O czym będzie nowy Assassin’s Creed – 4 możliwe scenariusze

O czym będzie nowy Assassin’s Creed – 4 możliwe scenariusze
Publicystyka

Zwiedziliśmy już kawał świata w serii Assassin’s Creed, ale nie widzieliśmy jeszcze wszystkiego. Ubisoft może zrobić kolejny skok w czasie i pokazać coś zupełnie nowego.

Ubisoft ma wiele światów pod swoimi skrzydłami, ale gdyby wskazać tą jedną najważniejszą dla nich markę, to jest to z pewnością Assassin’s Creed. To właśnie dla tej serii Francuzi stworzyli osobisty wehikuł czasu, aby połączyć stare pomysły (całkiem rewolucyjne), teraźniejsze trendy i przyszłe obietnice o nadchodzących zmianach. Od 2007 ten plan sprawdza się doskonale, o czym świadczą coraz wyższe wyniki sprzedaży na premierę – Valhalla 1,7 mln egzemplarzy.

I tak, można im zarzucić wtórność i powtarzalność pomysłów w rozgrywce, lecz od dawna chyba nie kupujemy ich gry dla kolejnej sposobności wcielenia się w asasyna. Bractwo to już tło dla czegoś znacznie większego. Oni sprzedają nam różnorodne i otwarte światy, przedstawione na tle historycznie ważnych wydarzeń. To motyw podróży sprawia, że nowe części są za każdym razem wciągające, mimo że cały czas gra polega na tym samym.

Za niewielką cenę mogliśmy zwiedzić niemal cały świat. Widzieliśmy Ziemię Świętą w czasach III wyprawy krzyżowej, podziwialiśmy renesansowy styl Florencji czy Watykanu, pływaliśmy po Karaibach trzymasztowcami pod czarną banderą, by na końcu uderzyć o brzeg Anglii Drakkarem wypełnionym grupą zaprawionych w boju wikingów. Nie ma drugiej takiej serii, która pozwala zachłysnąć się choć cząstką dziejów ludzkości w tak namacalny i atrakcyjny sposób. To może i tylko wizja światów zawarta w pikselach, ale jednak odwołująca się do rzeczywistych cywilizacji, kultury i życia w zapomnianych już czasach.

Ten patent z pewnością zostanie wykorzystany w nadchodzącej części AC, która pojawi się nie szybciej jak w 2022. Pytanie tylko, dokąd zabierze nas Ubisoft w nowej odsłonie? Nawet nie znając zamiarów studia, można wskazać konkretne ramy czasu i lokacje, prawdopodobnie rozpatrywane przez scenarzystów i reżyserów. Bo tak naprawdę, wolnych ścieżek w historii serii nie zostało zbyt wiele…

Bardzo Dziki Zachód skąpany w spaghetti i prochu

Gdyby wziąć pod uwagę zmieniające się trendy w branży gier, należy zauważyć pewną analogię – gdy jedna gra osiąga sukces, pozostałe idą ich śladem. Toteż wskazówką dla nas może być niesłabnący sukces Red Dead Redemption 2. Laury za grę spływają na Rockstar od 2018 aż do dziś, czego dowodem może być zwycięstwo tejże gry w tegorocznym plebiscycie Steam. Gracze wyraźnie lubują się w tych klimatach, i stąd Ubi może popłynąć z prądem, stawiając na Dziki Zachód. Tylko, czy ma to sens?

Aby wyrzucić z siodła najlepszą grę 2020 trzeba wysunąć nie lada ofertę z ogromnym, żywym światem oraz mniej poważną historią (jako przeciwwaga dla powolnego tempa RDR2). Kreowanie naturalnego otoczenia przychodzi Francuzom dość łatwo, ale z wartką i logiczną akcją to już bywa różnie. Na szczęście materiału na awanturniczy styl rozgrywki nie powinno im zabraknąć. Ba, wystarczy nieco urozmaicić wątek gangu Daltonów lub wziąć na warsztat Jesse Jamesa, Doca Holiday’a, Dzikiego Billa i pokazać ich czasy z innej perspektywy, tej nieznanej i trochę zmyślonej, zmieszanej z napadami na banki i polityczną grą templariuszy z bractwem.

W przeddzień największej wojny w dziejach ludzkości

W serii AC obok motywu podróży popularny jest motyw wielkich bitew – w Oddysey możemy wziąć udział w I wojnie peloponeskiej, natomiast w Origins jesteśmy aktywnymi uczestnikami Wojny o Nil (47 r.n.e.). Jeśli Ubi marzy się równie pompatyczne ukazanie głównego bohatera w epicentrum zniszczenia i śmierci, to chyba nie ma lepszego wzoru jak zaprezentowanie II wojny światowej.

Rozpisanie historii asasyna w latach 1939-1945 było by chyba czymś świeżym w kontekście używanej technologii, a tym samym systemu poruszania się i skali konfliktu zbrojnego. A trzeba zaznaczyć, że studio nie musiałoby wymyślać podstaw strzelania, prowadzenia ciężkich maszyn i pojazdów naziemnych, bowiem już wcześniej projektowali podobne mechaniki, które wystarczyłoby zmodernizować.

Jednak największą zaletą tych czasów jest łatwość dopasowania przedmiotu zleceń asasynów do politycznego tła. Kto z nas nie chciałby jednym, krótkim cięciem posłać na drugi świat Hitlera, Goringa lub Himmlera i natychmiast zakończyć wojnę. Klimat i realia z serii Commandos zapakowane w grę TPP RPG? Myślę, że byłaby szansa zjednać sobie szerszą publikę, która preferuje bardziej współczesne opowieści.

Uparci Mongołowie, piękne azjatki i ryż

Dwa lata przed premierą Valhalla plotki o możliwych sceneriach gry roznosiły się po mediach społecznościowych jak rzeżączka w domach publicznych, które mogliśmy odwiedzać we wszystkich częściach. Jak się okazało, jedna z nich okazała się prawdziwa, a mianowicie ta z grafiką koncepcyjną, udostępnioną przez Michele Nucera, projektanta Ubisoft Milan. I tym razem sytuacja jest nad wyraz podobna…

Do sieci wyciekły 2 grafiki koncepcyjne Johna Bigorgne’a (projektant Ubisoft Montreal) przedstawiające asasynów w mocno orientalnym tonie. Poprzednie doświadczenia uczą nas, że to może być nasz kolejny cel na mapie świata. Tym bardziej, że na fali wznoszącej jest temat azjatycki (dzięki m.in. Ghost of Tsushima).

Sama grafika mówi nam niezbyt wiele, bo styl architektury i otoczenia są tożsame dla wielu regionów Azji. Nowy AC może rozgrywać się zarówno w Chinach jak i Japonii. Ciężko określić także okres w dziejach, lecz mam pewne spostrzeżenia. Ubi już romansowało z XVI-wiecznymi Chinami w spin-offie Chronicles, więc może cofną się do wcześniejszych wydarzeń, niepowiązanych z Ezio ani jego uczniami. Zgaduje, że moglibyśmy wylądować w Chinach w okolicach XIV wieku, gdy Dynastia Ming miała zatarg z Mongołami. Wydarzenia w trakcie wojny pod Tumu sprzyjają w podjęciu wprowadzenia graczy do świata – cesarz trafia do niewoli, a my jako jeden z wiernych żołnierzy przystajemy do bractwa, by dać nauczkę wrednym Mongołom.

Witajcie w dżungli!

To najmniej prawdopodobny scenariusz, ale jednocześnie jeden z bardziej interesujących dla fanów serii, choćby przez wzgląd na nieodwiedzany wcześniej kontynent. Byliśmy już w Ameryce Północnej, Europie, Azji, a nawet w Afryce, ale nigdy w Ameryce Południowej. A tam, jakby nie patrzeć też w przeszłości wiele się działo.

Nowe AC mogłoby poruszyć kwestię wypraw konkwistadorów z XVI wieku, np. najazd Hiszpanów na ziemie Inków lub Azteków. O dobór antagonistów nie byłoby trudno – Francisko Pizzaro lub Cortez spokojnie dali by radę jako czarny charakter, którego celem jest eksterminacja ludności i przywłaszczenie ziem.

A jaka mogłaby być nasza rola? Może niekoniecznie żołnierza ani tubylca, a bardziej pośrodku, czyli podróżnika-asasyna, który załapał się na darmową podwózkę. I w trakcie, gdy zamiast do negocjacji dochodzi do klasycznego podboju, przyjmujemy za cel pomoc rdzennym mieszkańcom, a przy okazji odnajdujemy na miejscu świątynie templariuszy czy artefakty pozostawione przez jeszcze starsze cywilizacje i bogów.

Grzegorz Rosa
O autorze

Grzegorz Rosa

Redaktor
Ekspert w dziedzinie "kombinatoryki" w grach i zarazem człowiek, który wybrał drogę antagonisty. Nie boi się pisać treści niewygodnych dla innych. Specjalizuje się w publicystyce wszelakiej, krytykowaniu słabych gier, filmów, a nawet ludzi. Jako jedyny na świecie grał już w Wiedźmina 4...
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie