Test Asus ROG Spatha. Kosmiczna wydajność

Test Asus ROG Spatha. Kosmiczna wydajność
Testy

Myszki dla graczy z reguły charakteryzują się futurystycznym wyglądem. Ale to co zrobił ASUS z modelem Spatha, na długo zostanie zapamiętane.

Jeśli jesteście fanami gier MMO, na rynku znajdziecie spory wybór myszy dedykowanych takim właśnie produkcjom. Którą wybrać? Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Natomiast jeśli nie ogranicza was budżet, to zdecydowanie powinniście zwrócić uwagę na testowaną mysz od Asusa. Model Spatha (tak, bez literki „r” w środku) ma wszystko to, co rasowy gracz MMO potrzebuje.

Asus ROG Spatha sprzedawana jest w dość sporej wielkości kartoniku, który skrywa sporo dobra. Oprócz samego gryzonia znajdujemy w nim solidną stację dokującą, dodatkowe przełączniki produkcji japońskiej firmy Omron, śrubokręt, instrukcję obsługi, naklejki, dwa kable USB oraz elegancki futerał, który pomieści myszkę wraz z potrzebnymi gadżetami. Futerał jest usztywniany i wykonany z miłego w dotyku materiału, dzięki czemu skutecznie zabezpiecza myszkę nawet w trakcie ekstremalnego transportu.

 

Asus ROG Spatha to myszka bezprzewodowa, która może działać także na kablu. Obecnie dostaniecie ją za 759 zł, ale cena może się różnić w zależności od sklepu. To niemało. Sprzęt od Asusa ma na rynku kilku konkurentów, jak chociażby Razer Naga Epic Chroma czy Roccat Leadr. Jeśli nie interesują Was kwestie bezprzewodowe, to oczywiście można zakres oponentów dla modelu Spatha mocno rozszerzyć, ale warto, aby odnieść się tutaj do równorzędnych przeciwników z możliwie największą liczbą cech wspólnych. Którą z tych trzech myszy wybrać najlepiej? To pytanie pozostawiam otwarte, bowiem nie miałem okazji testować Roccat Leadr. Wiem też, że bardzo dużo zależy od własnych preferencji i zawsze przed zakupem myszki sugeruję, aby samemu chociaż przez chwilę sprawdzić, jak leży w dłoni dany gryzoń.

Zaskakujący wygląd

Większość myszek dla graczy to futurystyczne dziwadła, w których trudno upatrywać się elegancji. Asus ROG Spatha nie odbiega od tego trendu, a nawet więcej. Prezentuje się bardzo kosmicznie. Ale wiecie co? W przypadku tej myszki mi to nie przeszkadza. Spece od designu w Asusie zrobili coś nietypowego bowiem, mimo że myszka wygląda jak skrzyżowanie Gwiezdnego Niszczyciela z suszarką do włosów, to wcale nie mam wrażenia przesady. Już po kilku dniach przyzwyczaiłem się do jej ostrego wyglądu.

Asus ROG Spatha jest myszką przeznaczoną dla osób praworęcznych. Wszystko przez charakterystyczne dla tego rodzaju gryzoni profilowanie – prawa część jest lekko ścięta na dole, natomiast z lewej znajdziemy sześć dodatkowych przycisków funkcyjnych. Zaraz pod nimi znajduje się bardzo wygodna podpórka na kciuk wykona z gumy. Pomiędzy lewym przyciskiem myszy, a lewą częścią obudowy umieszczono kolejne dwa programowalne przyciski. To jednak nie wszystko. Programowalna jest także rolka – działająca na klik oraz przycisk DPI znajdujący się zaraz za nią. Ten dodatkowo może świecić na biało, pokazując tym samym jeden z dwóch trybów pracy DPI. Na uwagę zasługuje wykonana ze stopów magnezu podstawa myszy, która dodaje solidności. Natomiast górna część myszki oraz dwa główne przyciski, wykonano z ciemnoszarego plastiku. Nie jest on idealny, bowiem często zostają na nim ślady, przez co myszka na biurku nie prezentuje się estetycznie. Górna część mogłaby być bardziej chropowata, aby lepiej trzymać się dłoni i zapobiegać nadmiernemu poceniu. Niektórzy producenci stosują do tego cienką warstwę gumy, która dobrze się sprawdza. Tutaj tego nie uświadczymy. Aczkolwiek całość jest idealnie spasowana, nie ma żadnych luzów, a w trakcie intensywnego grania czy nawet mocnego naciskania na obudowę, nie uświadczycie zgrzytów. Asus ROG Spatha prezentuje pod względem jakości najwyższą klasę.

Z kolei na spodzie znajdziecie cztery ślizgacze, przełącznik trybu przewodowego na bezprzewodowy, guzik parowania ze stacją dokującą oraz cztery gumowe zaślepki pod którymi znajdują się śruby. Po ich odkręceniu macie pełny dostęp do wnętrzności gryzonia z możliwością zmiany przełączników. Producent dostarcza wraz z myszką dwie pary o różnej charakterystyce kliku. Jeden z nich zapewnia wyższy skok lewego i prawego przycisku myszki, drugi zestaw niższy. Mi do gustu przypadł ten pierwszy, ze względu na to, że mogłem lepiej wyczuć kliknięcie. Producent przełączników zapewnia, że para wystarczy na około 20 mln kliknięć. Wydaje się to sporą liczbą, ale pomyślcie, ile razy w ciągu dnia klikacie myszką? Z ciekawości zajrzałem na forum gry DOTA 2, gdzie pojawił wątek o klikaniu. Gracze wypisali różne wyniki, wahające się od 1000 do nawet 7000 klików na jedną sesję DOTA 2, która trwa 60 minut. Przyjmując średnią na poziomie 4000 klików na sesję, dwie sesje w ciągu dnia (gracz amator, a nie profesjonalista) oraz 20 dni w miesiącu, daje nam to rocznie około 1 920 000 klików. Zatem jeden zestaw przełączników Omron z myszki Asus ROG Spatha powinien wystarczyć na ponad 10 lat. Oczywiście są to nieprecyzyjne szacunki. Wystarczy bowiem, że poświęcacie swojemu hobby nie 2 godziny dziennie, a na przykład trenujecie po 8 jako zawodowcy i wtedy żywotność skraca się do 2,5 roku, co i tak jest bardzo dobrym wynikiem. Powiecie jeszcze, a co ze zwykłą pracą biurową? Cóż, jak widać zmiennych jest zbyt wiele, aby precyzyjnie określić żywotność przełączników mierzoną w latach lub miesiącach.

Jak to na myszkę gamingową przystało, Asus ROG Spatha potrafi też świecić. Gracz może dowolnie podświetlić trzy strefy: scrolla, lewe przyciski funkcyjne oraz logo na grzbiecie z tyłu gryzonia. Każdy z tych elementów podświetlimy na inny kolor (paleta RGB kilkunastu milionów kolorów), zatem nie będzie problemu, aby myszkę dopasować do reszty święcących gadżetów.

Spatha w praktyce

Test myszki Asus ROG Spatha nie może obejść się bez sprawdzenia jej w konkretnych produkcjach, ale zanim do tego przejdziemy, warto zagłębić się w dane techniczne. Myszka może działać w rozdzielczości 8200 DPI dzięki laserowemu czujnikowi, co jest bardzo dobrą wiadomością, choć nie najlepszym wynikiem na rynku. Pomijam kwestie tego, czy większa liczba DPI jest w ogóle potrzeba, bo tutaj zdania są mocno podzielone. Dla gracza, który nie korzysta w trakcie rozgrywki z dwóch lub trzech monitorów, w zasadzie większa rozdzielczość będzie bezużyteczna, chyba że jego skill pozwala na bezproblemowe opanowanie szybko latającego kursora. Producent deklaruje też przyśpieszenie 30 g oraz częstotliwość próbkowania USB na 2000 Hz w trybie przewodowym. To wszystko ma sprawić, że Spatha będzie jednym z bardziej precyzyjnych sprzętów n a rynku. Jak jest w praktyce?

W trakcie testów nie udało mi się zaobserwować żadnego zrywania pikseli i drgań. Myszka działa bardzo płynnie, co jednoznacznie przekłada się na komfort rozgrywki. Nawet przy wysokich rozdzielczościach Asus ROG Spatha spisuje się bardzo dobrze. Gryzonia sprawdziłem też tradycyjnie za pomocą programu Mouse Rate Checker, aby dowiedzieć się, czy producent nie oszukuje, jeśli chodzi o próbkowanie. Spatha zdała test na piątkę, bowiem w trybie przewodowym udało się osiągnąć wynik 2000 Hz, a bezprzewodowym połowę mniej. Wszystko według zapewnień z pudełka.

Asus ROG Spatha testowałem w kilku grach z różnych gatunków, zatem w ruch poszły takie produkcje jak: StarCraft II, Battlefield 1, Counter-Strike: Global Offensive, DOTA 2 i Diablo III. W zasadzie w każdej z wymienionych produkcji Spatha pokazała pazur. Fani gier typu StarCraft II, DOTA 2 czy Diablo III docenią 12 programowalnych przycisków, którym można także przypisać makra. Rzucanie czarów, leczenie, stawianie konkretnych budynków – wszystko to można podpisać pod dany przycisk. Do rozłożenia przycisków mam jednak trzy zastrzeżenia. Diamentowe ułożenie sześciu przycisków z lewej strony obudowy jest chaotyczne. Do dwóch na górze dostęp jest bardzo dobry, przez co nawet miłośnicy gier FPS szybko znajdą dla nich zastosowanie, jak chociażby przypisanie rzutu granatem. Do czterech poniżej trzeba się jednak przyzwyczaić. Pomaga w tym nieco podział na to, że połowa z nich została wykonana z chropowatego plastiku, a druga ze śliskiego. Natomiast wciskanie środkowego przycisku wymaga nieco większej precyzji, bowiem zdarzało mi się jednocześnie nacisnąć górny lub dolny jednocześnie ze środkowym.

Druga rzecz, która akurat w moim przypadku się nie sprawdziła, to wykorzystanie pierwszego od góry przycisku znajdującego się pod lewym przyciskiem myszki. Mój palec wskazujący po prostu do niego nie sięga, ale rozumiem, że osoby z dłuższymi palcami nie będą miały problemu. Trzecia sprawa, to kwestia umiejscowienia przycisku do zmiany DPI w locie, ten znajduje się zaraz pod scrollem. Wiem, że to popularne rozwiązanie w gamingowych myszkach, ale mimo wszystko dla mnie niewygodne. Można oczywiście zmianę DPI przypisać pod inny klawisz, ale akurat te które znajdują się najbliższej palców i są używane najczęściej, z reguły znajdują zastosowanie dla najbardziej popularnych akcji.

Waga ciężka

W cenie ponad 700 złotych zapewne wielu graczy spodziewałoby się dodatkowych odważników, aby dostosować ciężar gryzonia do własnych upodobań. Asus zrezygnował z takiego rozwiązania i akurat nie winię go za to. Miałem okazję testować myszki z tego rodzaju opcją i przyznam szczerze, że nie znalazłem praktycznego zastosowania dla ciężarków. Dla mnie kilkanaście gramów różnicy nie stanowi problemu w trakcie gry. Z reguły wyjmując wszystkie odważniki z myszki, gryzoń był dla mnie za lekki, a wrzucając wszystkie – za ciężki. Rozwiązanie pośrednie zazwyczaj było dla mnie optymalne, ale żeby bawić się w dokładnie kilku dodatkowych gramów lub ich odejmowanie? Dla mnie bezsensu. Wolę, aby myszka była po prostu dobrze wyważona już po wyjęciu z pudełka, niż miałbym sam kombinować z najlepszym dla siebie ustawieniem.

Wracając do Spathy, waży ona prawie 180 gramów, więc niemało. Czuć, że jest cięższa od swoich konkurentów, ale wcale mi to nie przeszkadza. Skonstruowana została w taki sposób, że nie ma najmniejszego problemu, aby płynnie poruszać się po podkładce.

 

Właśnie, jeśli o podkładce mowa. Firma Asus wraz z myszką dostarczyła do redakcji także podkładkę Asus Sheath, która jest po prostu ogromna i zajmuje pół biurka. Jej wymiary to 900 x 440 mm, więc pomieści nie tylko myszkę, ale i klawiaturę i pozostały sprzęt do grania. Jeśli z kolei toczycie rozgrywkę za pomocą laptopa, też nie ma problemu. Wszystko ułożycie na jednej podkładce. Asus ROG Sheath ma plecioną powierzchnię, która zapewnia precyzyjny poślizg myszki. Pod spodem znajduje się gumowy materiał, zapobiegający przemieszczaniu się podkładki, ale umówmy się, jeśli położycie na tak dużej podkładce klawiaturę i myszkę, albo zestaw laptop plus gryzoń, w zasadzie nie powinno jej nic ruszyć. Niemniej jednak, dobrze że producent zadbał także o spód podkładki. Na uwagę zasługują również grube szwy zewnętrzne, które mają zapobiegać strzępieniu. Wygląda na to, że jeśli zakupicie Asus ROG Sheath, to posłuży Wam długie lata. Musicie tylko przełknąć cenę ponad 179 zł. Nie twierdzę przy tym, że tak duży wydatek jest konieczny, ale mimo wszystko kupując myszkę w cenie konsoli najnowszej generacji, warto też wyposażyć ją w dobrą podkładkę, aby w pełni wykorzystać jej możliwości. Po co komu Ferrari na zjechanych oponach? Przed zakupem Asus ROG Spatha rozejrzycie się więc za dobrą podkładką. Sądzę że 50 zł powinno w zupełności wystarczyć, więcej to już snobizm.

Wchodzimy do zbrojowni

Myszka Asus ROG Spatha wykorzystuje oprogramowanie ROG Armoury, które pozwala zarządzać urządzeniami wymienionego producenta. ROG Armoury umożliwia podpisanie funkcji pod wybrane przyciski, co odbywa się w prosty i szybki sposób. Ustawić można też 5 dodatkowych profilów i przełączać się pomiędzy nimi kombinacją przycisków DPI + wybrany przycisk. Jeśli więc korzystacie z kilku ulubionych gier, bez problemu skonfigurujecie myszkę na wiele sposób.

Od przycisków przechodzimy do zakładki Performance. Tutaj czekają na gracza ustawienia DPI, akceleracji, próbkowania itd. Wszystko to, co potrzebne jest do rozgrywki. Przy próbkowaniu do wyboru są dwie oddzielne opcje, które umożliwiają zmianę Hz w zależności od tego, czy korzystamy z myszki na kablu, czy bez. Asus bardzo dobrze to przemyślał.

Pozostajemy przy opcjach oprogramowania. Jak wspominałem wcześniej, Asus ROG Spatha daje możliwość pełnej konfiguracji trzech stref kolorystycznych. Gracze się nie zawiodą, bo oprócz zmiany koloru, można też wybrać rodzaj podświetlania: pulsujący, statyczny itp. Kontrolować można też jego intensywność i znowu pojawiają się dwie różne opcje: dla tych, którzy grają na kablu lub bezprzewodowo. To bardzo dobre rozwiązanie, bowiem bez problemu można ustawić słabsze podświetlanie dla wersji bezprzewodowej, dzięki czemu myszka dłużej będzie działać w wymienionym trybie.

Na koniec zostawiłem dwie opcje: kalibracji oraz zasilania. Pierwsza z nich pozwala dobrać działanie sensora do powierzchni, po której porusza się myszka. Można to zrobić za pomocą z góry zdefiniowanych rodzajów (tutaj wybieramy na przykład rodzaj podkładki, są też dwa produkty Asusa – Whetstone oraz testowana Sheath, a także powiechnie takie jak plastik, szkło, metal i tkanina). Natomiast w zakładce Zasilanie ustawicie Sleep Mode oraz to, kiedy myszka ma zacząć mrugać przed rozładowaniem (ustawia się procent rozładowania od 10 do 30).

W praktyce oprogramowanie daje sporo możliwości konfiguracji i to zdecydowanie należy zaliczyć jako plus. Natomiast zdarzało się, że ROG Armoury nie widziało myszki, co wymagało resetu komputera. Szkoda też, że zmian konfiguracyjnych nie można dokonać w trybie bezprzewodowym.

Solidność w każdym calu

W trakcie tworzenia projektu o nazwie Asus ROG Spatha, producent przyłożył się niemal do wszystkiego. Z testu wiecie już, że myszka jest bardzo dobrej jakości. Nie inaczej jest w przypadku dodatkowych akcesoriów. Weźmy na przykład stację ładowania. Myszka spoczywa na szerokim doku, który wykonany jest z bardzo porządnego plastiku. Całość spasowana jest idealnie. Natomiast podstawka wykonano z metalu, co znacznie stabilizuje stację, w momencie kiedy kładziemy na nią ważącego prawie 180 gramów gryzonia. Stacja dokująca ma też ślizgacze, przez co możecie myszkę położyć zarówno w pionie jak i poziomie, ponadto zawiera magnes, więc nie ma możliwości, aby Spatha z niej spadła (pamiętacie, że myszka ma metalowy spód?). Oprócz tego stacja ma diodę, która wskazuje poziom naładowania baterii.

Oręż doskonały?

Asus ROG Spatha to sprzęt idealny niemal w każdym calu, ale trudno jest mi jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy warto go polecić. Za gryzoniem przemawia wysoka precyzja działania, świetna jakość wykonania i dopracowane oprogramowanie. Minusy? Mimo wielu opcji, które można ustawić, oprogramowanie lubi płatać figle. Nie każdemu przypadnie do gustu duża waga sprzętu oraz rozłożenie przycisków. Nie jest to myszka dla osób, które mają małe dłonie. Cena także jest zaporowa, bowiem konkurencyjny sprzęt, czyli Razer Naga Epic Chroma, można kupić taniej o 200 zł! Chociaż warto zaznaczyć, że w zestawie z Nagą nie dostaniecie dwóch rodzajów przełączników, częściowo wykonanej z magnezu obudowy oraz praktycznego futerału. Subiektywnie, Razer leży w dłoni lepiej, jest po prostu mniejszy i zgrabniejszy. Dla wielu osób, będzie też mniej wyzywający – choć tutaj znowu jest to subiektywna ocena, a przecież de gustibus non est disputandum.

Asus ROG Spatha zasługuje więc na notę prawie maksymalną i żeby było jasne, nie odejmuje punktów za własne odczucia związane z ergonomią użytkowania. Ocenę ścinam za drobną wpadkę z oprogramowaniem, wierzchni materiał, który pozostawia ślady oraz cenę. W mojej ocenie, mimo wysokiej jakości wykonania sprzętu, ustalonej za wysoko.

PLUSY:

+ jakość wykonania na najwyższym poziomie;

+ płynne działanie zarówno w trakcie korzystania przewodowego jak i bezprzewodowego;

+ część obudowy wykonana ze stopu magnezu;

+ oprogramowanie dające wiele możliwości konfiguracji;

+ sporo dodatkowych akcesoriów;

 

MINUSY:

– drobne błędy w oprogramowaniu;

– bardzo wysoka cena sprzętu.

OCENA: 4,5/5

Robert Ocetkiewicz
O autorze

Robert Ocetkiewicz

Redaktor
Z grami związany już prawie 30 lat, czyli od momentu, kiedy na polskim rynku królowały gry z bazaru, a Mario dostępne było na Pegasusie. Specjalizuje się w grach wyścigowych i akcji, ale nie stroni też od strategii ekonomicznych. W swojej karierze recenzował na łamach serwisów takich jak Interia i Onet oraz publikował w magazynie o grach PlayBox.
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie