Square Enix dało się zrobić w balona, ale graczom to wyjdzie na dobre
2 maja obudziłem się i jak co rano przejrzałem nowe wieści ze świata gamingu. Moim oczom ukazały się ogłoszenia przejęcia kilku studiów i tony marek Square Enix przez Embracer Group. Cena? 300 milionów dolarów. Moja reakcja? Adekwatna.
300 milionów dolarów za trzy studia, składające się łącznie z ponad tysiąca deweloperów, i całą masę marek, w tym Tomb Raider, Deus Ex, Legacy of Kain oraz Thief. Za podobne pod względem gabarytów i posiadające tylko jedną markę Bungie trzeba było zapłacić aż miliard dolarów (choć cenę podniosły też inne czynniki). Square Enix najwyraźniej nie ma głowy do interesów, bo zarobioną sumkę chce wydać na rozwój sztucznej inteligencji, technologii chmury i… blockchain. Firma spieniężyła więc Crystal Dynamics, Eidos Montreal i Square Enix Montreal, aby rozwijać się na niepewnym gruncie.
Giganci wyrwani z korporacyjnych łańcuchów
Mógłbym żałować Square, które pozbyło się swojej kopalni złota za bezcen, a jednak ciężko współczuć firmie, która od lat więziła świetne marki w jaskiniach rozpaczy. Potencjał Eidos Montreal i Crystal Dynamics był marnotrawiony na projekty, które nie pasowały do repertuaru studiów. Marvel’s Avengers to przecież rozczarowanko niegodne twórców nowych odsłon Tomb Raider, a przerzucenie Eidos do prac nad trzecią odsłoną rebootu przygód Lary Croft to dziwaczna i – jak się okazało – niezbyt korzystna zagrywka. W tym czasie takie marki jak Legacy of Kain, Thief oraz Deus Ex leżały odłogiem i zerkały na swoich twórców, którzy robili to, co według wyliczeń Japończyka w garniaku miało sens… i nikt na tym nie skorzystał. Wreszcie przyszło wyczekiwane wybawienie.
Przejęcie zachodnich studiów Square przez Embracer to wyborna wiadomość dla graczy. Choć na temat warunków pracy z japońskim gigantem można tylko spekulować, wydaje się, że SE podchodziło do wspomnianych zespołów po macoszemu. Niby studia produkowały wysokobudżetowe (i zazwyczaj udane) gry, ale samo Square ewidentnie poświęcało więcej uwagi swoim japońskim podopiecznym. Z jednej strony jest to zrozumiałe, a z drugiej niesamowicie frustrowało mnie patrzenie na zahibernowanych Adama Jensena, Raziela i Garretta, którzy cierpliwie czekali, aż dostaną nowe gry. Zwracając uwagę na dotychczasowe przejęcia Embracer, wiele wskazuje na to, że Crystal Dynamics, Eidos Montreal i Square Enix Montreal (kiedy już zmieni nazwę) otrzymają nieporównywalnie więcej swobody i zajmą się tym, na co mają ochotę. Powrót Deus Ex i Legacy of Kain jest bardzo, ale to bardzo prawdopodobny. I tym razem nie trzeba będzie martwić się o to, że ktoś wciśnie do nich kiepskawe elementy gier-usług.
Jak tak sobie myślę, to Eidos i Crystal Dynamics od zawsze zdawały się być oderwane od Square. Japoński gigant traktował oba zespoły jak grę, którą impulsywnie kupił na wyprzedaży i mu się nie spodobała, ale musi pograć, żeby nie było, że kasa się marnuje. SE już najwyraźniej się nagrało, a oba zespoły wystawiono na deweloperskim Allegro i powędrowały do właściciela, który lepiej przemyślał zakup i zrobi z nich lepszy użytek.