Jaka jest pierwsza gra FPS? Odpowiedź was zaskoczy, to nie DOOM ani Wolfenstein

Jaka jest pierwsza gra FPS? Odpowiedź was zaskoczy, to nie DOOM ani Wolfenstein
PG Exclusive Publicystyka

Gatunek gier FPS jest z nami od dawna i dla wielu graczy to główny rodzaj produkcji, które znajdują się na ich dyskach pecetów czy konsol. Nie ma się czemu dziwić – uwielbiamy strzelanki, zarówno te taktyczne i realistyczne, jak i bardziej odjechane czy szalone. To epicka rozgrywka, dynamika, wybuchy i emocje sprawiają, że tak często po nie sięgamy. Lecz która gra FPS była pierwszą? Okazuje się, że odpowiedź na to pytanie może was nieco zaskoczyć.

Strzelanki to sól gamingu – prawda?

Gry wideo można podzielić na różnorodne gatunki i rodzaje. Jasne, są wśród nich najbardziej podstawowe, jak wyścigi, sportowe czy RPG, a także strzelanki — choć zagłębiając się bardziej, znajdziemy też mniej popularne rodzaje. Są wreszcie i wariacje czy mariaże gatunkowe, jak choćby wyścigowe symulatory, czy gry RPG przepełnione akcją, które biorą co nieco z typowych akcyjniaków i doprawiają to dodatkiem fabuły i rozwoju postaci. Dzisiaj zajmiemy się jednak strzelankami, a konkretniej ich pierwszoosobowym wcieleniem. Co kryje się za tą nazwą? To po prostu gry, w których głównym elementem rozgrywki jest korzystanie z broni dystansowej (z reguły palnej), a akcja jest obserwowana z perspektywy oczu bohatera. Może nie widzimy jego ciała, ale całą uwagę skupiamy na naszej broni i przeciwnikach.

Dla części osób to swoisty archetyp gry wideo. Zwłaszcza tych, którzy za grami jako tako nie przepadają i przypisują im wiele… negatywnych cech. Bo nie da się ukryć, każda gra FPS zawiera jakiegoś rodzaju przemoc i z reguły nie są to tytuły z gatunku „family friendly”. Z drugiej strony, nie taki jest ich cel. Produkcje te mają pozwolić nam ruszyć do walki i niczym Rambo kosić kolejne zastępy wrogów — coś, czego w rzeczywistości raczej nie chcielibyśmy próbować. Z dzisiejszej perspektywy gatunek ten jest tak mocno zakorzeniony w naszej świadomości, że nie wyobrażamy sobie bez niego gier jako takich. A jednak kiedyś musiał mieć swoje początki. I było to bardzo dawno temu.

Najlepsze strzelanki w Xbox Game Pass. FPS w abonamencie Microsoftu
Współczesne gry FPS – gdzie mają swój początek?

Pierwsza gra FPS w historii – tego możecie nie wiedzieć

Początek znanych nam gier FPS może być odległy – z reguły mówi się, że ten miał miejsce na początku lat 90. ubiegłego wieku. Dla niektórych to lata młodości a nawet dzieciństwa, podczas gdy coraz więcej graczy siłą rzeczy nie zna tego okresu z uwagi na późniejsze pojawienie się na świecie. Tak czy inaczej, często odpowiedzią na pytanie o to, która gra FPS była pierwsza, jest podanie któregoś z tytułów, który pojawił się na rynku już ponad 30 lat temu. Z reguły padają wówczas takie nazwy, jak Wolfenstein 3D czy DOOM – obydwa hity to dzieła Johna Carmacka, które w istocie zrewolucjonizowały branżę gier. Ich premiery stanowiły akcelerator powstawania kolejnych gier w podobnym stylu, co doprowadziło do pojawienia się gatunku, jaki znamy dziś. Czy jednak faktycznie były pierwsze?

I tak, i nie. O tym, dlaczego tak, zajmiemy się niedługo, tymczasem rzućmy okiem na prawdziwą pierwszą grę FPS. Ta zadebiutowała znacznie wcześniej i to jeszcze w czasach, gdy gry wideo raczkowały, stawiając pierwsze kroki na komercyjnym rynku. Czy wiedzieliście, że pierwsze FPS-y pojawiły się tak naprawdę jeszcze w… latach 70.? To znacznie wcześniej, niż sugeruje większość opracowań. Za pierwsze dwie strzelanki pierwszoosobowe podaje się bowiem gry Maze War i Spasim.

Początki strzelanek

Gameplay z gry Maze War

Zacznijmy od Maze War. Pierwsza gra FPS pochodzi z 1974 roku i powstawała najpierw jako projekt uczniów ze szkoły średniej, następnie prace były kontynuowane przez nich po rozpoczęciu studiów. Informatyczny projekt pod kuratelą NASA pozwolił na stworzenie gry wideo, w której rozgrywka polegała na przemierzaniu korytarzy stanowiących swego rodzaju labirynt. Podczas wędrówki mogliśmy napotkać przeciwników, których należało pokonać – strzelając do nich. Co więcej, rozgrywka faktycznie była obserwowana z perspektywy bohatera, a charakterystyczny design miał dawać złudne wrażenie trójwymiarowości.

Choć w rzeczywistości gra była dwuwymiarowa, to udało się ją zaprojektować tak, aby podczas poruszania mieć poczucie wchodzenia „głębiej”. Sugerowało nam to zmieniające się położenie plansz i pozycji wierzchołków czy grzbietów. Do faktycznego 3D było grze jeszcze daleko, ale nie sposób nie zauważyć archaicznego podobieństwa do tytułów wydawanych lata później.

Gameplay z gry Spasim

Druga pozycja to również tytuł opracowany w 1974 roku. Spasim swoją nazwą sugeruje nam coś w rodzaju kosmicznego symulatora i ma to związek z prawdą. W grze siadaliśmy za sterami statku kosmicznego, w którym braliśmy udział w kosmicznych bojach. Oczywiście akcja była obserwowana z perspektywy oczu pilota, przed którymi raz po raz pojawiali się przeciwnicy czekający na destrukcję — naszą lub ich. Spasim wspólnie z Maze War wywarł spory wpływ na domorosłych twórców gier, którzy mieli w przyszłości wziąć te osiągnięcia i wykorzystać je do stworzenia czegoś większego.

Gra FPS, ale w czołgu

Następnym krokiem w rozwoju pierwszoosobowych gier wideo miały być… czołgi. Choć dziś zabawy w czołgistów kojarzą nam się raczej z widokiem całej maszyny, to lata temu dość modne było obsadzanie graczy w roli dowódcy maszyny, który akcję obserwuje z perspektywy człowieka znajdującego się wewnątrz. W taki oto sposób w 1975 roku powstała gra Panther, która przy okazji jest uznawana za pierwszy trójwymiarowy symulator pojazdu mechanicznego:

Gameplay z gry Panther

Zobacz też: Trylogia Prince of Persia. Cofnijmy czas i przeżyjmy to raz jeszcze

Może nie jest to typowy FPS we współczesnym rozumieniu, ale pewne wymogi gatunku jak najbardziej spełnia. Jest strzelanie? Jest, a perspektywa? Pierwszoosobowa, zgodnie z kanonem. Nie inaczej było w następnych latach, gdy na Atari ukazała się gra Battlezone. Ta została wydana w 1980 roku i również opierała się na tematyce czołgów. Co ciekawe, ten projekt uznaje się za pierwszą grę FPS, która została sprzedana na rynku komercyjnym. Wcześniejsze projekty można uznać za dzieła entuzjastów. W tym wypadku jednak doszło do komercyjnego wydawnictwa i dystrybucji. Gracze nie wiedzieli nawet, że oto biorą udział w growej rewolucji. Choć w rzeczywistości na tę trzeba było jeszcze poczekać.

Wolfenstein i DOOM – teraz wszystko ma sens!

Wiem, że na to czekaliście. Szybki przeskok do początku lat 90. pozwoli nam zrozumieć, kiedy gra FPS zaczęła być tym, czego oczekiwaliśmy. O ile poprzednie tytuły stanowiły podwaliny gatunku, to dopiero dwie pozycje Carmacka, czyli Wolfenstein i DOOM wprowadziły go w czasy współczesne. Dlaczego akurat te dwie gry uznajemy za tak przełomowe? Przede wszystkim chodzi tu o aspekt technologiczny. Woflenstein 3D już samą nazwą sugerował nam osiągnięcia wizualne twórców. Oto wreszcie przemierzaliśmy trójwymiarowe korytarze, które nawet przyozdobiono różnymi teksturami. Na ścianach mogliśmy zobaczyć np. obrazy i dekoracje. Co więcej, te były widoczne z różnych perspektyw i to w inny sposób.

Tak wyglądał pierwszy Wolfenstein

Gra wyznaczyła też swoisty standard dla następnych gier — np. pokazując broń bohatera. Od teraz każda gra FPS pozwalała widzieć nasz pistolet czy karabin. Nie da się jednak pominąć pewnego istotnego szczegółu.

Oglądając powyższy gameplay zwróćcie uwagę na dwa elementy — sufit i podłogę. Te powierzchnie nie zostały oteksturowane, a jedynie mają kolor. Barwa ma nam sugerować ich „istnienie” jednak jednolity obszar równie dobrze może oznaczać… pustkę. Wówczas była to technologiczna bariera, której nie udało się skutecznie sforsować. Dopiero oryginalny DOOM dał nam prawidłowe doświadczenie 3D:

DOOM, czyli klasyka gatunku

Porównanie obydwu materiałów sugeruje nam, że między Wolfensteinem a DOOM-em jest jakaś generacja różnicy. A obie gry dzieli zaledwie rok. W tym czasie twórcom udało się nie tylko nadać głębi i trójwymiarowości, ale przyspieszyć całą rozgrywkę.

Zobacz też: Czy Call of Duty jest w Xbox Game Pass? Legendarna strzelanka w abonamencie

Strzelanina wreszcie była faktycznie dynamiczna i wypełniona akcją po brzegi. Gracz, dzierżąc broń, siał istną masakrę wśród wrogów, na których składały się potwory i inne plugastwa. DOOM wprowadził też takie urozmaicenia jak choćby… schody. W tamtych czasach dla graczy był to istny kosmos, jeżeli chodzi o technologię i poziom zaawansowania. Nie bez powodu uznaje się, że to król FPS-ów i prawdziwy protoplasta gatunku. Chcecie się przekonać? Mamy o DOOM wiele do powiedzenia.

Źródło: Opracowanie własne i screenrant.com

Dawid Szafraniak
O autorze

Dawid Szafraniak

Redaktor
Pierwsze growe szlify zbierał jeszcze w erze PS1, aby później zapoznawać się z kolejnymi wcieleniami japońskiej konsoli, skosztować Xboksa i Switcha. Ostatecznie najbardziej lubi PC, a ostatnio nawet i granie w chmurze. Królują u niego FPS-y, gry akcji nieczęsto górujące nad filmami i tytuły wyścigowe, które podobno #nikogo. Święta Trójca gamingu? Pierwsze Modern Warfare, seria Mass Effect i Uncharted. Bez tego nic nie miałoby sensu. Poza grami lubi planować kolejne podróże i chwytać za aparat fotograficzny podczas meczów piłki nożnej.
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie