Recenzja Forza Horizon 5. Klasyczna tortilla, której zabrakło pazura
Gra: Forza Horizon 5
Recenowana na: PC
Forza Horizon 5 dojechała w ręce graczy prosto z pięknego Meksyku. Na premierę musieliśmy trochę poczekać, twórcy obiecali sporo ciekawych nowinek, a jak to wszystko wypada w praktyce?
Tytuły wyścigowe mają w moim growym sercu specjalne, ale mocno ograniczone miejsce. Tak się składa, że jest na nim tylko jedno siedzenie z napisem “Playground Games”. Serie gier innych deweloperów mogą wpaść na chwilę, ale raczej nie zabawią na dysku mojego komputera lub konsoli zbyt długo.
Na piątą odsłonę cyklu sandboxowych wyścigów Microsoftu czekałem jak na mało który tytuł w tym roku i wreszcie miałem okazję się z nią zapoznać. Playground Games znów zaserwowało graczom smakowity kąsek, choć nie obyło się bez lekkiej goryczy.
Forza Horizon 5 to wielka piaskownica z samochodami
Podstawowe zasady rozgrywki się nie zmieniły. Forza Horizon 5 jest grą wyścigową z otwartym światem i wieloma rzeczami do roboty. Nie jest to symulator i nie ma tu mowy o realizmie – jeździ się jednak nadzwyczaj przyjemnie.
Kampania skupia się na rozwoju tytułowego festiwalu Horizon i odblokowywaniu kolejnych, specjalnych wyścigów, które poprowadzą nas w głąb festiwalowych wyzwań. Wśród obecnych w kampanii zadań znajdziemy chociażby poznawanie okolicznych kierowców, bardziej efektowne wyścigi czy nawet badanie wulkanu. Jest całkiem różnorodnie i dość ciekawą nowością są ekspedycje, dzięki którym rozszerzymy festiwal Horizon o kolejne stacje na mapie. Nie jest to jednak moim zdaniem nic nadzwyczajnie urozmaicającego zabawę.
Do tego dochodzą też różnorodne aktywności poboczne i to właśnie one są siłą napędową każdej odsłony Forza Horizon. Piątka nie jest wyjątkiem i możemy w niej angażować się w pojedyncze wyścigi, całe zawody, zbieranie starych samochodów, szukanie skarbów czy zwykłe jeżdżenie po świecie gry. Jest tego od groma i myślę, że każdy fan gier wyścigowych znajdzie coś dla siebie.
Większość wyścigów możemy ograć w trybie multiplayer. Dodatkowo powraca forzowa wariacja na temat battle royale, a także limitowane czasowo zawody i inne tryby wymagające rozgrywki wieloosobowej – i w tym przypadku nie brakuje rzeczy do roboty.
Forza Horizon 5 to nie tylko ilość, ale też jakość. Większość aktywności została mocno dopieszczona i nie zdarzyło mi się nudzić w trakcie gry – mówię to jako osoba, która nie przepada za tytułami wyścigowymi. FH5 wciąga jak bagno i mocno pomaga jej w tym fantastyczny model postępu.
Słoneczny Meksyk jest wypełniony możliwościami
Co chwilę otrzymujemy wirtualną walutę, punkty sezonowe i ubrania dla naszego awatara za kończenie aktywności czy wykonywanie sztuczek na trasie. Co więcej, nagradzanie gracza nie sprawia tu wrażenia wepchniętego na siłę, bowiem wszystkie punkty i waluty do czegoś się przydają.
Możemy za nie kupić na przykład nowe samochody, choć te można także zgarnąć ze specjalnych losowań, a także jako nagrody za udział w wybranych zawodach. Łącznie możemy zebrać ponad 500 pojazdów, czyli dość sporo.
Rzecz jasna każdy samochód można dowolnie modyfikować i jest to element gry, który ponownie mocno dopracowano. Tuning w piątej Forzy Horizon to coś świetnego. Możliwości jest bardzo wiele i znam nawet osobę, która z kalkulatorem w ręce dostosowywała zawieszenie swojego samochodu w Forza Horizon 4, aby najlepiej nadawało się do driftowania – tutaj zapewne będzie robić to samo. Jeśli nie macie na to czasu lub chęci, możecie też pobrać gotowe tuningi innych graczy lub skorzystać z automatycznego ulepszenia. Podobnie jest z personalizacją wyglądu samochodów.
Możliwość kreatywnego spędzania czasu nie ogranicza się jednak tylko do wprowadzania zmian w samochodach. Forza Horizon 5 dodaje również tryb EventLab, który pozwala na stworzenie własnego wyścigu, wyzwania czy nawet osobnego trybu zabawy. To też chyba największa nowość w grze, choć z pewnością nie każdy będzie nią zainteresowany. Ja raczej zostaną przy przemierzaniu gotowych tras.
Forza Horizon 5 nie zaskakuje
Nowości jest więcej. Do gry trafiła chociażby możliwość wysyłania innym graczom prezentów w postaci samochodów, rozbudowano opcje modyfikacji samochodów i wprowadzono kilka zmian w aktywnościach. Wszystko to jest super, ale mam pewien problem – na liście nowych funkcji i usprawnień nie ma niczego, co mogłoby faktycznie odświeżyć rozgrywkę. Nawet interfejs miejscami do bólu przypomina ten z poprzedniej odsłony serii.
I możecie się ze mną nie zgodzić, bo przecież po co Playground Games miałoby zmieniać coś, co nadal świetnie działa? Równie dobrze o to samo mógłbym spytać w odpowiedzi na hejt skierowany w Ubisoft, który obrywa za wtórność swoich gier i Activision, które serwuje nam co roku bardzo podobne w zamyśle Call of Duty. Uwielbiam nowe Assassin’s Creed i CoD-y, ale nadal uważam, że obie serie potrzebują dłuższej przerwy i odświeżenia. Podobnie jest z wyścigami Playground.
Forza Horizon 5 to nadal bardzo dobra gra, ale grając w nią czuję się trochę, jakbym odpalił podrasowaną Forzę Horizon 4 z nową mapą i paroma dodatkami. A to jednak zupełnie nowa odsłona serii i nie ma tu bardziej zauważalnego postępu w kwestii rozgrywki.
Kontynuacja (nie)idealna
Brak znaczących nowości to nie jedyny problem gry. Co więcej, FH5 popełnia parę błędów poprzednika, co nieco mnie zdziwiło.
Przede wszystkim zwrócę uwagę na fizykę pojazdów. Jak już wspominałem, FH5 nie jest symulatorem i arkadowy model jazdy wymaga pewnym uproszczeń w tym, jak zachowują się kierowane przez nas samochody. Nie usprawiedliwia to jednak faktu, że każde wjechanie na skały może zakończyć się zablokowaniem samochodu i przymusem skorzystania z funkcji przywrócenia go na trasę lub cofnięciem gry. Dodatkowo równie łatwo zahaczyć o parocentymetrowe nierówności przejeżdżając obok budynku, czym możemy łatwo zepsuć sobie wyścig online lub kombinację sztuczek. Podobny problem pojawiał się też w FH4.
Powrócił także problem dość nieintuicyjnego menu gry. Choć wszystkie jego sekcje są podpisane, okienek jest tyle, że czasem ciężko się w nich połapać. Niby po spędzeniu parunastu godzin z grą interfejs mamy już wykuty na blachę, ale na początku odnalezienie się w nim bywa problematyczne. Szczególnie jeśli nie graliśmy w poprzednią odsłonę serii od wielu miesięcy.
Nieco irytuje także fakt, że gra nie wspiera kontrolerów PlayStation. Rozumiem, że Microsoft i Sony nie lubią ze sobą romansować, ale w takim Horizon Zero Dawn na PC bez problemu mogłem skorzystać z pada od konsoli Xbox One. Jeśli nie macie innego kontrolera niż ten od Sony, będziecie musieli pobrać zewnętrzne oprogramowanie, które pozwoli na jego użycie w grze. Szkoda, bo niepotrzebnie utrudni to życie wielu graczom, jednak nie jest to do końca wada samej gry, a podejścia producenta.
Do tego wszystkiego dochodzą niezbyt irytujące, ale nadal obecne w grze błędy. Przedpremierowa wersja gry posiadała niedoróbki, o których istnieniu wiedzą twórcy, więc najpewniej zostaną one załatane w dniu premiery lub chwilę po niej. Niemniej nie jest to najbardziej dopracowany debiut tego roku.
Szybcy i piękni
Forza Horizon 5 na szczęście nie zawodzi ani trochę pod względem tego, jak wygląda. To najwyższa półka oprawy wizualnej. Choć moim zdaniem na prawdziwe zerwanie czapek z głów musimy poczekać, aż nowa generacja konsol Xbox się rozkręci.
Meksyk jest przepiękny. Krajobrazy bywają zachwycające i świat chce się zwiedzać. Jest także bardzo różnorodnie i w grze przejdziemy się po aż 11 różnych “krainach”. Są wybrzeża, góry, pustynie, dżungle i miasteczka. Jedyne, czego mi brakuje, to bardzo dużego miasta, które pozwoliłoby na zorganizowanie bardziej efektownych wyścigów ulicznych. I tak nie ma za bardzo na co narzekać.
Dodatkowo przemierzanie świata urozmaicają burze piaskowe i tropikalne burze. Na te pierwsze nie natknąłem się poza wyścigiem fabularnym, ale ulewy z huraganami to już jazda bez trzymanki. Efekty pogodowe robią dobrą robotę.
Nie zawodzi też udźwiękowienie. Auta brzmią bardzo przyjemnie i nawet głosy postaci są przyzwoite. Pochwalę również dobór muzyki do obecnych w grze stacji radiowych – wśród dostępnych utworów znajdziemy parę głośniejszych hitów. Choć w FH4 grałem z własną playlistą odpaloną w tle, tutaj przyjemnie jeździło mi się nawet z samą muzyką z wirtualnego radia.
Forza Horizon 5 jest dobrą gra, ale brak w niej solidnych nowości
Forza Horizon 5 to na ten moment moja ulubiona (ale według mnie nie najlepsza) gra tego roku. Ale cóż z tego, skoro moją wielką sympatię do tego tytułu zaburza nieco rozczarowujący brak naprawdę znaczących nowości? Jasne, niektórzy lubią, kiedy ich ulubione danie smakuje ciągle tak samo. Ja jednak wolę, kiedy dieta jest bardziej urozmaicona i nawet znane potrawy zyskują choć odrobinę niespodziewanego smaku. I tego mi zabrakło w nowej Forzy Horizon: powiewu świeżości, który bardziej zmieniłby zabawę.
Chociaż pozostał ze mną drobniutki niesmak, raczej nie przewiduję postu. W Meksyku spędzę jeszcze wiele godzin. Jeśli nie jesteście głodni większych zmian i chcecie ograć wciągającą i przepiękną grę wyścigową, nie zastanawiajcie się dłużej. Forza Horizon 5 to bardzo dobra produkcja na wiele godzin wyśmienitej rozgrywki. Mam tylko nadzieję, że szóstka pokusi się o bardziej odważne zmiany.
Forza Horizon 5
Świetne, ale nie do końca świeże wyścigi
Forza Horizon 5 to świetna gra wyścigowa, która zachwyca otwartym światem oraz ilością i jakością aktywności. Szkoda tylko, że twórcy nie pokusili się o wprowadzenie bardziej odczuwalnych nowości do rozgrywki.
Plusy:
- Satysfakcjonujący model jazdy z niskim progiem wejścia
- Bardzo wciągająca rozgrywka
- Mnogość opcji ulepszania i modyfikacji samochodów
- Ilość i jakość obecnej w grze zawartości
- Prześliczna grafika
Minusy:
- Brak tu naprawdę znaczących nowości
- Powracające problemy poprzednika
- Nieliczne, ale jednak błędy