Amouranth tłumaczy, czemu nie zmieniła contentu po zostawieniu męża. “To byłoby samolubne i nieodpowiedzialne”
Internauci zarzucali Amouranth, że po zostawieniu męża nie zrezygnowała z “basenowych streamów”. Kobieta podaje powody, dlaczego tyle czasu to odkładała.
Niekwestionowana “królowa Twitcha” znana jest przede wszystkim z dość… roznegliżowanej zawartości. Zdobyła tak wielką popularność przede wszystkim jako “basenowa streamerka”.
Amouranth zależy na pracownikach
Kaitlyn Siragusa, którą zapewne większość zna pod pseudonimem Amouranth, opuściła jakiś czas temu męża. Ten miał ją rzekomo zmuszać do robienia “basenowych” streamów, bo to content, który najbardziej chwyta. Streamerka ostatecznie postanowiła zakończyć patologiczny związek. Dla internautów i fanów mogło to potencjalnie oznaczać, że to koniec pokazywania rzeczy NSFW w internecie. Tak się jednak nie stało. Wiele osób zaczęło wytykać jej hipokryzję – streamerka nie zmieniła contentu i wciąż streamuje z basenu, choć ponoć tego nie lubi.
Siragusa postanowiła później przedstawić konkretne dane w tej kwestii, które miały udowodnić, że jej content faktycznie się zmienił. Teraz baseny faktycznie zajmują mniej zawartości, a Just Dance czy Overwatch 2 zasłużyły na więcej czasu na antenie. Wciąż jednak wiele osób zarzucało jej kłamstwo, więc postanowiła wyjaśnić to raz na zawsze. Na Twitterze, rzecz jasna.
Najbardziej ignoranckie podejście, na które natrafiam, to kiedy ludzie mówią “LOL nie zmieniłaś swojej treści – ty kłamco”. Bezpośrednio zatrudniam blisko 20 osób, pośrednio (usługi, redagowanie itp.) płacę/pracuję z kolejnymi ~9 osobami. Byłoby to samolubne i nieodpowiedzialne, aby zrobić zwrot 180 stopni w jednej chwili. Dałam 60-dniowe wypowiedzenie mojemu “lubieżnemu” personelowi treści, dając im znać, że mogą znaleźć inne zatrudnienie, ale że ich pozycje będą zablokowane na 2 miesiące.
– wyjaśnia streamerka
Siragusa twierdzi, że ostatecznie udało jej się znaleźć nową pozycję dla każdej osoby, która miała zostać zwolniona z jej firmy. Tylko ponoć jedna osoba odrzuciła propozycję. Tłumaczy, że nie powinniśmy spodziewać się masowych zwolnień z jej strony. Do tego rzekomo zaczęła rozwijać nowe pomysły, które mają startować już od tego piątku. Zapewne to właśnie tam rozdysponowała swoich stałych pracowników. “W tym momencie każdy, kto mówi, że nie mam kontroli, wchodzi w dół paraspołecznej króliczej nory” – podsumowała.