ma pojęcia, jak trafić dziś do graczy.
Źródło: tech4gamers