Monster Hunter: Wilds może być najlepszą odsłoną serii
Testy wersji beta Monster Hunter: Wilds jednoznacznie pokazały, że Capcom słucha fanów i chce zagwarantować im doskonale znaną, ale jednak odświeżoną przygodę. Czy będzie przy tym na tyle „nowa”, że przekona do siebie graczy, którzy dotychczas omijali tę markę? Niby niekoniecznie, a jednak seria ta ma potencjalnie szansę na znalezienie się w świetle fleszy, w końcu mówimy o jednej z największych premier lutego.
Tak czy inaczej, cykl Monster Hunter od zawsze znajdował się w świadomości chyba każdego gracza, ale wielu omijało te gry i nic dziwnego. Sam zresztą przez lata nawet nie wiedziałem, z czym to się je (pomijając wersję na PSP, lecz wtedy nieszczególnie przekonującą), aż w końcu zasiadłem do Monster Hunter: World, a potem MH: Rise. Przy nich Wilds wygląda jak doroślejszy, większy brat, mający jednak znacznie większe ambicje na przyszłość, a nawet możliwości, aby je spełnić.
Nie, żeby wszystko było różowo – od dawna w testach żadnej gry nie uświadczyłem tylu problemów natury technicznej, o czym zresztą wie każdy, kto pobrał tytuł na dowolną platformę. PC to wierzchołek góry lodowej, bo wersja na PlayStation także nie działa szczególnie imponująco. Wygląda jednak nieco lepiej, w przeciwieństwie do nawet „średnich” ustawień gry na „blaszakach”.
Beta Monster Hunter: Wilds dla wytrwałych?
Gdy tylko Capcom ogłosił start kolejnego turnusu testów otwartych dla wszystkich graczy, od razu przytemperował oczekiwana. Deweloper oficjalnie ostrzegł, że mimo opracowania ulepszeń graficznych i optymalizacyjnych, nie zostały one zawarte w tej wersji gry. Dziwny pomysł? Trochę tak – niby wymagania na PC obniżono przed premierą, ale ciężko to zweryfikować. Z drugiej strony mówimy o naprawdę dobrze zaprojektowanej grze, skoro moim największym problemem jest obawa związana właśnie z jakością techniczną.
Kilka bugów, nierzadko spore spadki płynności i rozmyta grafika na niemal każdych ustawieniach poniżej maksymalnych czy niestety bolesne „cieknięcie pamięci” (a przynajmniej tak mi się wydaje) starają się jak mogą, aby zepsuć wszystko inne, ale i tak wychodzi im to średnio. Bo Monster Hunter: Wilds jak na razie zapowiada się na najlepszą odsłonę kultowej serii i być może taką, która w końcu przekona do siebie szerszą publikę, a nie tylko wyjadaczy, którym znudziły się już poprzednie wydania.
Nowości? Tak, są, ale…
Monster Hunter nigdy nie było szczególnie przyjazną odsłoną dla nowych graczy, którzy musieli zmierzyć się z druzgocąco słabymi samouczkami, wieloma ukrytymi mechanikami i zasadami rozgrywki, które na pierwszy rzut oka takie jasne nie są. Jeśli jednak lubicie gameplay, z całą pewnością nie zawiedziecie się, a nawet może i zaskoczycie. Historia, która ledwo co zaczyna się w becie, stawia naprawdę ciekawe filary pod potencjalnie najbardziej zaakcentowaną fabułą odsłonę w historii.
Bo do tej pory bywało z tym różnie. Może i World miało jako-tako sensowne argumenty dla zabijania potworów, ale Rise fabuły nie miało prawie w ogóle. Teraz jednak, ku mej uciesze, Capcom obiecał, że postara się bardziej zainteresować graczy scenariuszem. Zapowiada się to naprawdę nieźle, bo historia o tajemniczych plemionach w niedostępnych regionach, a także polujących na nich mistycznych monstrach ma zadatki na coś więcej niż wymówkę do expienia. Nawet sam świat – niegościnne, ale zarazem piękne stepy przepełnione piaskiem, wybijającymi się ku niebu formacjami skalnymi, a miejscami nawet i sawannami, są czymś względnie nowym i intrygującym.
Nie wdawajmy się jednak w niepotrzebne fabularne dywagacje, bo przecież i tak przyjdziemy na te stepy z jednego powodu – polowania na potwory. Mechanika, stanowiąca fundament całej serii, pozostała w stopniu głównym niezmieniona od Rise czy nawet World. Capcom oczywiście nie zrobił „reskina”, niczym kolejne odcinane kupony Call of Duty, bo faktycznie rozwinięto, poprawiono lub po prostu zmieniono praktycznie każdy aspekt.
Polowanie czas zacząć
Nowości jest tu naprawdę sporo, ale oszukam sam siebie, gdy stwierdzę, że dostrzeże je każdy. Na pierwszy rzut oka zmiany wydają się dość małe w ogólnej skali, ale w praktyce mogą tchnąć w finalnej wersji gry powiew oczekiwanej od dawna świeżości. Dostrzegą je przede wszystkim wyjadacze, ale nie tylko. Już kończąc pierwszą misję z prologu, wpadamy do otwartego świata, większego niż do tej pory, bez zbędnych ekranów ładowania. To z kolei dość znacząco przekłada się na to, jak w ogóle na Monster Hunter: Wilds można patrzeć.
Bo w końcu gracze mają sposobność, by w pełni poświęcić się temu uniwersum, wdać się w niemal dokumentalizowaną przygodę z całym ekosystemem mniejszych lub większych istot osadzonych w piaskownicy zabawy dla gracza. Beta niestety nie umożliwia poznania wszystkich tych zasad w pełni – to ledwo liźnięcie potencjalnie niespotykanego dotąd kalibru w grach z tej serii. Ot, parę misji, możliwość wspólnego polowania po sieci czy po prostu zwyczajna eksploracja we własnym tempie. Wiele nie ma, ale i tak gra już teraz budzi spore nadzieje.
Wiemy za to, że wśród nowości trzeba zdecydowanie wyróżnić kompletnie nową mechanikę dokładnego celowania w uszkodzone części ciała potworów. Wykonane w ten sposób ataki mogą na chwilę obezwładnić bestię, odsłaniając ją na więcej ciosów. Pojawiło się kilka poprawek „jakości” w stylu ostrzenia broni na grzbiecie wierzchowca (co ciekawe – nowego), część ataków wydaje się bardziej płynna, dodano również parę nowych. Słowem: ewolucja, a nie rewolucja.
Monster Hunter: Wilds zapowiada się „dziko”
Beta nie uspokoiła nikogo, jeśli chodzi o jakość graficzną czy optymalizacyjną, a wręcz wywołała jeszcze większe obawy. Na szczęście to rzeczy, które poprawić w teorii najłatwiej. Byłoby znacznie gorzej, gdybym już teraz miał się przyczepić do jakiejkolwiek mechaniki. Te, ku mej uciesze, budzą duże nadzieje na kolejną, godną grę dla fanów i być może świetny punkt wejścia dla nowych graczy.
Każdy entuzjasta Monster Hunter wie, że prawdziwa zabawa rozpoczyna się dopiero w połowie gry, jeśli nawet nie w end game’ie. Tego – niestety – nie sposób zweryfikować w trakcie testów. Mimo wszystko ciężko byłoby zepsuć coś, co już było świetne, a teraz może być jeszcze lepsze. Premiera Monster Hunter: Wilds na PC, Xbox Series X/S i PS5 będzie miała miejsce 28 lutego 2025 roku.