Gaming znów obwiniany za masowe strzelaniny w USA. “Sprawca interesował się grami”
Pod wpływem niedawnych wydarzeń w Stanach Zjednoczonych po raz kolejny podnosi się debata na temat tego, czy gry komputerowe wywołują przemoc.
14 maja po strzelaninie w Buffalo w stanie Nowy Jork taką tezę postawiła jedna z amerykańskich telewizji. Zaledwie 10 dni później, 24 maja, miała miejsce kolejna masowa strzelanina, tym razem w Uvalde w stanie Teksas. Jej sprawca, 18-letni Salvador Rolando Ramos, zastrzelił w szkole podstawowej łącznie 21 osób, w tym 19 dzieci. Ranił także dalsze 17 osób. Najprawdopodobniej nie podejmowalibyśmy tego tematu na łamach portalu; władze po raz kolejny jednak sugerują związek wydarzenia z wpływem gier komputerowych.
Na fragment wypowiedzi zwrócił uwagę producent telewizyjny Andrew Kimmel:
“Nie dotarliśmy jeszcze do motywu. Wiemy za to, że sprawca interesował się grami komputerowymi i graniem grupowym.”
Choć z pozoru są to dwa niepowiązane ze sobą zdania, trudno nie odnieść wrażenia, że w istocie jest to sugestia wskazująca motyw sprawcy. Tymczasem jak wskazują badania, gry rzeczywiście mogą powodować wzmożoną agresję, lecz nie musi się to przekładać na używanie przemocy. Co ciekawe, po raz kolejny oficjele używają gier wideo jako kozła ofiarnego; nikt nie powiedział natomiast głośno, że wina może leżeć po stronie zbyt liberalnego prawa dotyczącego dostępu do broni. Wygląda więc na to, że tradycyjnie najłatwiej obarczyć winą za przemoc gry komputerowe – a następnie nie zrobić nic, aby zapobiec kolejnym masowym strzelaninom.
Oryginalne tweety Kimmela wraz z fragmentem nagrania telewizyjnego znajdziecie poniżej:
Fot. Twitter – wideo/ Andrew Kimmel – ABC News