Saints Row okazało się porażką, ale twórcy chcieli czegoś innego. Wina wydawcy?
Ubiegłoroczna odsłona Saints Row nie spełniła oczekiwań graczy. Gra zebrała słabe oceny, nie sprzedała się zbyt dobrze i nijak nie dorównywała poziomem poprzednim odsłonom. Teraz dowiedzieliśmy się, że tytuł pierwotnie miał o wiele mocniej nawiązywać do wcześniejszych części. Spore zamieszanie wprowadziły jednak decyzje wydawcy, czyli Deep Silver.
Saints Row to porażka, ale czyja?
W sieci pojawiły się informacje na temat procesu tworzenia ubiegłorocznej odsłony charakterystycznej serii. Okazuje się, że Saints Row miało bardzo mocno nawiązywać do poprzednich odsłon, w dużej mierze czerpać z “dwójki”, a w mniejszym stopniu również z trzeciej części. Historia w grze miałby być mieszanką dramatu i absurdu, do tego okraszoną klasycznymi cechami wcześniejszych odsłon, które gracze uwielbiali. Co otrzymaliśmy w zamian?
Dziwną mieszankę niekoniecznie działających mechanik, absolutnie nieangażującą historię i produkt, który bardziej męczył, aniżeli bawił. Dużą winę za taki stan rzeczy ponosi wydawca, czyli firma Deep Silver. Ta niechętnie odnosiła się do pomysłów twórców na temat powrotu do korzeni, wymagając wprowadzenia zmian w ich dotychczasowym projekcie. Nie pomagało też kierownictwo dewelopera Volition Inc., które nagminnie utrudniało pracę, zmieniając koncepcje.
Zdaniem niektórych twórców, zespół regularnie był opuszczany przez różne osoby, a wielka liczba zmian odbiła się na jakości poszczególnych elementów, na przykład na walce. Sama fabuła padła ofiarą licznych zmian, a efekt końcowy był raczej zlepkiem różnych konceptów, niż jednolitą wizją artystyczną.
Na koniec otrzymaliśmy grę, która rodziła się w bólach i było to widać od samego początku. Wielka szkoda, że uznana marka nie otrzymała godnego odświeżenia, co przecież czasami ma miejsce na rynku. Czy losy serii jeszcze kiedykolwiek się odwrócą?