Szlag trafił oceny we współczesnych recenzjach. Nie wierzę, że to mówię, ale wychodzi za dużo gier

recenzje gier
Felieton PG Exclusive

Recenzje gier zmieniły się po wzroście liczby wydawanych gier. Wczorajszy dobry tytuł 8/10 to już dzisiaj tylko przeciętniak, który prawdopodobnie ominiemy szerokim łukiem.

Postęp jest jak stado świń. Z faktu istnienia tego stada wynikają rozliczne korzyści. Jest golonka, kiełbasa, jest słonina i nóżki w galarecie. Słowem korzyści! Nie ma się tedy co dziwić, że wszędzie nasrane! Nie bez przyczyny przytoczyłem powyższy fragment z książki Andrzeja Sapkowskiego, bowiem w punkt wyjaśnił istotę rozwoju. Ojciec serii Wiedźmin wykazał wady i zalety zjawiska progresu, które można podczepić do każdej dziedziny, choćby obszaru gier. A gaming z perspektywy lat zmienił się nie do poznania i to nie tylko stricte pod kątem technologicznym, ale również systemu recenzowania gier…

Recenzje gier to dzisiaj zupełnie inna bajka

Choć skala 1-10 wciąż uchodzi za najbardziej powszechną miarę wśród redakcji i graczy, to jednak kompletnie zmieniło się postrzeganie konkretnych ocen. Mamy inne wyobrażenie na to, na ile zasługuje zła, przeciętna, dobra, świetna bądź zjawiskowa gra. Porównując czasy współczesne i sprzed 20 lat, co innego znaczyło przykładowo 8/10 – dawniej obok takiej gry napisalibyśmy, że jest zwyczajnie dobra i może nawet powalczyć o nagrody na gali The Game Awards. Dzisiaj taka ocena jest równoznaczna ze swoistym wyrokiem śmierci dla twórców; jest grubą kreską, która oddziela od blasku jupiterów i tym samym niezdecydowanych konsumentów.

Zdawać by się mogło, że dewaluacja skali ocen jest spuścizną po kiepskich recenzentach, ale nic bardziej mylnego. Jeśli szukacie winnych, to dobrze przyjrzyjcie się deweloperom. To oni jako pierwsi przyłożyli rękę do reformy w recenzjach, ponieważ wszystko zaczęło się od wydawania większej liczby gier. Dużą w tym rolę odegrały platformy typu Steam i Origin, gdyż dystrybucja cyfrowa otworzyła drzwi dla projektów niezależnych i mniej ambitnych, również od renomowanych studiów. Cyfryzacja pozwoliła ciąć koszty w ramach przygotowania gry oraz reklamy, a to z kolei doprowadziło to do tego, że wiele firm gamingowych powstawało z dnia na dzień.

Więcej gier oznacza problemy w recenzjach

Liczby wydanych gier, na przestrzeni kilkunastu lat, mówią same za siebie. Jeśli spojrzycie na poniższy wykres, na pewno nie umknie Wam uwadze ogromny przyrost tytułów (niemal wykładniczy) debiutujących na Steam. W 2013 było raptem 583 pozycji, i z każdym kolejnym rokiem kalendarzowym słupki rosły w górę (oprócz zagadkowego 2019). Powinniśmy skakać z radości, że dobrnęliśmy do granicy 10 tys. gier wypuszczonych w zaledwie 365 dni, ale w tym przypadku długoterminowy rozwój branży nie obył się bez konsekwencji.

Liczba gier wydanych na Steam w latach 2004-2022

Więcej wydawanych gier w ciągu roku mogło wpłynąć na proces myślowy recenzentów. Media na nowo zdefiniowały “kanon piękna”, zawężono skalę pojęć w systemie 1-10, aby z mocniejszym akcentem wskazywać odbiorcom gry warte uwagi. Dlatego też coraz częściej w recenzjach gier AAA i bardziej reklamowanych indykach możemy zauważyć pewną stałą prawidłowość – recenzje gier z oceną poniżej 6 niemal zniknęły, a znaczna część gier kończy z oceną na wyrost. Między innymi God of War: Ragnarok z 10/10 stał się świadectwem opisywanego “postępu”. Konsekwencje tego systemu są opłakane w skutkach, bo osoby polegające na ocenach z sieci mogą wtopić pieniądze w odtwórcze produkcje, albo co gorsza, usunąć z listy zakupów tytuł, który w nowoczesnej nomenklaturze uchodzi za średni. Odwołując się do aktualnej skali recenzji, im mniejsze są odstępy w znaczeniu klasy jakości gier, tym trudniej dostrzec margines błędu w nieobiektywnych opiniach.

Mamy więc do czynienia z najgorszym z możliwych paradoksów, bo więcej wydawanych gier powinno cieszyć, ale ten miecz ma dwa końce. Z jednej strony natłok tytułów zintensyfikował wymagania w stosunku do jakości, a z drugiej sprawił, że mnóstwo cyfrowych dzieł nie jest recenzowana i nie ma szans zaistnieć na platformach sprzedażowych. Z tego powodu każdemu będzie pod górkę – zarówno graczom jak i twórcom. Parafrazując Sapkowskiego, wszędzie nasrane grami i mimo wielu recenzji nie wiadomo od czego zacząć…

Grzegorz Rosa
O autorze

Grzegorz Rosa

Redaktor
Ekspert w dziedzinie "kombinatoryki" w grach i zarazem człowiek, który wybrał drogę antagonisty. Nie boi się pisać treści niewygodnych dla innych. Specjalizuje się w publicystyce wszelakiej, krytykowaniu słabych gier, filmów, a nawet ludzi. Jako jedyny na świecie grał już w Wiedźmina 4...
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie