“Problemem jest system”. Stellan Skarsgård w obronie filmów o superbohaterach
Stellan Skarsgård w wyważony i racjonalny sposób odpowiedział krytykom filmów superbohaterskich. Jego zdaniem dla nich również znajdzie się miejsce.
Najpierw Martin Scorsese, później Ridley Scott – filmom z superbohaterami nieco się ostatnio oberwało. Tymczasem okazuje się, że przy odpowiednim podejściu można zauważyć, że to nie one są problemem współczesnej kinematografii.
“Nie mam nic przeciwko filmom o superbohaterach. W kilku zagrałem i zdecydowanie widzę dla nich miejsce. Problemem jest to, że system, który pozwala ośmiu osobom na posiadanie połowy bogactwa całego świata, wzmacnia siły rynkowe, przez co małe i niezależne kina już prawie nie istnieją poza dużymi miastami. Brakuje kanałów dystrybucji dla średniobudżetowych filmów z najlepszymi aktorami i scenariuszem, bo nie mogą one sobie pozwolić na wydanie 3 milionów dolarów na kampanię reklamową. Gdy wchodzą do kin, są w nich przez tydzień, a jeśli nie przynoszą pieniędzy – wylatują.
Pamiętajcie, że Ojciec chrzestny wszedł najpierw do stu kin w Stanach Zjednoczonych – duże filmy obecnie mają otwarcie w 4000 kin. [Ojciec chrzestny] miał trochę reklam w New York Times, ale popularność rosła, bo to był po prostu dobry film. Opinie ludzi nie mają już teraz znaczenia. I to jest smutne.”
– powiedział Stellan Skarsgård w rozmowie z The Guardian.
Powyższa opinia jest tym ważniejsza, że wygłosił ją uznany aktor, który sam pojawił się w kilku filmach z uniwersum Marvela. Rola profesora Erika Selviga w Thorze czy Avengers nie przeszkadza mu jednak występować w kinie europejskim, serialach dramatycznych czy adaptacjach dzieł literackich. Obecnie można go zobaczyć w kinach w doskonałej Diunie, parę lat temu wystąpił również w Czarnobylu, głośnym serialu produkcji HBO.