Miałem wybrać 10 najlepszych gier 2024 roku, ale aż tyle ich nie było, więc jest tylko 7
Sezon na podsumowania „najlepsze gry 2024 roku” czas zacząć, a skoro przed nami nie zostało tak wiele premier, zdecydowałem się na subiektywny ranking tego, co w tym roku zachwyciło mnie najbardziej. I niestety, bo choć początkowo ta lista miała obejmować 10 tytułów, po prostu nie udało mi się ich aż tylu znaleźć.
Wielkimi krokami zbliża się koniec roku, a na horyzoncie majaczy zaledwie kilka premier, z czego największą będzie zdecydowanie Indiana Jones i Wielki Krąg. Skoro i tak nie mam (chyba że to się nagle zmieni) planów odnośnie do ogrania tej gry w okolicach premiery, równie dobrze już teraz możemy uznać sezon na „GOTY 2024” oficjalnie otwarty.
Polecenie było proste – lista „10 najlepszych gier 2024 roku”. Spoko. Niby coroczna klasyka, w latach poprzednich obfitująca u mnie w dość zaskakujące pozycje, choć niekiedy tak obrodziło grami AAA, że aż nie za bardzo wiedziałem, co mógłbym wybrać. W tym roku… niekoniecznie. Pierwsze pięć dość oczywistych pozycji posegregowałem bardzo szybko, z czego 3 miejsca na podium były dla mnie oczywiste. Potem jednak zaczęły się problemy.
Najlepsze gry 2024 roku. W tym roku GOTY nie obrodziło?
Podkreślam, że to jedynie moja, subiektywna lista gier roku. I z tego względu kilka tytułów, których zapewne wiele osób się spodziewało, po prostu na niej nie ma. Ot, w Astro Bota, tak zresztą uwielbianego, nie grałem i przez najbliższy czas nie mam zamiaru. Ominie mnie tak samo zresztą jak i podobno świetne Call of Duty: Black Ops 6, które zadowoliło mnie betą, ale nie na tyle, aby inwestować w kolejny odcinek serii Activision.
Grałem też w kilka gier szalenie popularnych, które niestety średnio do mnie przemówiły. Helldivers 2 jest dobre. Nawet bardzo. Ale nie na tyle, abym mógł mówić o nawet kandydacie do GOTY 2024, zwłaszcza że dość szybko padłem ofiarą monotonii i nudy. Podobnie zresztą było w przypadku Stellar Blade. Dragon Age: The Veilguard z pewnością zdominuje niejedną listę, ale sami – o ile czytaliście naszą recenzję – wiecie, że nie jest to żadna czołówka.
Sytuację mogłyby uratować gry indie, ale w szereg uwielbianych i popularnych tytułów jeszcze nie zagrałem, zazwyczaj z braku czasu, a niekiedy z braku chęci. Balatro to wielki fenomen, który z pewnością sprawdzę, lecz gry karciane (w każdej formie) średnio budzą we mnie jakiejś szczególnie pozytywne odczucia. Liczę jednak, że się zaskoczę. Tak samo jak i uwielbianym przez wielu fanów segmentu indie Lorelei and the Laser Eyes. Obiecuję, nadrobię.
Dodam też, że w przeciwieństwie do choćby kapituły The Game Awards, nie wziąłem pod uwagę żadnych DLC. Tak samo jak i nie uwzględniłem remasterów (remake’i jak najbardziej, wszak to technicznie nowe gry).
Najlepsze gry 2024 roku po mojemu
7. Still Wakes the Deep
6. Nine Sols
5. Mouthwashing
4. Rise of the Ronin
3. STALKER 2: Heart of Chornobyl
2. Warhammer 40,000: Space Marine 2
1. Silent Hill 2 Remake
7. Still Wakes the Deep
Dobra, to szalenie dziwny wybór, bo mówimy o produkcji, o której zapewne mało kto tak naprawdę słyszał, a nawet jeśli słyszał, to już zapomniał. Still Wakes the Deep to jednak fantastyczny horror narracyjny z genialnym klimatem i settingiem, autorstwa studia The Chinese Room. Jeśli (pomijając adaptację) miałbym wybrać jedną grę wideo najbardziej zbliżoną klimatem i pomysłami to kultowego „Coś” Carpentera, to właśnie wskazałbym tę przygodę. Kilka godzin wystarczy, aby zaznajomić się z przepełnioną dramatyzmem, niezobowiązującą, a jednak dziwnie kuszącą historią wypadku na platformie wiertniczej gdzieś na szkockich wodach.
6. Nine Sols
Najlepsze gry 2024 roku nie mogą obejść się bez tytułów o mniejszym kaliberze. Staram się ogrywać jak najwięcej gier indie, jak to możliwe, bo już niejednokrotnie twórcy niezależni zaskoczyli mnie poziomem niezwykle wysokim, wręcz przewyższającym wielu doświadczonych deweloperów AAA. W poprzednich latach to właśnie indyki skradły me serca, jak choćby absolutnie fantastyczne Sygnalis czy zaskakujące Slay the Princess. Nine Sols zaskakuje jednak nie tylko klimatem czy fabułą, ile niemal wzorowym przeniesieniem mechanik soulslike’a (w tym przede wszystkim Sekiro) na ręcznie rysowaną historię 2D osadzoną w świecie, z którego aż nie chce się wychodzić. Fani wymagających – miejscami nawet bardzo – tytułów, nie mogą pominąć Nine Sols.
5. Mouthwashing
Gra, którą mógłbym opisać jako „po*****e dzieło psychopaty uzależnionego od płynu do płukania ust, który naoglądał się zbyt wiele arthouse’owych horrorów i próbował zrobić własny”. Dobra, to dość długie podsumowanie tej trwającej zaledwie 3 godziny przygody, ale jakże trafne. Kosmiczna fregata rozbija się gdzieś w kosmosie, co zmusza załogę nie tylko do próby znalezienia odpowiedzi na pytania o ładunek, jaki przewożą, ale również wrzuca nas w wątpliwy moralnie wir zdarzeń przesyconych dziką symboliką i chyba jednymi z najbardziej trafnych spostrzeżeń w historii gier grozy. Może i nieco przeceniam możliwości narracyjne twórców, ale to po prostu historia, w której nie ma nic oczywistego ani tym bardziej… dobrego. To smutna opowieść o ludzkiej podłości, kapitalistycznych wątpliwościach i płynie do płukania ust.
4. Rise of the Ronin
Jedna z najwyżej przeze mnie ocenianych gier tego roku musiała się pojawić na tej liście, choć dla wielu graczy będzie to absolutnie niezrozumiałe. Jasne, jest to szkaradny tytuł. Jasne, ma mnóstwo wad i problemów. Mimo wszystko po prostu wciąga, sprawia sporo satysfakcji i przede wszystkim ukazuje nam najlepiej zaprojektowaną rozgrywkę w historii studia Team Ninja. Rise of the Ronin to nie do końca soulslike, ale jednak do pewnego stopnia jak najbardziej, RPG o roninach, o którym wielu mogło tylko marzyć. Być może po kilkudziesięciu godzinach wdaje się monotonia, ale mało która gra tak mocno przykuła mnie przed ekranem w tym roku. Pełne zaskoczenie, choć zdecydowanie zrozumiem, jeśli nie każdy poczuje to samo.
3. STALKER 2: Heart of Chornobyl
STALKER 2 mam już za sobą (zapraszam do recenzji, o w tym miejscu), więc chyba mogę w pełni wypowiadać się na temat zabugowanego bałaganu, jakim w istocie jest ta gra. GSC Game World ponownie zapomniało o technikaliach, ale gdy tylko wsiąkniemy w ten świat, nie ma przebacz. Być może to trochę fanbojstwo – wszak przed laty mnóstwo godzin utopiłem w Zonie, lecz faktycznie sama rozgrywka została zaprojektowana na wysokim poziomie. Poza tym to też świetny scenariusz, nostalgiczna podróż dla wielu entuzjastów post-apo i jedna z najbardziej „obfitych” w zawartość gra tego roku. Gdyby wyeliminować wszystkie problemy, być może radochy byłoby więcej, ale to w końcu STALKER. Przyzwyczailiśmy się już.
2. Warhammer 40,000: Space Marine 2
Jakże miałbym odmówić sobie umieszczenia na zaszczytnym, drugim miejscu w takim rankingu Space Marine 2? To przecież jedna z najlepszych gier tego roku, która wcale nawet nie musiała się szczególnie starać, aby „dowieźć”. Twórcy po prostu postanowili wrócić w nowoczesnej oprawie i z kilkoma ulepszeniami do tego, co za czasów PS3 czyniło gry akcji tak przyciągającymi. I to im się udało, bez dwóch zdań. Poza tym zarówno kampania, jak i kooperacja, a nawet tryb PvP zasługują na uwagę, także deweloperzy nie wyłożyli się tak naprawdę na żadnym froncie. I choć nie jest to szczególnie wybitna gra jako całokształt, to po prostu granie w nią satysfakcjonuje tak bardzo, że nie miała sobie równych w tym roku. Polecam zapoznać się z naszą recenzją.
1. Silent Hill 2 Remake
No cóż – co tu dużo mówić, to absolutny majstersztyk. Jedyna gra, która otrzymała ode mnie w tym roku ocenę 5/5, a zarazem tytuł, przywracający wiarę w markę Silent Hill. Konami od lat olewało ją do bólu, ale w końcu nie tylko udało się do niej wrócić, ale i dostaliśmy najlepszą odsłonę tej serii w historii. Bo Silent Hill 2 Remake to nie tylko wzorowy remake, ale i niemal perfekcyjny singleplayerowy horror psychologiczny. Wciąga, straszy, zachwyca, wywołuje smutek, a miejscami może i radość (z rozgrywki, rzecz jasna). Bloober Team bez dwóch zdań dostarczyło jeden z najlepszych horrorów jakie kiedykolwiek mogliśmy ogrywać, więc teraz tylko czekać na potencjalne DLC i… oby więcej remake’ów albo coś kompletnie nowego, jak choćby Cronos: The New Dawn. Gdyby nie ta premiera, 2024 rok byłby dla mnie dołującą porażką.
Zapraszam do podzielenia się swoimi własnymi typami! Być może jednak coś mi umknęło i warto byłoby naprawić ten błąd? Dajcie znać, jakie gry w 2024 roku zachwyciły Was najbardziej!