Zapomniane gry od Rockstar. Nie tylko GTA – część 2

Zapomniane gry od Rockstar. Nie tylko GTA - część 2
Newsy PG Exclusive Publicystyka Retro

Każdy z nas kojarzy legendarne i kultowe serie gier, takie jak GTA czy Red Dead Redemption. Genialna ekipa z Rockstar Games ma niebywały talent, ale… to nie jedyne gry, jakie mieli okazję stworzyć. Dzisiaj po raz kolejny rzucimy okiem na ich portfolio.

Spis treści:

  1. Legendardne gry od Rockstar – nie tylko GTA
  2. Midnight Club
  3. Rockstar Games Presents Table Tennis
  4. Beaterator
  5. The Italian Job
  6. The Warriors

Legendarne gry od Rockstar – i te mniej znane od GTA

Już jakiś czas temu wziąłem na tapet temat zapomnianych gier od Rockstar. O jakich tytułach wówczas rozmawialiśmy? Cóż, odsyłam was do naszego poprzedniego tekstu. Tymczasem nadszedł czas na kolejny “odcinek” wspominek i grzebania w historii studia Rockstar. Bo wiecie, tych mało znanych (a nawet zapomnianych) pozycji jest naprawdę sporo.

Zaczynamy od wysokiego tempa, bo gry wyścigowej – a to dopiero początek.

Midnight Club – genialne wyścigi od twórców GTA

Zanim Rockstar na dobre zakopał się w gangsterskich open worldach i moralnych dylematach Michaela z GTA V, miał moment, kiedy liczyła się tylko prędkość, neon i wycie silnika o drugiej w nocy. Seria Midnight Club była hołdem dla nielegalnych wyścigów ulicznych, zanim te stały się hollywoodzkim cyrkiem. I choć dziś mało kto o niej pamięta, to swego czasu była nie do zatrzymania.

Zobacz też: Europa Środkowa bez Xboxa? Microsoft szykuje zmiany przed nową generacją

Midnight Club 3: DUB Edition? Ikona. Otwarty świat, trasy bez ograniczeń, tuning na poziomie obsesji i soundtrack, który leciał potem w słuchawkach jeszcze długo po zgaszeniu konsoli. W tych grach nie chodziło tylko o wygrywanie – chodziło o styl, flow i to poczucie, że jesteś królem miasta, który zna każdy skrót, każdy dach i każdy moment, kiedy warto odpalić nitro. Rockstar potrafił zrobić wyścigi z duszą — bez fabularnych wypełniaczy, bez zbędnego dramatyzmu. Tylko ty, noc i rywale. Dziś seria tkwi w martwym punkcie, zaparkowana gdzieś w archiwach studia. A przecież teraz, gdy klasyczne arcade’y wracają, Midnight Club mógłby znów rozświetlić ulice — bardziej efektowny niż kiedykolwiek. Rockstar, jeśli to czytasz: czas wrzucić jedynkę i zjechać z tej nudnej autostrady pełnej sequelów. Bo noc wciąż czeka.

Rockstar Games Presents Table Tennis

To nie żart. Rockstar, mistrzowie chaosu i kontrowersji, twórcy GTA i Manhunt, naprawdę wydali grę o… tenisie stołowym. Bez ironii, bez krwi na ścianach, bez ukrytej przemocy. Po prostu ping-pong. I co gorsza (a właściwie: co lepsza) — zrobili to naprawdę dobrze. Rockstar Games Presents Table Tennis zadebiutowało w 2006 roku jak grom z jasnego nieba. Miało być technologiczną demonstracją nowego silnika RAGE — tym samym, na którym później powstały GTA IV i Red Dead Redemption. Ale efekt przerósł oczekiwania: gracze dostali jeden z najbardziej zaskakująco angażujących sportowych symulatorów w historii konsol. Timing, napięcie, mikrogesty zawodników, wymiany tak szybkie, że człowiek zapominał oddychać — to nie był żaden mem. To był czysty, emocjonalny gameplay.

Zobacz też: Klasyczny DOOM jeszcze nigdy nie był tak krwawy i piękny. Mod do pobrania za darmo

Dziś Table Tennis jest jak zagubiona strona w dzienniku Rockstara — dziwna, niedopasowana, ale absolutnie niezapomniana. Nie było DLC, nie było sequela, nie było mikrotransakcji. Tylko rakietka, stół i wrażenie, że nawet w czymś tak prostym jak ping-pong Rockstar potrafi zawstydzić konkurencję. Gdyby kiedykolwiek mieli do tego wrócić… ja w to wchodzę w ciemno.

Beaterator – zaraz, oni stworzyli GTA?

Beaterator to prawdziwy smaczek w katalogu Rockstara, który pokazuje, że studio potrafiło myśleć poza schematem swoich kasowych hitów. Wyobraź sobie – w 2009 roku, zanim darmowe apki do robienia bitów zalały internet, Rockstar połączył siły z nikim innym, jak z legendarnym Timbalandem! Efekt? Przenośny kombajn do tworzenia muzyki, bazujący na prostym mikserze z Adobe Flash, ale z możliwościami, które wtedy po prostu powalały.

Zobacz też: Elden Ring: Nightreign – zzalony mod zamienia mrok w popkulturowy festiwal

Dziś, mając smartfony i tablety pełne darmowych narzędzi, może trudno to sobie wyobrazić, ale wtedy Beaterator na PSP to był istny raj dla każdego, kto marzył o tworzeniu własnych pętli, bitów i sampli w podróży. To było coś więcej niż gra – to było przenośne studio w kieszeni. Co ciekawe i co czyni ten tytuł wyjątkowym, to fakt, że Beaterator nigdy nie doczekał się portu na inne konsole. Został z nami, ekskluzywnie na PSP, jako świadectwo czasów, kiedy Rockstar eksperymentował i odważnie wchodził w zupełnie nowe rejony, dając graczom coś naprawdę innowacyjnego. Prawdziwa perełka dla kolekcjonerów i miłośników muzyki!

The Italian Job – dobra, to w ich stylu

Kolejna prawdziwa perełka, o której warto pamiętać, to The Italian Job od Rockstara, bazująca na genialnym, oryginalnym filmie z 1969 roku. I tu zaczyna się prawdziwa zabawa, bo jak na Rockstara przystało, dostajemy do dyspozycji nie jeden, a dwa otwarte światy do eksploracji: urokliwy Londyn i słoneczny Turyn. Możemy po prostu jeździć po ulicach, podziwiając widoki, albo brać udział w misjach. Poniżej możecie zobaczyć materiał prezentujący grę w akcji. Było to jeszcze w czasie pierwszego PlayStation!

Zobacz też: Wiedźmin 3 na smartwatchu? Polski hit na nadgarstku

Co sprawia, że ta gra jest tak wyjątkowa? Przede wszystkim jej niesamowita wierność filmowemu pierwowzorowi. Tryb fabularny niemal kropka w kropkę odtwarza scenariusz filmu, co dla fanów “Włoskiej roboty” jest czystą przyjemnością. Dodatkowo, jeśli macie duszę rajdowca, Rockstar pomyślał też o Was, dodając specjalne tory wyścigowe. To idealny tytuł, by poczuć się jak członek ekipy Charliego Crokera i przeżyć na własnej skórze jeden z najbardziej ikonicznych skoków w historii kina!

The Warriors – mordobicie w klasycznym stylu

The Warriors, choć dziś może nie jest na ustach każdego gracza, to fascynujący przykład, jak Rockstar Games potrafiło tchnąć nowe życie w zapomniane klasyki. Wyobraźmy sobie – film, na którym bazuje gra, to kultowy, niskobudżetowy obraz z 1979 roku, czyli niemal trzy dekady starszy od samej gry! Wybór wydawał się szalony, bo jak tu przenieść na ekrany konsol opowieść, która w kinie rozgrywa się w ciągu jednej, szalonej nocy, gdzie gang musi po prostu uciekać przed innymi?

Zobacz też: Zaskakujące funkcje PlayStation 1. Ta konsola wyprzedziła swoje czasy

Rockstar Games, jak to Rockstar, znalazło genialne rozwiązanie. Zamiast kurczowo trzymać się filmowego scenariusza, zanurzyliśmy się w dniach poprzedzających tę ikoniczną noc. Dzięki temu każdy z bohaterów gangu zyskał swój czas na ekranie, a my, jako gracze, mogliśmy wcielić się w każdego z nich, poznając ich historie i motywacje. Co ciekawe, The Warriors było swego rodzaju powrotem do korzeni dla Rockstara – to jedna z niewielu gier studia, która zrezygnowała z otwartego świata na rzecz bardziej liniowej narracji. Ale to wcale nie umniejsza jej uroku! Wręcz przeciwnie, dla fanów kultowego filmu to prawdziwa gratka, a dla reszty – świetna okazja, by poznać kawałek historii gier, której nie napisało samo GTA.

Czy macie swoje typy najlepszych, choć zapomnianych gier od Rockstar Games?

Źródło: Opracowanie własne

Dawid Szafraniak
O autorze

Dawid Szafraniak

Redaktor
Pierwsze growe szlify zbierał jeszcze w erze PS1, aby później zapoznawać się z kolejnymi wcieleniami japońskiej konsoli, skosztować Xboksa i Switcha. Ostatecznie najbardziej lubi PC, a ostatnio nawet i granie w chmurze. Królują u niego FPS-y, gry akcji nieczęsto górujące nad filmami i tytuły wyścigowe, które podobno #nikogo. Święta Trójca gamingu? Pierwsze Modern Warfare, seria Mass Effect i Uncharted. Bez tego nic nie miałoby sensu. Poza grami lubi planować kolejne podróże i chwytać za aparat fotograficzny podczas meczów piłki nożnej.
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie