TOP 25 gier z najlepszą fabułą

gry z najlepszą fabułą
Publicystyka

Mass Effect 2

Tak całkiem szczerze, bardziej preferuje Mass Effect za czasów Sarena, pierwszego starcia ze Żniwiarzami i zaczątki budowania zespołu z Wrexem, Garussem, Ashley, Tali i Kaidenem. Ale co mogę, kiedy praktycznie wszędzie “dwójeczka” rozpatrywana jest nawet w kategoriach najlepszej gry BioWare. Oferuje większą złożoność fabuły, ciekawsze misje lojalnościowe i jakby nie było 2 genialne postaci Mirandy i Człowieka Iluzję. A czy epickie ratowanie Cytadeli jest gorsze od Misji Samobójczej to sami musicie ocenić.


Hellblade: Senuas Sacrifice

Sesje z Hellblade na pewno można zaliczyć do trudniejszych w odbiorze. Nie dlatego, że wcielamy się w wojowniczkę nękaną halucynacjami. Problem tkwi w artyzmie gry, niedopowiedzeniach, ukazaniu świata oczami osoby walczącej z rzeczywistością. Zrozumienie natury takiej osoby to niejako klucz do poskładania w całość jej przygody. Senua wiedziona drogą do piekła przypomina Orfeusza i jego podróż do Hadesu po ukochaną, ale gra ma o wiele głębsze dno.


The Last Guardian

Mógłbym zachwalać The Last Guardian przynajmniej z kilka minut, ale ograniczę się do jednego argumentu, bodajże opisującego esencję gry. A jest nią doskonale poprowadzony rozwój więzi stworzonej między zwierzakiem a chłopcem. Pierwotnie nie wiadomo, dlaczego akurat znaleźli się w tym samym miejscu, co znajduje się w beczkach podawanych do zjedzenia Trico. Gramy jakby po omacku, szukając światła w tunelu, ale ta ciemność trwa do samego końca. I dopiero wówczas przeszywa nas iglica prawdy, atakuje nagle i odpowiada na milion pytań w sekundę, dając gorycz i satysfakcję.


What Remains of Edith Finch

Nagroda The Game Awards 2017 za najlepszą historię powinna Wam wystarczyć, aby zainteresować się What Remains of Edith Finch. Musicie się jednak przygotować na to, że będzie to przeprawa wzdłuż tematów smutnych i zmiękczających serducho. Jest o przemijaniu bliskich, o dociekaniu szczegółów ich odejścia, a te z reguły są naładowane emocjami.


The Banner Saga

Po prostu uwielbiam tę epicką podróż, mitologizm nordycki z miksowany z autorską wizją, która jeszcze bardziej uszlachetnia wojów zmierzających ku niebezpieczeństwom. Trzeba co prawda przebić się przez ściany krótkich a czasem dłuższych dialogów tekstowych (tylko sporadycznie narrator rzuci żywym głosem słów kilka), ale naprawdę warto się temu poddać. W taktycznym RPG nie brakuje zwrotów akcji, momentów z trudnymi decyzjami i rzecz jasna spójności historii, którą polecam doczytać także w kolejnych częściach.

Grzegorz Rosa
O autorze

Grzegorz Rosa

Redaktor
Ekspert w dziedzinie "kombinatoryki" w grach i zarazem człowiek, który wybrał drogę antagonisty. Nie boi się pisać treści niewygodnych dla innych. Specjalizuje się w publicystyce wszelakiej, krytykowaniu słabych gier, filmów, a nawet ludzi. Jako jedyny na świecie grał już w Wiedźmina 4...
Advertisement
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie