Dying Light 2 nie będzie tylko “kolejną grą o zombie”

Dying Light 2 - grafika
Publicystyka

Powoli, ale jednocześnie wielkimi krokami zbliżamy się do premiery Dying Light 2. Postapokaliptyczna produkcja polskiego studia ukaże się 4 lutego 2022 roku i może sporo namieszać. Wybierzmy się więc na przechadzkę po obecnym w grze Mieście i wspólnie spójrzmy na to, co szykuje dla nas słynny Techland.

Po wielu miesiącach ciszy, niedawno zespół z główną siedzibą we Wrocławiu zaczął raczyć nas wieloma informacjami na temat nowego Dying Light. Już od pierwszych zapowiedzi było widać, że choć jest to bezpośrednia kontynuacja hitu z 2015 roku, formuła całej zabawy ulegnie sporym zmianom – poczynając od historii.

Zapomnijcie o przeszłości

Jeśli graliście w pierwsze DL wraz z dodatkiem The Following i widzieliście zwiastuny DL2, doskonale wiecie, że świat jaki znamy przestał istnieć. Fabuła dwójki toczy się piętnaście lat po wydarzeniach z poprzedniej gry. Ludzkość została zdziesiątkowana w wyniku rozprzestrzenienia się tajemniczego wirusa zmieniającego ludzi w potwory i nie ma już żadnej nadziei na ratunek. Nie ma lekarstwa, szczepionki, perspektyw na lepszą przyszłość i większych powodów do radości. Patrząc na ostatnie miesiące w naszym pięknym kraju, chyba skądś to znamy, prawda?

ZAMÓW – Dying Light 2

W tym całym rozgardiaszu pojawia się nasz główny bohater, cały na szaro. Aiden Caldwell musi uratować swoją siostę i przy okazji angażuje się też w konflikty międzyludzkie, od których może zależeć los całego Miasta, czyli metropolii, do której trafimy w grze.

W historii ujrzymy też misterne eksperymenty, różnorakie frakcje, rodzinne dramaty i oczywiście zarażone stwory – widzieliśmy i ograliśmy to milion razy… nuda! Ale stop, czekajcie, nie wyciągajcie pochopnych wniosków. Zatrzymajmy się tutaj na chwilę. Tak naprawdę nie do końca o to chodzi w Dying Light 2. Wystarczy tylko dokładnie przyjrzeć się temu, co już pokazali nam twórcy.

Hordy potworów to tylko tło dla ludzi i ich historii

Nowa produkcja Techlandu nie jest reklamowana jako gra o mordowaniu hord potworów. Co więcej, pokazane przez studio materiały rzadko kiedy skupiają się na walce z wątpliwej urody maszkarami. Mam wrażenie, że twórcy poszli tutaj w kierunku, w którym w pewnym momencie skręcił serial The Walking Dead – krwiożercze potwory stały się tylko dodatkowym kolorem w palecie opowieści o ludziach, którzy muszą poradzić sobie w wyjątkowo niegościnnym świecie. A ich najgorszymi wrogami nie będą spacerujące po ulicach bestie, a oni sami.

I o tym właśnie jest kontynuacja Dying Light. Główny bohater nie szuka leku na tajemniczą chorobę, nie próbuje pozbyć się całego zła tego świata i nie jest chyba nawet byłym żołnierzem – jest za to człowiekiem, który próbuje uratować ukochaną siostrę i stanie przed trudnymi wyborami moralnymi. I takich historii w Dying Light 2 ma być znacznie więcej.

Główna fabuła gry jest zresztą tylko jednym z elementów tej przygody. Składają się na nią też poboczne opowieści, które pomagają w tworzeniu spójnego i – co najważniejsze – wyróżniającego się świata Dying Light 2. No bo przecież nie jest to standardowy scenariusz, w którym powolne zombiaki polują na uzbrojonych w ciężkie karabiny maszynowe komandosów. Jak mówią sami twórcy, DL2 pokazuje “współczesne średniowiecze”. Zapomnijcie o sztampowej postapokalipsie.

Oczywiście wszystkie powyższe czynniki nie oznaczają, że w grze zabraknie hord zarażonych – co to, to nie. Walka z powolnymi stworami i zwinnymi mutantami wciąż stanowi istotny element całej rozgrywki. Choć i tutaj sporo się pozmieniało.

Więcej, szybciej, lepiej – Dying Light 2 w pigułce

Jeśli lubiliście parkour i model walki z poprzedniego Dying Light, nie będziecie zawiedzeni. DL2 uraczy nas jeszcze bardziej dynamicznymi pojedynkami, a twórcy podwoili liczbę ruchów parkourowych względem poprzedniej produkcji. Wcześniej gracze mogli trochę pokombinować w trakcie walki, ale teraz kreatywne podejście ma mieć bardzo duże znaczenie w trakcie pojedynków. Nie zabraknie gadżetów pokroju linki z hakiem czy lotni, które uprzyjemnią nam przemierzanie świata.

ZAMÓW – Dying Light 2

Tak naprawdę wszystkie mechaniki i systemy stojące za tytułem zostaną rozbudowane. Nie zmieni się jednak pomysł na rozgrywkę – to nadal gra akcji z silnie zarysowanymi elementami RPG, która toczy się w otwartym świecie. Naszym głównym zadaniem wciąż będzie wykonywanie zadań, zdobywanie i ulepszanie “zużywalnych” broni oraz rozwijanie naszego bohatera. Powróci nawet tryb kooperacji dla maksymalnie czterech graczy, w ramach którego ukończymy całą grę.

Nie martwcie się też o brak znaczących nowości – nie zabraknie ich. Biorąc pod uwagę, że dostępny dla graczy świat będzie czterokrotnie większy względem tego z poprzedniej odsłony marki, pojawią się też nowe aktywności. Z tych ciekawszych warto wymienić chociażby czyszczenie gniazd zarażonych i… prowadzenie farmy dyń oraz piekarni. Nie wiem jak Wam, ale mi brakuje takich luźnych, nieoczywistych elementów w innych grach o zagładzie gatunku ludzkiego. Aha, no i w grze będzie nawet aplikacja randkowa dla przetrwańców, którym brakuje towarzystwa.

Każdy znajdzie coś dla siebie, a nie ujawniono jeszcze wszystkiego. Choć według mnie najciekawszą nowinką i tak jest już ta, którą twórcy promują chyba najmocniej.

Znaczące wybory w Dying Light 2

Gracze to kreatywni ludzie i lubią mieć możliwość wyboru. Kształtowanie własnej historii jest rzekomo jednym z najważniejszych (jeśli nie najważniejszym) elementem Dying Light 2. Nasze decyzje przybiorą różnorakie formy. To od nas zależy, czy zaryzykujemy wyjściem na poszukiwania cennego ekwipunku nocą, kiedy po Mieście panoszą się potężne stwory, czy poczekamy na wschód słońca. Sami wybierzemy, czy chcemy się skradać, czy zaryzykujemy otwartą walką z grupą uzbrojonych w miecze, czy inne zmodyfikowane noże obiadowe bandziorów. To i tak tylko mały element całej układanki, w której to moralne puzzle układają nas, a nie na odwrót.

Techland wspominał, że zależnie od podjętych przez siebie decyzji, gracze mogą ominąć spory kawałek historii. Choć nie wiem czy “ominąć” jest tutaj trafnym określeniem, bo nie będzie to niczym złym – w końcu mamy kształtować własną opowieść. To od nas będzie chociażby zależało, czy jakaś ważna postać umrze, czy otrzyma pomoc i jak zareaguje na to frakcja, do której taka postać należy.

Frakcje również są istotnym elementem całej opowieści, który ma zresztą sporo wspólnego z wyborami fabularnymi. Zależnie od tego, z którą grupą mieszkańców Miasta się sprzymierzymy, odwiedzane przez nas lokacje mogą całkowicie się zmienić. Jeśli macie w sobie coś z czarnego charakteru, życzę Wam miłego zamykania szkół na rzecz sklepów z bronią. Nawet jeśli podejmiemy potencjalnie dobre decyzje, zmieniające się Miasto może wywołać u nas prędzej czy później syndrom paryski.

Techland w drodze do Ligi Mistrzów gatunku

ZAMÓW – Dying Light 2

Póki co w Dying Light 2 jest wszystko, czego spodziewałbym się po nowej odsłonie tej marki – od rozbudowy znanej rozgrywki i historii, przez szereg zupełnie nowych rozwiązań, aż po wkroczenie w nową generację konsol. Mam jednak nadzieję, że deweloperzy mierzą siły na zamiary i wszystkie obiecywane elementy trafią do gry. Chyba nikt nie chce powtórki z pewnej innej głośnej premiery od polskich twórców.

Dying Light 2 zapowiada się po prostu na wyśmienitą kontynuację poprzedniego wcielania tej marki. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, kto wie, może otrzymamy nawet bardzo mocnego kandydata do miana gry 2022 roku? Bardzo bym tego chciał i trzymam kciuki za Techland. DL2 może być przełomową produkcją dla historii tego studia.

ZAMÓW – Dying Light 2

Tekst powstał we współpracy z Media Expert.

Jakub Stremler
O autorze

Jakub Stremler

Redaktor
Popkulturowy kombajn lubujący się w literaturze weird fiction, filmowych horrorach, dobrej muzyce i grach wszelkiego rodzaju. Po godzinach studiuje game design i pielęgnuje pasję do sportu.
Advertisement
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie