2022 to nie będzie dobry rok dla posiadaczy PS5
Niezbyt prędko nowa konsola będzie definiowana hasłem next-gen i ekskluzywnością. Gry PS5 2022 skutecznie zablokowała baza graczy PS4.
Zawsze mówiliśmy, że wierzymy w pokolenia. Uważamy, że gdy zadajemy sobie trud stworzenia konsoli nowej generacji, powinna ona zawierać funkcje i korzyści, których nie ma poprzednia wersja. Naszym zdaniem ludzie powinni tworzyć gry, które mogą w pełni wykorzystać te funkcje…
Naprawdę piękne to słowa padły z ust Jima Ryana, napawając aktualnych i przyszłych właścicieli PS5 nadzieją na unikalne doświadczenia, których to zabraknie na innych urządzeniach. Złotymi zgłoskami zapisały się na tablicach społeczności prawdy objawione o next-genowych dziełach, o granicy, jaką przekroczyć zamierza Sony ze swoimi flagowymi markami.
Pierwsze trailery popularnych serii gier podtrzymywały stan nieważkości, pozwalając nam, graczom, marzyć o wspinaniu się na symboliczną górę, skąd widok na rok 2022 nie jest zawoalowany. I wtem, nad niebem zawisła czarna chmura o kształcie szefa PlayStation. Wygrzmiała kilka razy i obudziła lodowaty deszcz mogący ostudzić choćby w Kratosie gorącą krew i tym samym oczekiwania graczy.
God of War: Ragnarok odarty z next-genowej boskości
Wspominam o duchu Sparty i nad nim ubolewam, bowiem to m.in. jego nowe przygody miały być stemplem w systemie PS5, ożywiać zazdrość a nawet zawiść u graczy chwalących Xbox lub PC. Namiastka tego z pewnością w nich zostanie, ale emocje wśród fanów będą o wiele mniejsze. God of War: Ragnarok nie będzie dla PS5 tym samym, czym był lekki reboot gry dla PS4. Głównym powodem jest plan wydania kontynuacji na starą i nową platformę, co zastopuje rozwój w dziedzinie oprawy graficznej i mechanice rozgrywki.
Po obejrzeniu zaledwie kilku sekund gameplay’u z Ragnarok łatwo zauważyć, że tak bardzo nie różni się od wcześniejszej części. Trochę więcej detali, śniegu, skali ostrości w teksturach, ale styl graficzny jednak porównywalny. Dużo rozwiązań z God of War z 2018 wprost skopiowano do sequela (system walki, animacje) – prawdopodobnie, by nie tracić czasu na nowości, na które może nie wystarczyć mocy PS4.
Mimo że edycje poróżni obsługa efektów dźwiękowych, wsparcie dla DualSense i tryb wyświetlania obrazu, tak o prawilnych, next-genowych doznaniach mowy nie ma. Czy tego chcemy czy nie, niebieski bóg gier akcji zostanie złożony na ołtarzu poprzedniej generacji. Jakoby jeszcze nic pewnego, choć są już podejrzenia, podstarzały Kratos wykrwawiać się będzie w tym samym roku, co inne wielkie dzieło Guerilla Games…
Horizon Forbidden West to piękna gra na PS4, ale tylko bestia na PS5
W 2022 mamy poznać dalsze losy Aloy i wyruszyć na “dziki zachód”, gdzie obecność mechanicznych mamutów i raptorów jest czymś zupełnie zwyczajnym. Biorąc za przykład zniewalającą oprawę Zero Dawn, ciekawą historię i system walki z futurystycznymi demonami, to kontynuacja, której potrzebujemy, nawet bardziej niż Days Gone. Aczkolwiek kolejny raz twórcy gry nie rozwiną skrzydeł, w stopniu minimalnym zaprezentują współczesne możliwości technologiczne, bowiem ważniejsze są biznesowe cele Sony.
Zmiana decyzji o premierze gry na dwóch konsolach oznacza, że Forbidden West nie zrobi na nas zbyt dużego wrażenia jak “jedynka”. Wydajność PS4 wypacza wszelkie rozważania gry w kontekście next-gena. Na nic tu usprawniony system oświetlenia, odbicia w kałuży czy ładniejsze tekstury na PS5. Aby gra wyglądała graficznie lepiej, jej “stelaż” musiałby być budowany od zera, a z wiadomych przyczyn tak nie jest.
Możliwość eksploracji podwodnego świata zapowiada się świetnie, jak również projekty nowych potworów, dodatkowe bronie i umiejętności do szybszego przemieszczania się w egzotycznych sceneriach. Tylko czy to wystarczy, abyśmy poczuli, że gramy w nową część a nie dobrze skrojone rozszerzenie fabularne? Sytuacja znamienna jak dla Wiedźmina 3 i jego 2 dodatków – to dla mnie najlepsze rozszerzenia w historii, lecz wydane w ramach jednej generacji, a nie dwóch… Dlatego na Sony powinniśmy się trochę pogniewać.
Gran Turismo 7 niczym projekt dzielony na dwa
W manifeście żalu nie można nie wspomnieć o Gran Turismo 7, to jakby powiedzieć, że Wiedźmin 4 jest światu zbędny (odpukać w lakierowanego jednorożca). Nie wydaje się, by edycja PS4 nowej odsłony wyścigów wywarła znikomy efekt na całokształt gry, a jest wręcz przeciwnie. To będzie ta sama historia jak w przypadku God of War: Ragnarok i Horizon Forbidden West – ze swoistą kulą u nogi nie sposób przeskoczyć płotu z napisem next-gen. Tak na Ciebie patrzę PS4!
Dodatkowe okowy w procesie produkcji gry raczej nie pomagają. Tym bardziej, że GT7 powstawało z dedykacją dla PS5. W takiej sytuacji twórcy zamiast myśleć o wprowadzeniu zmian względem poprzedniej części, musieli zastanawiać się jak to zoptymalizować. Zmiana decyzji o ekskluzywności wymogła rewizję pomysłów i efektów graficznych. Wszystko po to, aby gracze na PS4 w dzień premiery nie poczuli, że dostali coś gorszego.
Nie mówcie więc zbyt głośno o tym, że to niczego nie zmienia w pojęciu najlepszego symulatora wyścigów na PS5. Prawda jest taka, że każda część gry wykorzystywała potencjał ówczesnej konsoli, toteż międzygeneracyjne kompromisy dla GT7 na pewno będą mieć negatywny wpływ na doświadczanie oprawy i rozgrywki. Trochę szkoda, bo jednak z łzą w oku pamiętam czasy, kiedy to pierwsze 3 części Gran Turismo wyznaczały trendy w swoim gatunku.
Panie Jimie, to co z tymi exami w 2022?
Nie chce Was straszyć, ale marki gier, które znaczą coś w społeczności PlayStation, nie obnażą się na PS5 w pełnej krasie. Nie dlatego, że deweloperzy muszą zapoznać się z nowym sprzętem. Ot stara platforma ma zbyt liczną bazę graczy w porównaniu do tej nowej (stosunek 110 mln : 10 mln). Więc długo zapowiadaną next-genowość w 2022 możemy włożyć między bajki. Najlepsze gry w swoich gatunkach, jak GOW, GT7, HFW nie będą rewolucyjne. Nie wyznaczą standardów, wyzwań dla branży, aby konkurencja mogła dążyć do doskonałości. Te gry muszą się sprzedawać w ogromnych nakładach i samo PS5 na razie nie jest w stanie tego zapewnić.
Wcale bym się nie zdziwił, że to właśnie decyzja o wydaniu dużych exów na PS4 wpłynęła na opóźnienia w premierze – GT7 i nowy Horizon były podobno już gotowe na 2021 i nagle bęc. Możemy pójść o krok dalej i powiedzieć, że Sony specjalnie nie wyznało całej prawdy w momencie ujawnienia nowych gier. Ekskluzywność takich hitów na jedną platformę była dominującym hasłem reklamowym dla PS5. To był najlepszy argument, aby przesiąść się na kolejną generację. Teraz zdaje się, że z zakupem można było trochę poczekać, gdyż te same tytuły po cichu (a to na blogu PlayStation, a to z pomocą tweetera Geoffa Keighleya) zapowiedziano na starej generacji. Przypadek?
Ale wracając do obietnic, czy to definitywnie oznacza przestój dla gier ekskluzywnych PS5 w 2022? Sprawdzam kalendarz i widzę Spider-Man 2, Marvel’s Wolverine, Pragmata… ale nie, oh wait. Nie dość, że pojawią się rok później, to tak jak Wy nie mam pewności czy Jimi znów nie zmieni zdania o poszerzeniu platform – ma na to kupę czasu. Nietęgie nastroje na pewno poprawiłaby data premiery The Last of Us: Fractions lub The Last of Us Remake, tylko tu też nic nie wiadomo na czym i kiedy.
Jak tu żyć z tym PlayStation 5 w przyszłym roku? Dodam Wam odrobinę otuchy. Światełko nadziei na wykorzystanie mocy konsoli jest, choć tli się światłem, które pozwoli co najwyżej “egzystować”. Do wyboru będzie Forspoken, czyli przygodowa gra akcji. Na moje zbyt podobna do serii Final Fantasy, ale to się jeszcze okaże. Obok Ghostwire Tokyo od twórców The Evil Within. Stawiam Wasze pensje i zaskórniaki, że wyjdzie z tego coś więcej niż przyzwoity horror akcji. Choć muszę podkreślić, że w przyszłości jej dostępność rozszerzy się na PC, co mocno nagina zasadę exów. I finito…
Tak więc sami widzicie, 2022 to nie będzie dobry rok dla PS5, a na pewno, jeśli liczycie na gry ekskluzywne wyznaczające na kompasie kierunek ku next-genom. Te w pewnym momencie przyjdą, ale jeszcze nie teraz.