Nie wiem, o co Wam chodzi. The Last of Us Part I ruszy nawet na PC bez karty graficznej
Oczywiście tytułem jest żartem – żeby nie było, że ktoś mnie zaraz zwyzywa za ignorancję. Faktycznie jednak The Last of Us Part I pójdzie na wbudowanej grafice.
Koszmar, tragedia i… jest coraz lepiej – w ten sposób możemy streścić sytuację z wydaniem The Last of Us Part I na PC. Jeżeli chcecie się pośmiać, możecie zobaczyć nasze zestawienie najzabawniejszych błędów. W przeciwnym razie polecam również zainteresowanie się modem z Pedro Pascalem czy nieco “zaktualizowaną” polityką zwrotów na Steam. W każdym razie epopeja się nie kończy. Jeden gracz udowodnił, że wszystkie zarzuty wobec jakości tego portu w zasadzie nie mają sensu.
To żart, bo wiecie – ja też czuję się tym faktem poszkodowany. W The Last of Us grałem na PS3 i z miejsca stało się jedną z moich ulubionych gier w ogóle. Teraz chciałem wrócić za sprawą remake’u, ale wciąż czekam na patche. Jak Wy. YouTuber z kanału RandomGaminginHD pokazuje jednak, że wcale nie trzeba mieć ultra nowoczesnej karty graficznej, aby cieszyć się rozgrywką. Ba, nie trzeba mieć karty wcale, a wystarczy ta wbudowana w procesor.
Fan ustawień “ultra-low” wykorzystał w swoim setupie procesor AMD Ryzen 7 5700G ze wbudowaną grafiką AMD Radeon Vega 8, czyli zaskakująco dobrym i szybkim iGPU. Niemniej czy wystarczy dla The Last of Us? Okazuje się, że jak najbardziej! Oczywiście YouTuber musiał zejść najbardziej, jak się da z ustawieniami i włączyć AMD FSR 2.0. Efekt jest… no cóż. Jest.
Gra wygląda gorzej od wersji z PS3 (jak na Steam Deck’u, jakby nie patrzeć), ale grafika przypomina nieco pixel-art, więc w pewien sposób może się to podobać. Co więcej, całość jest rozmazana mniej więcej tak, jak rozrzedzone wodą błoto. No ale – właśnie – jest. Gra w porywach osiąga nawet 30 fpsów, ale raczej oscyluje wokół 28-29.