Twórcy The Day Before “lecą sobie w kulki”? Plagiat Call of Duty, The Division i TLoU
The Day Before wciąż uważane jest za mityczną grę, która może nigdy się nie ukazać. Z pewnością twórcom nie pomagają nowe odkrycia internautów.
Nad twórcami TDB wiszą czarne chmury. Więcej o ostatnich skandalach z grą przeczytacie w tym miejscu. Deweloperzy postanowili jednak kontratakować i pokazać “rzeczywisty” gameplay z produkcji. Ostatecznie okazało się, że nie jest dobrze, ale to nie koniec problemów. Te się tylko nawarstwiają.
The Day Before i “inspiracje”
“Inspiracja” a plagiat to bardzo ciekawy wątek, który od lat sprowadza sen z powiek wielu prawnikom, którzy muszą udowadniać przed sądem, iż dane dzieło nie tyle korzysta z pomysłów ich klienta, ile wyraźnie je naśladuje. Być może tego typu sytuacja zdarzy się także z The Day Before? W końcu uważnym graczom nie uszło na uwadze wiele materiałów z gry, które wydają się bliźniaczo podobne do innych.
O tym, że tytuł bardzo inspirowany jest The Division wie chyba każdy. Część osób mogła nawet nie zwrócić uwagi na jeden z materiałów promocyjnych, który jest kopią obrazka z hitowej gry Ubisoftu i niemal niczym się nie różni. Podobnie sprawa wygląda z kadrem przedstawiającym samochody przebijające się przez ośnieżone tereny. Tutaj można twórcom zarzucić wyraźne “inspiracje” Snowrunnerem. Mało?
Na Reddicie pojawił się widoczny powyżej film, który pokazuje nie tylko wymienione powyżej podobieństwa, ale ujawnia również kolejne. Otóż jeden z ostatnich zwiastunów gry przypomina niemal 1:1 w całym swoim fragmencie kawałeczek ze zwiastuna trybu zombie do Call of Duty: Black Ops – Cold War. Tutaj ciężko mówić o przypadku czy “inspiracji”, a jest to wyraźny plagiat. Dość powiedzieć, że deweloperzy nie zrobili wiele, aby to w ogóle ukryć.
Inspiracja? Plagiat?
Na koniec fakt, który dostrzegł chyba każdy. Jeden z głównych obrazków reklamujących grę wygląda identycznie jak plakat z The Last of Us: Part II. Niemal wszystko jest tu podobne, a gracze już od jakiegoś czasu zwracają uwagę na to, iż sam font TDB przypomina właśnie font z TLoU.
Warto jednak zaznaczyć, iż studio prowadzone jest w dość dziwaczny sposób i opiera się na współpracy “wolontariuszy” z różnych części świata. Taki sposób zarządzania może prowokować wiele problemów, a szefostwo niekoniecznie ma wpływ na wszystkie materiały, które wychodzą. Dlatego też nie zdziwiłbym się, jeżeli część “pracowników” po prostu korzysta z zewnętrznych zasobów. Nie jest to jednak w żadnym razie usprawiedliwienie takiego stanu rzeczy.