Dying Light powraca z trybem Battle Royale – nie tylko zombie człowiek żyje
Podczas gdy świat zacnie bawi się grając w Battle Royale, polscy deweloperzy nie próżnują. Mowa tu o Techlandzie i ich samodzielnym dodatku do Dying Light. Bad Blood ma pojawić się jeszcze w tym roku i wprowadzić popularny tryb, w którym tylko jeden gracz będzie w stanie przeżyć walkę. Twórcy od początku zapowiadali, że nie będzie to kopia ani Fortnite’a, PUBGa, ani tym bardziej H1Z1. Jak więc wygląda Bad Blood?
Dying Light: Bad Blood – wracamy do walki
Czy znacie już wszystkie zakątki miasta Harran, lepiej nawet niż własne miasto? Z pewnością tak. Nic jednak dziwnego: Dying Light ma już kilka lat, a dzięki temu, że okazał się być tak dobrym tytułem, wciąż ma ogromną liczbę grających. To z kolei pociąga za sobą dbałość deweloperów o społeczność zgromadzoną wokół produkcji. Ostatnie miesiące właściwie upłynęły pod znakiem Dying Light. Studio organizowało eventy w grze, rozdawało za darmo soundtrack oraz e-book bazujący na tytule, dodawało darmowe DLC, aż wreszcie niemal upłynął czas, dzielący nas od dodatku Bad Blood, który niesie ze sobą tryb Battle Royale.
Cyberpunk 2077 – drugi beep od CD Projekt. Sekretna wiadomość czy trolling?
Dying Light: Bad Blood – Battle Royale
Bad Blood nie będzie bawiło się w mapy, zalane dziesiątkami graczy. W zamian rozgrywka ma opierać się jedynie na sześciu walczących. Ta kwestia odróżni Dying Light od innych gier Battle Royale, jednak już sam sposób transportowania gracza na mapę jest inspirowany tytułami konkurencji. Na wyspę przybędziemy helikopterem. Po lądowaniu będziemy musieli zadbać o wyposażenie się w osprzęt, po czym będziemy gotowi do walki.
Jak nietrudno odgadnąć, tylko jeden gracz opuści wyspę żywy, dlatego też tak ważne będzie dobre uzbrojenie oraz grabienie pokonanych przeciwników z lootu. Wyspa ma być nie tylko zaludniona innymi graczami, ale także żywymi trupami. Będą one ważną częścią gameplayu, gdyż podczas walk będziemy opcjonalnie zbierać próbki ich DNA. W momencie, gdy gracz uzbiera wystarczającą ilość próbek, na wyspie pojawi się helikopter i od nas będzie zależało, czy chcemy z wyspy uciec. Będzie to najwyraźniej Battle Royale bardziej nastawiony na akcję, Battle Royale mocno energiczny. Umiejętności taktyczne i skradankowe, które nabiliśmy w innych Battle Royale’ach na wiele się mogą nie zdać. Zamiast o survivalu, Bad Blood traktuje bardziej o agresywnych zagraniach. Trzeba tu być najszybszym i najbardziej aktywnym graczem. Pamiętamy przecież, że sama podstawowa wersja gry bazowała na Parkourze i prędkości. Bad Blood z pewnością nie zamieni się więc w skradanko-strzelankę. Zresztą, spójrzcie sami na gameplay poniżej. Podoba się? Nam z całą pewnością tak!