TOP 25 gier z najlepszą fabułą
Dead Space
Obiecałem sobie, że Resident Evil 7 nie będzie jedynym horrorem na tej liście i wygrzebałem coś ze wspomnień. Pierwszy Dead Space miażdży klimatem, kosmiczną grozą, nieprzewidywalnością, która zmusza do ciągłego trwania w napięciu. Rzadko się jednak wspomina o tym, że to zasługa podstaw fabularnych. Porównałbym ją do uniwersum Obcego – nie licząc zabójczych potworów w kosmosie, tłem dla gry jest ekspansja i ludzka chciwość. Doprowadziły do odkrycia tajemniczego Markera, a tenże korzysta z ciała człowieka jak z naczynia, by zamienić go w zabójczego Nekromorfa.
Assassin’s Creed
Z każdym kolejnym podejściem seria Assassin’s Credd stawała się coraz bardziej masową reprodukcją dzieła, które mimo wszelkich uproszczeń gameplay’owych w swoich czasach było objawieniem. Fabuła realizowana dwutorowo, odniesienia do kontrowersyjnej historii templariuszy, ciekawe spojrzenie na intrygi na tle religijnym i bardzo dobrze przedstawione realia świata… Assassin’s Creed przez długi czas był wzorem do naśladownictwa, choćby dla CDPR.
Gothic 2
W Polsce niechaj ktoś tylko spróbuje rzucić coś obraźliwego pod adresem Gothic 2, to od razu spadnie na niego gniew Beliara. Sami twórcy nie spodziewali się chyba, że to właśnie nasz kraj nieoficjalnie będzie głównym rynkiem dla gry. Umiłowaliśmy ją sobie przez specyficzną sztywność, a nade wszystko karykaturalne postacie i kabareciarską wręcz historię o wybrańcu, który ma ostrzejsze odzywki od dobywanego miecza.
Alan Wake
Studio Remedy przetarło dla siebie szlaki z pomocą serii Max Payne, ale to dzięki grze Alan Wake dali się poznać jako świetni pisarze. Inspiracji mieli co nie miara – serialowe Twin Peaks, beletrystyka Stephena Kinga. I na ich modłę stworzyli thriller o pisarzu strudzonym, o nadprzyrodzonych zjawiskach, o nocy jako personifikacji zła otwierającej drzwi dla wszelakiego pomiotu. A dodajcie do tego jeszcze psychodelę, poddającą w wątpliwość, czy te wydarzenia to tylko wymysł pisarza, który odtwarza w głowie swoją książkę. Mega!
Disco Elysium
Raffaello może wyraża więcej niż tysiąc słów, jednak oferuje bardzo ulotną przyjemność. Natomiast Disco Elysium, z pomocą miliona słów podzielonych na narrację i dialogi, tworzy iluzję rozpusty intelektualnej, która pozostaje z nami na dziesiątki godzin. To artystyczny kombajn i gra RPG w jednym, atakująca nas rozmachem świata, wielością postaci niezależnych i informacjami o uniwersum. Co istotne, gra zachęca do odgrywania własnej roli aniżeli tylko podążania jedyną słuszną drogą. By przegryźć się przez tego kolosa trzeba dużo czytać, ale za słowami nie kryje się gra, a coś na wzór sztuki.