Zamiast polować na PS5, obejrzyjcie sobie Ghostbusters
Czasami zastanawiam się, czy PlayStation 5 rzeczywiście istnieje. Konsola widmo, która pojawia się w sklepach na kilka minut i wiesza systemy. To w ogóle da się zamówić PS5? Jak się komuś uda, to jara się jakby strzelił piątkę w totka.
Ponad dwa miesiące po premierze PlayStation 5 i nadal cierpimy na niedostępność sprzętu. Wczoraj piąteczka pojawiła się na chwilę chyba w trzech elektromarketach i pach! Pozamiatane w kilka minut, ludzie dostali szału i klikali z nadzieją, że tym razem to jest ich lucky day. Ale nie ma się co oszukiwać, zaszczytu udanego zakupu dostąpiło niewielu.
Od tygodni słyszę głosy znajomych, i Wasze drodzy Czytelnicy, że nie ma się co spinać: “Poczekajmy i w końcu będzie dostępna“. Przypomina mi to trochę naszego premiera, który każe przedsiębiorcom czekać na zdjęcie lockdownu na ich biznesy. Na szczęście (dla nas graczy) my przeżyjemy bez PS5, a oni bez swoich biznesów nie bardzo. Ale to taka mała dygresja.
Biję do tego, że to całe polowanie na PlayStation 5 robi się zwyczajnie nudne, osłabia efekt WOW nowej generacji, frustruje i palmface. Ja mówię pas i idę oglądać Ghostbusters. Oni przynajmniej łapali duchy na każdej akcji.