Spory krok dla emulatora PS4. Udało się uruchomić grę w “godnej” płynności, ale czy to ma sens?
Emulator PS4 rozwija się coraz prężniej. Jego twórcy udało się uruchomić pierwszą grę 3D w “jako-takiej” płynności. Na pewno jest coraz lepiej.
Pisząc “godnej” mam raczej na myśli takiej, że da się grać. Oczywiście nie należy brać tu pod uwagę innych czynników, bo narzędziu fpPS4 jeszcze daleko do perfekcji.
Emulator PS4 coraz lepszy
fpPS4 to emulator PlayStation 4 w wersji open-source, którego twórca nie przestaje go rozwijać. Jasne, proste gierki 2D dało się uruchomić na nim już dawno, ale dopiero niedawno przyszła pora na przełom. Niestety, nie jest to osiągnięcie o skali porównywalnej z tym, co ostatnio stało się z emulacją PS3. Niemniej, gratulujemy!
Otóż fpPS4 uruchomił w końcu pierwszą grę 3D w płynności, która nie jest paroma klatkami na sekundę. Twórca podzielił się filmiem z rozgrywką z Oceanhorn: Monster of Uncharted Seas (które wyszło też na… PC). Świetne informacja, ale nie oznacza to, że jest dobrze. Grafika w zasadzie nie istnieje, glitchów jest pełno, a spadki klatek zdarzają się non stop. Jeśli twórca traktuje to jako swoiste ćwiczenie i szlifowane umiejętności – to świetnie! W przeciwnym przypadku nie wróżę zbyt wielkiej przyszłości.
Narzędzie jest bardzo dalekie od możliwości uruchomienia choćby takiego Ghost of Tsushima czy nawet Bloodborne. Pozostaje jednak pytanie, czy jest ono w ogóle potrzebne? W końcu PlayStation wydaje coraz więcej swoich gier na PC. Era PS5 może zazębiać się z PC pod kątem praktycznie każdej gry (choć wydanej z opóźnieniem). Już i tak dostaliśmy parę hitów z PS4, a to zapewne i tak nie koniec. I choć oczekiwane przez PeCetowców Bloodborne może nigdy nie otrzymać konwersji, mamy sporo innych pozycji z tej maszyny. Mimo wszystko – gratuluję!