Ubisoft robił grę w stylu Driver, ale zachciało mu się własnego GTA. I tak powstało…
Ubisoft pracował kiedyś nad kontynuacją serii Driver, ale postanowił zmienić nieco tory projektu. W efekcie powstała zupełnie nowa marka, która jest z nami do dziś.
Jak zapewne niektórzy z Was wiedzą, seria Driver w pewnym momencie po prostu wyparowała z rynku, czego jednym ze sprawców okazało się być Watch Dogs. Ubisoft anulował powstający sequel Driver San Francisco i przerzucił jego elementy do hakerskiego sandboxa.
Ubisoft chciał swoje GTA i tak powstało Watch Dogs
Serwis VG247 skontaktował się z paroma pracownikami Ubisoftu i opublikował nowe fakty dotyczące tego zdarzenia. Okazuje się, że “nowy” Driver od początku miał przypominać swoją budową Watch Dogs, ale fundamenty gry po prostu nie pasowały do zamysłu serii. Dodatkowo Driver San Francisco sprzedał się bardzo słabo pomimo dobrych ocen. Zdecydowano się więc na stworzenie nowej marki.
Gra, która została wydana jako Watch Dogs rozpoczęła życie jako sequel w serii Driver, ale zawsze była w dużej mierze tym, co widać w produkcie końcowym. Zawsze była to gra we współczesnym świecie, w której można było poruszać się pieszo, uprawiać parkour, walczyć i prowadzić samochód. Wszystko to rozgrywało się w dużym, otwartym mieście, a głównym elementem była nowoczesna technologia i hakerstwo. Po dłuższym czasie prób dopasowania tej koncepcji do serii Driver, podjęto decyzję o przekształceniu jej w nową, własną markę.
– komentuje pracownik Ubisoftu dla VG247
Po prostu zrobili coś swojego i przekonali Yvesa (Guillemot, szefa Ubisoftu – red. ), że może mieć “swoje własne GTA” zamiast słabo sprzedającego się Drivera.
– dodaje inny deweloper
Ostatecznie to właśnie Watch Dogs wygrało to nierówne starcie. Seria jest z nami do dziś i trzyma się całkiem nieźle. Nie jest to jednak pierwszy taki przypadek w historii Ubi i całej branży growej. Podobny (choć poprzedzony innymi okolicznościami) los spotkał chociażby Prince of Persia, które zostało zastąpione przez Assassin’s Creed. Z jednej strony szkoda, a z drugiej jest to naturalna “ewolucja” coraz gorzej rokujących marek.