Bloober pokazuje rozgrywkę z Layers of Fear. Jest klimatycznie i przepięknie, ale czy to wystarczy?
Layers of Fear dostało pierwszy tak długi pokaz rozgrywki. Gra zdecydowanie wygląda świetnie, ale oprócz tego będzie raczej podsumowaniem wszystkiego, co do tej pory ukazało się w ramach tego cyklu.
Po zmianie nazwy, Layers of Fear chyba nie zmieniło się w innych aspektach. To wciąż uwielbiane przez niektórych graczy “Warstwy Strachu”, tym razem w definitywnej wersji, z kompletem nowych misji oraz dopracowaną rozgrywką i nowoczesną grafiką.
Mam niemały problem z nowym-starym Layers of Fear. Głównie dlatego, że osobiście nie należę do fanów oryginału. W większości dlatego, że nie jest to po prostu mój typ horroru. Najwyraźniej wymęczyły mnie wszelkiego rodzaju korytarzowe symulatory chodzenia i oskryptowane strachy, a w gatunku szukam czegoś nieco więcej. Co nie zmienia faktu, że oryginał okazał się niemałym hitem, który pozwolił polskiemu Bloober Team na potężną ekspansję.
Jest jednak jedna rzecz, która w “strasznych symulatorach korytarza” może uratować grę – klimat. Bloober zaprezentowało 11 minut rozgrywki z remake’u, a zarazem kompletnego wydania swojej marki. Mogę być pewien, że klimat gra tu pierwsze skrzypce. Gameplay pochodzi z zupełnie nowego rozdziału o pisarce uwięzionej w latarni morskiej. Grafika wygląda zdecydowanie ślicznie, a całość spowija mroczna atmosfera wypełniona skrzypiącymi deskami, ciemnymi korytarzami rozświetlanymi światłem niknącej latarenki oraz absolutnie wspaniałą muzyką. I chyba właśnie zostałem kupiony.
Naszym planem było odtworzenie gier, ale nie chcieliśmy, aby była to prosta kolekcja dwóch zremasterowanych gier. Wypracowaliśmy nowe podejście, coś, co może nie jest jeszcze oczywiste.
– wyjawił CEO Bloober Team, Piotr Babieno przy okazji ubiegłorocznej zapowiedzi gry
Odświeżone i przemodelowane Layers of Fear zadebiutuje już w czerwcu na PC, Xbox Series X i S oraz PlayStation 5.