The Last of Us Part I z osobliwym bugiem. Tyle krwi chyba nikt się nie spodziewał
The Last of Us Part I okazało się grą wyjątkową, ale niekoniecznie wolną od wad. Bugi to nic nowego, ale coś takiego widzę tak naprawdę pierwszy raz w życiu.
Wedle statystycznych danych człowiek ma w swoim organizmie około 5-6 litrów krwi. To w sumie całkiem sporo, ale z pewnością nie dałoby rady zapełnić tym przeciętnej wanny. Co innego ten NPC z The Last of Us Part I. Koleś ewidentnie najadł się za dużo żelaza, bo cieknie z niego niczym z napuchniętego, wielkiego balona.
Poniżej znajdziecie klip, o którym tak zagadkowo piszę. Ot, etap w TLoU Part I jak każdy inny, gdy Joel ściera się z wrogami. Jeden z nich starał się zaskoczyć naszego bohatera i wybiegł zza winkla, niefortunnie “nadziewając się” na siekierę protagonisty. Uwierzyłbym, że ostrze trafiło na aortę, ale nawet wtedy krew nie zaczęłaby wylewać się po korytarzu niczym w pamiętnej scenie z Lśnienia Kubricka.
W komentarzach internauci zwracają uwagę na świetny efekt tego specyficznego buga. Wielu z nich chciałoby dostać tryb w tym stylu – maksymalnie krwawy i “gore”, o jakim tylko możemy pomyśleć. W sumie nie wygląda to źle i przez chwilę myślałem, że tak miało być. Gdy jednak krew zaczęła wlewać się do pokoju obok… raczej nie było to intencją twórców.
W tym miejscu znajdziecie naszą recenzję remake’u legendarnej produkcji Naughty Dog. Dodatkowo mamy ciekawe porównanie rzeczywistego Bostonu z lokacjami w grze.