Sniper Elite 5 – ta gra jakoś do mnie… trafia
Istnieją serie, które być może nie są superprodukcjami, ale mają ciekawe założenia i przyjemnie spędza się przy nich czas. Ich kolejne odsłony nie wymagają rewolucji, a tylko stopniowego udoskonalania. Wiele wskazuje na to, że Sniper Elite 5 będzie tym samym, czym były poprzednie części cyklu, tylko trochę lepszym. I bardzo dobrze!
Sniper Elite to seria gier akcji stworzonych i wydanych przez brytyjskie studio Rebellion Developments. W cyklu wcielamy się w snajpera Karla Fairburne’a, który jest ekspertem w swojej dziedzinie i wykonujemy zadania polegające na eliminacji wskazanych celów. Początki serii sięgają 2005, gdy na półki sklepowe trafiła – tak, “trafiła” to dobre słowo – gra Sniper Elite: Berlin 1945.
Do tej pory fani doczekali się czterech odsłon Snipera; ostatnia część ukazała się w roku 2017 i zebrała całkiem dobre oceny – średnia not w serwisie Metacritic.com wynosi obecnie 77 procent (na podstawie 55 opinii). Jeszcze w tym miesiącu odbędzie się premiera „piątki”. Na jej temat wiemy już na tyle dużo, by mogło z tego powstać parę grubych akapitów.
Historia w Sniper Elite 5
W piątej części powraca nasz stary znajomy Karl Fairburne. Przeniesiemy się do roku 1944. Amerykańska piechota US Rangers przeprowadza tajną operację, której celem jest osłabienie umocnień na wybrzeżu Bretanii. Bohater dołączy do francuskiego ruchu oporu, który niebawem odkryje tajny projekt nazistów: Operację Kraken. Trzeba będzie zrobić wszystko, by jak najszybciej położyć kres wysiłkom nazistów zmierzającym do przejęcia władzy w Europie.
Tak mniej więcej wygląda fabuła w najnowszej grze studia Rebellion. Niektórzy uważają, że SE5 zaoferuje najlepszą opowieść w serii. Oczywiście w grach tego typu historia nie jest najważniejsza – to tylko coś w rodzaju tła. Jakaś fabuła tu po prostu musi być, bo dziwnie wyglądałaby gra bez niej. A może nawet i nie dałoby się zrobić tego bez fabuły – w sumie jeśli mamy kogoś zlikwidować, to raczej powinien być jakiś powód. Jednak jest tu parę nieco istotniejszych kwestii. Dotyczą one przede wszystkim gameplayu.
Rozgrywka i tryby
Założenia gry pozostaną te same: będziemy wykonywać misje, w których naszym głównym zadaniem jest dotarcie do określonego celu i jego eliminacja. To, w jaki sposób to zrobimy, ma zależeć od nas – gra standardowo zaoferuje kilka opcji. Będzie można poczęstować wroga pociskiem z dystansu, ale też na przykład zakraść się bocznym wejściem lub piwniczką i ukatrupić delikwenta na miejscu.
Czyli, po staremu, tytuł zachęca do kilkukrotnego przechodzenia tych samych etapów przy wykorzystaniu różnych metod eliminacji celów. A jeśli na przykład chodzi o radzenie sobie z nimi przy użyciu karabinu snajperskiego, to ponownie będzie trzeba brać pod uwagę czynniki takie jak wiatr, grawitacja i tętno bohatera.
Misje wykonywać mamy w pojedynkę albo we współudziale. Jeśli chodzi o kooperację, produkcja doczekała się paru ulepszeń. Po pierwsze, będziemy mogli przekazywać sobie przedmioty i amunicję. A po drugie, jeden gracz może opatrzyć rany drugiemu. Pamiętano też o wieloosobowym trybie sieciowym. W tym przypadku dostępna będzie opcja rozgrywki PvP, w której można przeprowadzić inwazję na drugiego gracza, depcząc mu po piętach. Gra zaoferuje też udział w potyczce liczącej większą liczbę graczy (maksymalnie 16).
Pamiątkowe fotografie
Twórcy niedawno wyjawili, że przy tworzeniu Sniper Elite 5 współpracowali z muzeum II wojny światowej. Chodziło im o to, by możliwie najwierniej odzwierciedlić wygląd i zachowanie broni i pojazdów z tamtych czasów. W tym celu wykonano setki zdjęć i nagrań dźwiękowych. A skoro już w temacie broni jesteśmy, to „piątka” zaoferuje jej modernizacje i ulepszanie na niespotykaną dotąd skalę. Modyfikacjom będzie można poddać praktycznie każdy element broni: lufy, magazynki, lunety – a także amunicję.
Co ciekawe, fotografie obiektów nie są jedynymi, które mają przyczynić się do realizmu odzwierciedlenia II wojny światowej. Zdjęć użyto bowiem również do odwzorowania miejsca akcji. Mapy w grze stworzono przy użyciu techniki fotogrametrii, która polega na przenoszeniu kształtów i wzajemnego położenia obiektów w terenie właśnie za sprawą zdjęć. W ten sposób twórcom udało się niejako wsadzić do gry autentyczne miejsca z tamtych czasów.
A oprócz tego pamiętano oczywiście o tym, by tereny były zaprojektowane tak, by można było wykonywać misje na różne sposoby. Rebellion zapewnia o wysokim poziomie detali map w Sniper Elite 5. Ponownie otrzymamy otwarte tereny z licznymi punktami wejścia i ewakuacji. Zadbano o wertykalne elementy terenu. Będziemy wspinać się po skałach i docierać do trudno dostępnych miejsc za pomocą linek.
Ręka, noga, mózg na ścianie
Seria od Rebellion nie byłaby sobą, gdyby nie killcam, czyli mechanizm polegający na pokazywaniu w zwolnionym tempie tego, co pocisk robi z ciałem wroga. Jeśli na przykład trafimy w głowę, to odsłania się przed nami ta część ciała i widzimy, jak kula przechodzi przez mózg. A, fuj. Deweloper zapewnia, że system został udoskonalony w porównaniu z poprzednimi odsłonami.
Jeśli ktoś lubi oglądać takie makabryczne rzeczy, to w “piątce” ma być jeszcze bardziej okropnie. Twórcy obiecują, że „kamera śmierci” jest teraz „bardziej realistyczna i makabryczna niż kiedykolwiek”. A poza tym tym razem nie ograniczy się jedynie do trafień ze snajperek – obejmie również inną broń palną.
Kiedy trafi do nas Sniper Elite 5?
Najnowsza odsłona przygód Karla Fairburne’a nie będzie przewrotem na miarę odkryć astronoma z Torunia. Co więcej, ona w ogóle żadną rewolucją nie będzie. Rebellion nie zamierzało zbudować na nowo swojego cyklu przy okazji tworzenia „piątki”. Bo i po co ruszać i przekształcać coś, co do tej pory dobrze służyło i miało pokaźną grupkę zwolenników? Domyślam się, że fani oczekują tych samych rzeczy, ale ulepszonych, zamiast liczyć na coś zupełnie nowego. I taka właśnie ma być kolejna część serii.
W najnowszego Snipera zagramy już niebawem – od dawna wiadomo, że tytuł debiutuje 26 maja. „Piątka” trafi zarówno do pecetowców, jak i do posiadaczy konsol PlayStation 4, PlayStation 5, Xbox One i Series X/S. Co więcej, gra w dniu premiery pojawi się w usłudze Xbox Game Pass. Jeśli to wszystko będzie wyglądało choć po części tak dobrze, jak rysuje się na papierze, to i ja skuszę się na snajperską przygodę.