Krwawe FPS-y z religią w tle. Pentagramy, święte symbole i ostre strzelanie
Bioshock (seria)
Trylogia Irrational Games zawiera całkiem sporo wątków religijnych, co nie powinno dziwić, patrząc na jej rozbudowaną fabułę. Bioshock przedstawia wielopłaszczyznowe, retro futurystyczne wizje jutra, gdzie ludzie spróbowali stworzyć dwie, jakże odmienne ideologicznie utopie. Pierwsza z nich – Rapture, oznaczająca „porwanie kościoła”, zlokalizowana została na dnie Atlantyku. To mroczna i klaustrofobiczna metropolia w stylu art déco, ufundowana przez Andrew Ryana, który zawiedziony socjaldemokratyczną polityką Stanów Zjednoczonych, postanowił zbudować samowystarczalne miejsce, dające człowiekowi wolność i swobodę twórczą. Miasto jednak przez brak kontroli obywatelskiej szybko popadło w anarchię. Ludzie zaczęli walczyć pomiędzy sobą o wodę i jedzenie, w międzyczasie uzależniając się od genetycznych modyfikatorów – Adama i Ewy. Natomiast w czasie tej wojny domowej, jednym z najczęściej przemycanych przedmiotów do Rapture była Biblia. Wiara w postęp naukowo – techniczny Ryana okazał się zgubny, ponieważ ludzie zatracili własne tożsamości, wpadając w egzystencjalną przepaść.
Drugi biegun to Columbia – monumentalne miasto zawieszone między chmurami, powstałe dzięki osiągnięciom naukowym z zakresu fizyki kwantowej. Wyróżnia się steampunkową stylistyką, nieco europejskim klimatem i jest w gruncie rzeczy przeciwieństwem podwodnej metropolii. Przede wszystkim istnieje tam dyscyplina – ludzie są oddani Zacharemu Comestock’owi, który ogłosił się prorokiem i stworzył wokół swojej osoby kult. Miał swoisty monopol na kierowanie ludzkimi umysłami, podtrzymując tym samym przy życiu swoją propagandę o nieomylności i widzeniu przyszłości miasta. Głosił on wyższość białych ludzi nad innymi rasami, co spowodowało bunt i chaos w tym groteskowym miejscu. Columbia, będąca na pierwszy rzut oka ziemskim odbiciem Nieba, upadła z hukiem, grzebiąc swojego wielkiego pasterza.