PlayStation 5 i Xbox Series X. To będzie najkrótsza generacja w historii
Premierze każdej nowej generacji konsol towarzyszy niemałe podniecenie i oczekiwanie na to, jakie możliwości zaoferują tym razem nowe konstrukcje Sony i Microsoftu. Być może jednak w niedalekiej przyszłości podobne emocje będą czekać nas szybciej niż zazwyczaj, bowiem cykl życia PlayStation 5 i Xbox X Series może być sporo krótszy, niż w przypadku poprzednich odsłon. Oto dlaczego.
Pod koniec lipca tego roku napłynęły do nas ciekawe informacje. Szanowany, branżowy portal DigiTimes, powoławszy się na źródła z łańcucha zaopatrzeniowego Sony na Tajwanie doniósł, że cykl życia nowej konsoli Sony ma trwać zaledwie 5 lat. Biorąc pod uwagę poprzednie generacje, byłby to okres zdecydowanie najkrótszy, co prezentują dla ułatwienia poniższe tabele:
Model Sony | Cykl życia |
PlayStation | Od 1994 r. (6 lat) |
PlayStation 2 | Od 2000 r. (6 lat) |
PlayStation 3 | Od 2006 r. (7 lat) |
PlayStation 4 | Od 2013 r. (7 lat) |
PlayStation 5 | Od 2020 r. |
Dla porównania – tabela pokazująca jak to wyglądało w przypadku Microsoftu:
Model Microsoftu | Cykl życia |
Xbox | Od 2002 r. (3 lata) |
Xbox 360 | Od 2005 r. (8 lat) |
Xbox One | Od 2013 r. (7 lat) |
Xbox Series X | Od 2020 r. |
Co jeszcze można przy okazji wyczytać z powyższych tabel? Chociażby to, że Microsoft wraz z Xboksem One wszedł w bezpośrednią, agresywną konkurencję z Sony, przez wypuszczenie urządzenia w tym samym okresie, co japońska marka (2013). Nic więc dziwnego, że i w tym roku jesteśmy świadkami podobnego zagrania. Takie równoczesne wydawnictwo oznacza jeszcze jedno: każde kolejne konsole konkurencyjnych firm muszą być zbliżone mocą nie tylko do siebie, ale także do możliwie wydajnych pecetów. O tym jednak za chwilę, wróćmy na sekundę do informacji z Tajwanu.
PlayStation 5 – ilu graczy kupi nową konsolę?
PlayStation 5, według tajwańskich analityków, ma rozejść się w nakładzie przynajmniej 120 milionów egzemplarzy (a maksymalnie nawet do 170 mln), a zarazem w nakładzie dwukrotnie wyższym niż konsola Xbox Series X. Spodziewamy się więc, że cykl życia 9. generacji (przynajmniej w przypadku Sony) będzie zdecydowanie bardziej intensywny (a więc bogatszy niż dotąd w gry?), ale zarazem krótszy. O tym, że PS5 i jego konkurenta od Microsoftu czeka zaledwie 5 lat życia (a może i mniej), świadczą także inne dowody.
PlayStation 5 i Xbox Series X – specyfikacja w ujęciu gamingowych pecetów
Już od dłuższego czasu znamy niemal całą specyfikację obu nadchodzących konsol. Obie mają pracować na customowych procesorach AMD Zen 2, zapewniających pracę 8 rdzeni i 16 wątków, przy czym konsola Microsoftu chwali się nieco wyższym maksymalnym taktowaniem rdzenia. Oba urządzenia pracować będą również pod kontrolą customowych układów graficznych AMD RDNA 2, przy czym to znów Microsoft wygrywa pod względem mocy GPU (12,1 TFLOPS vs 10,28 TFLOPS) – pamiętajmy jednak, że teraflopsy nie zawsze są ostatecznym wyznacznikiem wydajności. Jak można przenieść powyższą specyfikację na pecetowy język?
Najbliżej wydajności obu konsol (choć pamiętajcie, że odtworzenie identycznych warunków jest na tę chwilę niemożliwe), będzie platforma złożona z procesora oferującego moc pomiędzy AMD Ryzen 7 3700X, a Ryzen 5 3600, oraz karty graficznej pomiędzy AMD RX 5700a a NVIDIA GeForce RTX 2070 Super. Dochodzi to tego jeszcze kwestia pamięci RAM (16 GB GDDR6), ale w ujęciu niniejszego artykułu jest to rzecz drugorzędna. Ale po co nam wiedzieć, jakie pecetowe warunki odzwierciedlają nadchodzące konsole?
Ano choćby po to, żeby zauważyć, jak słabe będą już niebawem owe podzespoły, mimo iż dziś wydają się jeszcze istnymi wydajnościowymi potworami. Weźmy pod uwagę chociażby to, że nie dalej jak przed tygodniem AMD zaprezentowało desktopowe procesory APU, czyli takie ze zintegrowanymi układami graficznymi. Jak się okazuje, topowy model spośród przedstawionych jednostek (AMD Ryzen 7 PRO 4750G) reprezentuje lepszą wydajność (moc obliczeniową), niż podstawowe wersje konsol obecnej generacji (PS4 i XONE). Przykład ten doskonale obrazuje, jak szybko postępuje technologia – moc obecnej konsoli już dziś w jednostce ze zintegrowaną grafiką!
Krótszy cykl życia nowych konsol w odniesieniu do końca prawa Moore’a
Jakby tego było mało, naukowcy w 2017 roku ogłosili, że prawo Moore’a (mówiące o tym, że liczba tranzystorów w układzie scalonym zwiększa się w kolejnych latach wykładniczo) przestało działać. Obecnie zasada ta nie ma już zastosowania, a ilość tranzystorów na wybranej przestrzeni układów rośnie coraz szybciej. Co to oznacza? Jeśli chodzi o rozwój technologiczny, to jeszcze nigdy nie byliśmy w tak zaawansowanym stadium rozwoju. Dlaczego więc, jeśli konsole 10. generacji miałyby prawo bytu za tych 4-5 lat, producenci mieliby sztucznie hamować ich nieporadzenie z nowymi grami i ograniczać przez to rozwój rynku?
Gwoździem do trumny cyklu życia konsol PlayStation 5 i Xbox Series X, niechaj będą najświeższe informacje dotyczące nadchodzących układów graficznych. A te sugerują coś wprost zwalającego z nóg – karta NVIDIA GeForce RTX 3090 ma być nawet o 50% wydajniejsza niż obecna generacja – NVIDIA GeForce RTX 2080 Ti. Czy to nie wystarczy, by zrozumieć, że już za 3 lata, aby uzyskać w grach maksymalną jakość przy rozdzielczości 4K, część graczy będzie wolała sięgnąć po peceta wyposażonego w podzespoły z najwyższej półki, przy których PlayStation 5 i Xbox Series X będą przedstawiały się co najwyżej jak średniawka? Jeśli weźmiemy dodatkowo pod uwagę, że układy AMD RDNA 2 mają najpierw trafić na pecety, zaś dopiero potem na konsole – nawet te 3 lata wydają się zbyt długą perspektywą.
PlayStation 5 i Xbox Series X w starciu z gamingowymi pecetami za kilka lat
Choć moc Xbox Series X ma pozwalać na gameplay w rozdzielczości 4K przy 120 Hz, to jeszcze przed oficjalnym ogłoszeniem konsol 9. generacji wielu analityków branży szczerze wątpiło, by urządzenia były w stanie udźwignąć sztandarowe produkcje growe w rozdzielczości Ultra HD przy 60 klatkach. Weźmy na tapetę chociażby nadchodzącą na PC grę Microsoft Flight Simulator, która przetestowana w fazie testów beta (a więc jeszcze bez zasobożernej technologii ray tracing), generowała zaledwie 40 fpsów w 4K, i to pracując w oparciu o kartę NVIDIA GeForce RTX 2080Ti. Co będzie, gdy gra pojawi się na autorskiej konsoli producenta? Żeby wszyscy byli zadowoleni, trzeba by chyba zahamować jakimś cudem rozwój technologiczny, bo za rok czy dwa, wszystko to przełoży się na jeszcze większe rozwarstwienie sprzętowe (konsole vs pecety) w gamingu.
Konsole będą miały więcej niż dotąd swoich gier na wyłączność, podobnie jak pecety, bowiem komputery będą po prostu zbyt mocne, by zawstydzać je grami (portami) z konsol, które nie pozwolą z pełni wykorzystać mocy topowych GPU i CPU. Tak, wiem – konsole zawsze były nieco słabsze niż pecety, zwłaszcza po kilku latach od swojej premiery, jednak biorąc pod uwagę rozwój technologiczny jakiego nie mieliśmy jeszcze nigdy dotąd, dużo krótszy cykl życia nowych konsol jest w zasadzie pewnikiem. A jeśli by wziąć pod uwagę także coraz mocniej panoszące się granie w chmurze (chociażby Microsoft xCloud), to można by nawet zacząć się zastanawiać, czy PlayStation 5 i Xbox Series X nie będą ostatnimi mającymi zasadność konsolami. A nawet jeśli nie ostatnimi, to przynajmniej przedostatnimi.
PlayStation 5 i Xbox Series X – ostatnie konsole, potem już tylko chmura
Elon Musk, stojący za projektem Starlink, mającym na celu połączenie z Internetem wszystkich ludzi na całym świecie, na początku tego roku zapowiedział, że dzięki sieci satelitów będziemy w stanie użytkować Internetu z opóźnianiami rzędu 20 ms. Nie jest to może czas zwalający z nóg, i sam Musk przyznaje, że gaming nie będzie priorytetem jeśli chodzi o Starlink. Niemniej trzeba przyznać, że gry inne niż szybkie produkcje sieciowe powinny ze spokojem zadowolić się taką prędkością, a więc odsuwać potrzebę klasycznych konsoli na dalszy plan. Czy jednak ostatecznie, za kilka czy kilkanaście lat, gdy wszyscy będziemy dysponować już dostępem do szybkiego, nielimitowanego Internetu o ultra niskich opóźnieniach, skończy się era hardware’u?
Czy znikną klasyczne pecety i konsole, a granie uskuteczniać będziemy w chmurze odbierając dane smartfonem czy telewizorem? A jeśli tak (bo widać, że do tego dąży wielu deweloperów), to jak pogodzić z tym idący obecnie w miliardy biznes podzespołów? Mógłbym napisać po prostu – to już nie mój problem, bo faktycznie tak jest. Niemniej zdecydowanie interesującym będzie obserwowanie, jak w najbliższych latach rozwinie się gaming. Nawet nie tyle jak, co w którą stronę pójdzie i to właśnie dlatego patrzenie na nadchodzącą generację konsol jest interesujące, jak nigdy przedtem.