Assassin’s Creed: Valhalla – co tak naprawdę nowego przyniesie odsłona z wikingami?

Assassin’s Creed: Valhalla – co tak naprawdę nowego przyniesie odsłona z wikingami?
Publicystyka

Seria Assassin’s Creed zaliczyła długą drogę w kontekście czasu i miejsca akcji. Była to podróż niczym DeLoreanem DMC-12 z filmu Powrót do przyszłości. Co ciekawe, zmiany w nadchodzącej części powinny zadowolić nawet weteranów, pamiętających przygodę Altaira.

Ubisoft zaplanował bardzo długie życie dla serii Assassin’s Creed. Choć trzeba przyznać, że im dalej w las, tym coraz mniej możemy dostrzec w ich grach cechy protoplasty. Gra zmieniła się z przygodowego akcyjniaka w coś na kształt RPG, który dość mocno upodobnił się do serii Wiedźmin.

Nową ścieżką wyznaczoną przez AC: Origin i Odyssey również będzie podążać Assassin’s Creed: Valhalla. Mimo wielu podobieństw w prowadzeniu narracji i mechanik rozgrywki, najnowsza odsłona serii nie będzie tworem powtarzalnym. Zobaczymy kilka interesujących rozwiązań, które zbudują nieco inną tożsamość wokół gry. Na rewolucję ani ewolucję nie liczcie, ale pewne udogodnienia i rozwinięcie starych pomysłów są wpisane w plan nadchodzącej premiery Ubisoftu.

Świat Assassin’s Creed: Valhalla

Seria AC zaliczyła długą drogę w kontekście czasu i miejsca gry. Była to niemal podróż niczym DeLoreanem DMC-12 z filmu Powrót do przyszłości. Odwiedzaliśmy miejsca historycznie ważne dla gatunku ludzkiego i bardzo różnorodne, dzięki czemu za każdym razem towarzyszyły nam inne krajobrazy, a przede wszystkim charakterystyczny format świata. Nie inaczej będzie w Valhalli.

Tym razem Animus przeniesie nas do IX wieku n.e., gdzie poznamy historię ekspansji wikingów na tereny dzisiejszej Wielkiej Brytanii. Będą to więc czasy mroczne i krwawe dla obu stron – nie to, co znamy z poprzednich części. Twórcy postarali się wiernie odtworzyć ówczesną Anglię targaną zarówno wewnętrznymi problemami jak i walką z najeźdźcą. Toteż sama sceneria gry jest dość kontrastowa. Z jednej strony otrzymamy ogromny, piękny świat do zwiedzania, wypełniony dziką naturą, zaś z drugiej brudne wioski i mieszkańców walczących z ubóstwem.

Eivor, czyli bohater uniwersalny

W grze wcielimy się w Eivora, lidera grupy wikingów, którego zadaniem jest odnalezienie idealnego miejsca na założenie nowej osady. Co ciekawe, Eivor jest prawdopodobnie wzorowany na prawdziwej osobie – Ivarze, najmłodszym z synów Ragnara. Według podań historycznych, faktycznie najeżdżał on na Anglo-Sasów.

Mimo że z góry narzucona jest nam postać, to możemy wybrać jej płeć. To samo rozwiązanie było już dostępne w AC: Odyssey, aczkolwiek tutaj imię bohatera będzie identyczne dla różnych płci, nadto w każdym momencie możemy przełączać się między damską i męską wersją wikinga. Nowością jest większa swoboda kreowania wizerunku awatara. W końcu zostanie nam udostępniony system customizacji wyglądu w obrębie tatuaży, włosów i barw wojennych.

Rozwój postaci w Assassin’s Creed: Valhalla

Levelowanie bohatera jest konieczne dla przedstawienia jego postępu w trakcie historii, lecz odnosząc się do systemu rozwoju w nowej części nie będzie skupiał się on na cyferkach. Zamiast zdefiniowanego poziomu otrzymamy globalną moc Eivora, która oznacza aktualnie posiadane talenty. Wraz ze wzrostem mocy będziemy mogli ją przeznaczyć na punkty nauki do odblokowania nowych umiejętności lub podniesienia poziomu sprawności w walce.

Naszą postać rozwiniemy w trzech różnych ścieżkach, odpowiadających stylowi gry – Niedźwiedzia, Kruka, Wilka. Każdy z nich oferuje inne podejście do walki, co będzie mieć znaczenie w trakcie przechodzenia misji.

Langskip – bohater drugiego planu

Trudno nazwać używanie łodzi w grze jakkolwiek wielką nowością. Zarówno w AC: Black Flag i AC: Origin statek był jednym z głównych środków transportu i służył też do celów wojennych. Aczkolwiek Valhalla łączy różne cechy poprzednich odsłon serii – tutejszy langskip jest stosunkowo niewielkim okrętem wypadowym na wspólne misje z wikingami i to nie tylko na otwartym morzu. Z langskipem zaliczymy podróże w wąskich ujściach rzek, mogąc podziwiać piękno natury oraz wysłuchując niesamowitych opowieści kolegów z łajby.

System walki prawie ten sam, ale prawie robi różnicę

Starcia z przeciwnikami to nadal mocny punkt rozgrywki AC. Valhalla nie stara się ich zrewolucjonizować, a jedynie zmodernizować o dodatkowe smaczki. Najważniejszą zmianą zdaje się to, że walki będę trochę trudniejsze – zniknie autoregeneracja a na jej miejsce wejdzie typowe przywracanie zdrowia przez posiłek. Również pasek wytrzymałości stanie się bardziej podatny na uniki bohatera, co sprawi, że przestaniemy polegać tylko na turlaniu się pod ostrzem.

Nie oznacza to jednak, że walka będzie aż tak strategiczna jak w serii Dark Souls. Ponownie będą dostępne zdolności specjalne, a dojdą nawet dwie nowe – rzucanie toporami oraz władanie bronią oburącz. Ta ostatnia pozwoli nam korzystać z dwóch toporów/mieczy lub zasłonić się dwiema tarczami jednocześnie.

Wielu powinno ucieszyć to, że znów dostępny będzie ukryty sztylet, ale nie dajcie się zwieść w obietnicę gry skradankowej. Wikingowie znani byli ze swojej brutalnej siły i w większości przypadków problemy rozwiążemy w barbarzyński sposób, odcinając głowy, nogi i ręce. Pierwszy raz w serii AC walka będzie mocno epatować bestialstwo i realizm pojedynków.

Rajdy, ataki na fortecę i budowanie osady – nowości, których chcą gracze?

Mówi się, że jak kraść to miliony, prawda? Wikingowie wiedzą o tym najlepiej. Stąd w grze nie powinniśmy stronić od ataków na fortece. Tym bardziej, że w Valhalli są one o wiele bardziej swobodne w realizacji i wchodzą w skład głównej linii fabularnej. Naloty będą mieć osobne scenariusze i przebieg walki.

W porównaniu do poprzednich części gry zmieni się formuła podbijania posterunków wroga. Możemy przebić się przez mury używając tarana lub po cichu zakraść się do środka, by ograniczyć rozlew krwi wśród pobratymców. Od nas będzie zależało, jak zlikwidujemy agresora.

A dokonywać grabieży warto przy każdej okazji, bowiem zebrane w trakcie rajdów surowce pozwolą rozbudować graczom osadę. I nie mówimy tu o systemie rozwijania miasta jak w pierwszych odsłonach Assassin’s Creed. Nasza osada nie będzie tylko punktem na mapie, dzięki któremu uzupełnimy skarbiec. Ta stanie się bazą wypadową i miejscem, gdzie wyspecjalizujemy nowe usługi jak kowalstwo, rybołówstwo, rzemieślnictwo.

Rozwój osady uwzględni też budynki o charakterze militarnym (koszary, siedziba najemników). I każdy ze wspomnianych budynków będzie spełniać swoją rolę – odblokujemy nagrody, unowocześnimy własny arsenał, a także stworzymy najemnika NPC, którego można udostępnić innym graczom.

[Osada] jest w centrum naszych zadań i podejmowanych decyzji. Chcemy, aby gracze widzieli konsekwencje swoich działań – Julien Laferrière, główny producent

Musicie jednak wiedzieć, że nie tylko pełna kieszeń surowców będzie sprzyjać naszej osadzie. Wedle zapewnień twórców, także relacje między klanami, podpisane sojusze i inne poczynania będą na stałe związane z rozwojem osady.

Misje poboczne i aktywności w AC: Valhalla to mały powiew świeżości

Czy czekają nas kolejne nudne misje poboczne, w stylu przynieś, zabij, pozamiataj? Ubisoft twierdzi, że nie. Podobno odrobili lekcje z kreowania zadań fabularnych – dodatkowe misje mają mieć głębię i rozbudowany ciąg wydarzeń. I co wielu zdziwi, nie działają na zasadzie odhaczania znaków zapytania na mapie. Aby rozpocząć jakiś quest wpierw trzeba go znaleźć, a jego kompletne przejście będzie rozpisane na różne scenariusze. Jeśli w pewnym momencie zrezygnujemy z kontynuowania misji, to odbędzie się to bez większych konsekwencji, nie otrzymamy choćby żadnego powiadomienia w oknie zadań.

Nie lubicie rozwiązywać problemów NPC? Nie ma problemu, bo dla graczy przygotowano również aktywności wykraczające poza standardowe zadania. W niektórych miejscach na mapie znajdziemy mini-gry. Przykładowo możemy umówić się na turniej w piciu wysokoprocentowego miodu, wziąć udział w bitwie na obelgi (dissowanie wikingów?), ale też możemy spróbować rozwiązać łamigłówkę “Carin puzzle” (układanie wieży z małych kamyczków). Gdy i to Wam się znudzi, pozostanie jeszcze klasyczne łapanie ryb i polowanie na dzikie bestie.

Choć nie można powiedzieć, że Assassin’s Creed: Valhalla będzie nowym rozdziałem dla serii, tak jednak liczba zapowiadanych zmian w rozgrywce może sprawić, że gra będzie przyjemniejsza w odbiorze. Mimo wszystko za każdym kolejnym razem AC dostaje coś nowego. A na pewno jeśli weźmiemy pod uwagę ciekawe tło historyczne. Oprócz serii Rune nie przypominam sobie zbyt wielu innych gier akcji traktujących o czasach wikingów. Fani serii chyba mogą zaryzykować i złożyć nawet zamówienie przedpremierowe.

Źródło: Materiał powstał we współpracy z Media Expert.

Grzegorz Rosa
O autorze

Grzegorz Rosa

Redaktor
Ekspert w dziedzinie "kombinatoryki" w grach i zarazem człowiek, który wybrał drogę antagonisty. Nie boi się pisać treści niewygodnych dla innych. Specjalizuje się w publicystyce wszelakiej, krytykowaniu słabych gier, filmów, a nawet ludzi. Jako jedyny na świecie grał już w Wiedźmina 4...
Advertisement
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie