Test Razer BlackWidow X Chroma – mocny zawodnik
BlackWidow X Chroma to nowość od Razera, która przypadnie do gustu naprawdę wąskiej rzeszy graczy. Dlaczego?
Cenię sobie produkty Razera od kiedy kilka lat temu po raz pierwszy zetknąłem się z podstawowym modelem marki – myszką Razer Abyssus. Sprzęty amerykańskiej firmy podobają mi się przede wszystkim z dwóch powodów: wysokiej jakości wykonania oraz pewnego minimalizmu i braku krzykliwości. Dziś w produkcji akcesoriów dla graczy dominuje trend, w którym każdy próbuje się za wszelką cenę wyróżnić – formując urządzenia w kosmicznych kształtach. Doskonałym przykładem tego, że Razer idzie pod prąd, jest właśnie BlackWidow X Chroma – wykastrowana i nieco uboższa odmiana klasycznej Czarnej Wdowy.
Aby zrozumieć, z czym tak naprawdę mamy do czynienia w przypadku modelu BlackWidow X Chroma, warto żebyście na początku zapoznali się z gamą modelową Razera, ale w skrócie i bez przynudzania. Otóż Razer podzielił serię klawiatur BlackWidow na cztery wersje. BlackWidow, BlackWidow X, BlackWidow Tournament Edition oraz BlackWidow X Tournament Edition. Wersje Turniejowe różnią się od dwóch pozostałych tym, że są pozbawione klawiatury numerycznej oraz dostarczane do gracza często ze specjalnym pokrowcem, aby można było łatwo i szybko spakować klawiaturę do plecaka i popędzić na zawody. Z kolei te o oznaczeniu Chroma, posiadają kolorowe podświetlanie (zwykłe wersje tylko zielone lub wcale). Znacznie więcej różnic napotkacie zestawiając ze sobą wersję BlackWidow z BlackWidow X i tutaj właśnie zaczyna się cała zabawa.
O co tu chodzi?
Obie wykonane są z metalu, ale tylko ta pierwsza posiada górną część pokrytą plastikową obudową. W BlackWidow X widzimy jakby szkielet wersji droższej, co nie oznacza że wygląda to źle, wręcz przeciwnie, ale o tym za chwilę. Wersja X pozbawiona została też dodatkowego wejścia na USB oraz słuchawkowego i na mikrofon. Wycięto też z niej dodatkowe przyciski do zarządzania makrami. Ponadto ma mniejszą podpórkę na nadgarstki. Zwykła Czarna Wdowa występuje też z dwoma rodzajami klawiszy – zielonym i pomarańczowym. X kupicie tylko z zielonymi, które są głośniejsze, ale zarówno jedne jak i drugie mają mechaniczną konstrukcję.
Różnice pomiędzy BlackWidow i BlackWidow X jak widać są niewielkie, podobnie zresztą jak cena. Otóż za tańszą wersję zapłacicie tylko 10 dolarów mniej – jeśli spojrzymy na oficjalny cennik Razera. W polskich sklepach obie klawiatury kosztują zwykle tyle samo, czyli około 699 złotych, co jest zastanawiające, zwłaszcza że X miało być tańszą alternatywą dla graczy, którzy po prostu potrzebują dobrej klawiatury mechanicznej, pozbawionej niektórych funkcji.
Przejdźmy jednak do konkretów, czyli oceny Razer BlackWidow X. Sprzęt przybył do redakcji w charakterystycznym dla producenta zielono-czarnym opakowaniu, ale przyznam, że również tutaj czuć oszczędności. Poprzednie sprzęty Razera były dużo lepiej zapakowane, jak chociażby testowana wcześniej myszka Razer Naga Epic Chroma. Tutaj pudełko jest zwykłe – nic się nie wysuwa i nic nie podnosi jak w przypadku Nagi. Trochę szkoda, bo tym razem nie miałem efektu wow przy wypakowywaniu Razera.
Karton jednak odłóżmy na bok, bowiem ważniejsze jest to, co w środku. Razer BlackWidow X robi naprawdę świetne wrażenie. Czuć, że obudowa została wykonana z metalu i solidnie spasowana. Całość waży też około 1 kg, co od razu można doświadczyć kładąc klawiaturę na biurko. Z drugiej strony warto zaznaczyć, że za dużą wagę odpowiadają też mechaniczne klawisze. Z tyłu ciągnie się z kolei gruby kabel na wzór sznurowadła, który się nie plącze. W przypadku odpięcia sprzętu, z pewnością rozpoznacie przewód od klawiatury.
Na górze BlackWidow X Chroma znajdziecie standardowe przyciski F1, F2 itd., pod którymi zostały przydzielone skróty do funkcji multimedialnych takich jak zwiększanie i zmniejszanie głośności, zmiana utworu muzycznego, dopasowanie jasności klawiszy czy aktywacja Gaming Mode – opcji, która wyłącza skróty klawiszowe systemu Windows, jak chociażby szybkie wyjście do pulpitu. Funkcje te aktywuje się przez wciśnięcie FN na dole klawiatury i właśnie jednego z powyższych. Nie jest to najwygodniejsze rozwiązanie i szkoda, że zarówno droższa jak i tańsza wersja BlackWidow nie posiadają oddzielnych klawiszy multimedialnych. W wielu konkurencyjnych klawiaturach jest to standard, jak chociażby w testowanym wcześniej modelu Corsair Gaming K70 Cherry MX RGB. Pod spodem są natomiast stopki antypoślizgowe, dzięki czemu sprzęt pewnie spoczywa na biurku. Klawiaturę można także regulować na wysokość w dwóch płaszczyznach – podnosi się tylko jej górna część, czyli tradycyjnie jak na takie konstrukcje.
Mechaniczna precyzja
Najważniejszą częścią klawiatury mechanicznej są rzecz jasna przyciski. W tym przypadku Razer zastosował zielone klawisze, które według producenta mogą wytrzymać nawet do 80 mln kliknięć. Jak dobrze pójdzie, po zakupie takiej klawiatury po nową udacie się do sklepu dopiero za kilka lat, chyba że wcześniej ze złości po przegranym meczu ciśniecie nią o ścianę.
Konstrukcja klawiszy w formie mechanicznej daje przede wszystkim to, że reagują one piekielnie szybko na każde naciśnięcie. Sprawdziłem Razer BlackWidow X Chroma w kilku grach i zdecydowanie odczułem różnicę pomiędzy klawiaturą membranową używaną codziennie a BlackWidow X. Testowałem ją zarówno w Call of Duty: Black Ops III jak i ogrywając beta wersję Overwatch oraz rozgrywając kilka partii w StarCraft II. W każdej grze, pod względem czasu reakcji klawiatura sprawowała się fenomenalnie, zwłaszcza w strzelance od Activision, gdzie każda sekunda jest na wagę złota.
Niestety wysoka precyzja i szybkość okupione są bardzo głośnym działaniem. Klawisze mechaniczne stukają do tego stopnia, że po prostu w trakcie nocnego pisania artykułów, zmuszony byłem podmienić sprzęt na membranowy. Nie chodziło tylko o kąśliwe uwagi domowników siedzących w tym samym pokoju co ja. Żal zrobiło mi się nawet sąsiada za ścianą! To nie żart, ta klawiatura potrafi obudzić zmarłego. Częściowym rozwiązaniem problemu może być założenie słuchawek, ale musicie mieć takie, które dobrze tłumią dźwięki z otoczenia. Polecam nauszne o zamkniętej konstrukcji.
Dodatkowo na takiej klawiaturze bardzo szybko się pisze, co w pracy dziennikarza jest nieocenione. Tutaj też muszę przyznać, że odczułem różnicę od razu w porównaniu z membranowym odpowiednikiem. Oczywiście klawiatura ta nie jest dedykowana osobom, które często piszą, ale w takiej formie dobrze się sprawdza, zwłaszcza kiedy połączymy to z dostępnym w BlackWidow X anti-ghostingiem. Wciskając na przykład trzy klawisze jednocześnie, nie musicie się obawiać, że klawiatura nie odczyta waszego ruchu. Dorzucając do tego ponadprzeciętną szybkość reakcji klawiszy w testowanym sprzęcie, efekt jest naprawdę fenomenalny, zarówno w grach jak i podczas pisania.
Oprogramowanie na piątkę
Mocną stroną sprzętów od Razera jest oprogramowanie Synapse i ogólnie to, jak można dostosować urządzenie do własnych potrzeb. W przypadku BlackWidow X makra definiuje się w locie za pomocą przycisku funkcyjnego, a później odpowiednio dodaje profile w grach. Działa to naprawdę szybko i sprawnie. Najpierw wciskacie klawisz funkcyjny FN oraz F9, dzięki czemu aktywujecie nagrywanie makra, a później już tylko pożądaną kolejność klawiszy. Makro zapisujecie wciskając ponownie FN i F9. Dane makro można zapisać pod niemal dowolnym klawiszem za pomocą oprogramowania Razer Synapse. W tym samym sofcie zdefiniujecie profile pod konkretne gry i rzecz jasna ustawicie podświetlanie klawiatury.
Będąc przy podświetlaniu, jak to na sprzęty z rodziny Chroma przystało, Razer daje niemal nieograniczone możliwości konfiguracji. Do dyspozycji jest ponad 16 mln kolorów, które mogą pojawiać się na sprzęcie w postaci fali, statycznie, pulsująco oraz na kilka innych sposobów. Jeśli macie do tego drugie urządzenie Razera jak na przykład myszkę, jest opcja synchronizacji, czyli ustawienia dokładnie tego samego koloru na obu urządzeniach.
Dla kogo?
Razer tradycyjnie przygotował solidny kawałek sprzętu, który jest bardzo dobrze wykonany, ma świetne oprogramowanie i z pewnością posłuży przez wiele lat swojemu użytkownikowi. Jest to jednak klawiatura, którą zadowolą się nieliczni gracze, a na pewno nie amatorzy. Mam wątpliwości co do biznesowego sensu tworzenia okrojonej wersji tak dobrej klawiatury jaką jest zwykła Czarna Wdowa, zwłaszcza że cena obu na polskim rynku jest identyczna, a w przypadku oficjalnego cennika, dzieli je tylko 40 złotych. Wydając 700 złotych na klawiaturę oczekiwałbym wielofunkcyjnego kombajnu, a w tej roli X wypada słabo. Jeśli jednak poszukuje sprzętu tylko do grania i to powyżej poziomu amatora, wtedy zakup Razer BlackWidow X Chroma będzie zdecydowanie jednym z lepszych wyborów na rynku.
Plusy:
+ szybkość działania klawiszy i ogromna precyzja,
+ bardzo wysoka jakość wykonania,
+ metalowa obudowa,
+ bardzo dobre oprogramowanie Razer Synapse,
+ duża swoboda konfiguracji sprzętu (podświetlanie, makra, profile).
Minusy:
– brak klawiszy multimedialnych,
– ponadprzeciętna głośność pracy,
– wysoka cena jak na okrojoną wersję.