Gra The Last of Us miała się rozpocząć zupełnie inaczej. Mogłaby wiele stracić
W najnowszym filmie wideo Naughty Dog opowiada o tworzeniu The Last of Us. Jednym z pierwszych pomysłów deweloperów było zupełnie inne intro.
To, że gry w trakcie cyklu produkcyjnego znacznie się zmieniają, nie jest zaskoczeniem. I choć pewnie nigdy nie dowiemy się, w jak wielkim stopniu choćby takie The Last of Us przypomina swoje początkowe wersje, możemy poznać parę ciekawostek z czasów jego powstawania.
The Last of Us bez klimatycznego i wstrząsającego intra
Do dziś pierwsze paręnaście minut rozgrywki z The Last of Us uważane jest za perełkę opowiadania historii i przedstawiania graczowi zupełnie nowego świata. W końcu mamy tu niezwykle klimatyczne intro, które drastycznie zmienia swój klimat. Strzelam, ale pewnie spora część graczy uroniła chociaż łzę w wiadomo którym momencie. Od razu przestrzegam, że dalsza część tekstu zawiera spoilery; jeśli jakimś cudem nie graliście w grę lub nie widzieliście serialu – nie czytajcie.
Ikoniczny początek pozwala nam wejść w buty Sarah – córki głównego bohatera, którego losami pokierujemy przez niemal całą pozostałą rozgrywkę. Odważny pomysł, aby pokazać początek epidemii oczami dziecka, jest jednak genialnym wprowadzeniem. Dzięki temu jest znacznie straszniej, niepokojąco, a ostatni segment śmierci dziewczyny naprawdę szokuje. A miało być zupełnie inaczej…
W pierwszym odcinku serii filmów o powstawaniu TLoU Neil Druckmann przyznaje, że wedle pierwotnych założeń, gracze mieli wcielić się w Joela. To właśnie on ruszyłby do sąsiadów, gdy usłyszałby jakiś hałas. Następnie musiał zabrać córkę i wraz z nią uciekać przed drastycznie rozprzestrzeniającą się epidemią.
Początek gry był jedną z ostatnich rzeczy, które dopracowaliśmy podczas tworzenia The Last of Us. Przez długi czas plan zakładał, że będziesz grał jako Joel, a nie jako Sarah, i jako Joel usłyszysz zamieszanie w domu sąsiadów, podejdziesz tam, zobaczysz, że są zainfekowani. Potem wracasz i łapiesz swoją córkę, a potem uciekasz i odbierasz to wszystko w stylu “widziałem to już”. Kiedy mieliśmy burzę mózgów w jednej z pracowni projektowych, zastanawialiśmy się, co by było, gdybyś grał jako Sarah.
– wyjawia Druckmann
Dość odważny pomysł zmiany kierunku jedynie przełożył się na genialne wprowadzenie. Dzięki wcielaniu się w Sarah, możemy poznać jej osobowość (choćby za sprawą ozdób w pokoju), relacje z ojcem czy nawet poczuć jej przerażenie. A to wszystko w zaledwie parę minut początkowej sekwencji.