Dlaczego Battlefield: Hardline nie jest po prostu dodatkiem do Battlefield 4? Tak tłumaczy się producent
Podczas trwających obecnie testów beta tytułu Battlefield: Hardline mogliśmy przekonać się, że nowa odsłona popularnej serii wcale nie odbiega za bardzo od tego, co widzieliśmy w czwórce. Internauci zaczęli nawet określać nadchodzącego Battlefielda, jako najzwyklejszy mod do wcześniejszej części.
Zawiedzeni testerzy wypominają producentowi gry, że to przecież ten sam silnik co w Battlefield 4, ta sama mechanika, nawet interfejs został po staremu. Co na to studio Visceral Games, które pracuje nad tytułem?
- No cóż, silnik gry rzeczywiście jest ten sam. Korzystamy z technologii Frostbite 3.0, która jest naprawdę fantastyczna. Przygotowujemy jednak usprawnienia. Poprawiliśmy na przykład fizykę pojazdów, ponieważ kolizje aut w tej części będą o wiele ważniejsze niż w poprzedniej odsłonie - tłumaczy Thad Sesser, który odpowiada za projekty map do trybów multi w Battlefield: Hardline.
Pracownik teamu Visceral Games odniósł się również do zarzutu o brak nowego interfejsu w nadchodzącym tytule. Dlaczego nie stworzono go od podstaw? - Chcemy, aby interfejs był charakterystyczny, od razu rozpoznawalny dla graczy, jako element serii - wyjaśnił Thad Sesser.
Co sądzicie o takim tłumaczeniu? Pan Sesser przekonał Was do słuszności niewprowadzania większych zmian w serii? Przypominamy, że Battlefield: Hardline trafi nie tylko na PC oraz konsole nowej generacji (PS4, Xbox One). Pograją również posiadacze PlayStation 3 oraz Xbox 360. Premiera - 21 października.
Dlaczego Battlefield 4 był pełen błędów? Szef Electronic Arts zdradza kulisy problemów