Recenzja The Sims 4. Wirtualne życie już dawno nie było tak ograniczone
The Sims to seria, która pokazała, jak stworzyć grę zarabiającą miliony dolarów. Co było kluczem do sukcesu? Wystarczyło wdrożyć koncepcję prostego symulatora życia. Niestety najnowsza wersja The Sims zdaje się być wersją demo pierwotnego pomysłu. W dodatku za takie demo musimy zapłacić 150 złotych.
O ile ocena The Sims 4 jako całości wygląda dość obiecująco, tak pewne elementy w tej odsłonie nie zagrały. Widać, że EA wraz z Maxis postawiło sobie za zadanie wyciśnięcia z graczy jak najwięcej kasy. Wiele elementów, które aż proszą się o wdrożenie, już pewnie czekają cierpliwie na twardych dyskach programistów, aby odpalić je w formie płatnych DLC. Ten fakt boli tym bardziej, kiedy porównamy The Sims 4 z poprzednią częścią. Brakuje basenów, o czym głośno było już przed premierą, a i mocno ograniczona liczba przedmiotów do kupienia, nie nastraja pozytywnie. Ponadto lokacji, które można odwiedzić jest około 10 (nie licząc domów innych rodzin). Zdaje się więc, że dla nowego Sima najlepszym miejscem do życia jest jego parcela, bo poza nią, nie ma czego szukać.
Tworzenie Sima
Zanim jednak wprowadzimy się do nowych włości, trzeba stworzyć rodzinę. Tradycyjnie może to być Sim singiel, czy też kilka osób w ramach jednej familii. W tym miejscu należą się Maxis pochwały. Otóż system tworzenia bohatera pozwala wykreować postać w najdrobniejszych szczegółach. Wzrost, waga, muskulatura, kolor skóry, oczu, rodzaj fryzury, to akurat oczywistości. Dla przykładu na twarzy można formować kształt policzków, odległość oczu między sobą, czy też długość nosa. Również w tym nie byłoby nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że twórcy pozwalają nam manipulować urodą Sima za pomocą intuicyjnych suwaków. Dzięki temu cały proces dostosowywania podopiecznego do własnych upodobań to czysta przyjemność. Wątpię, żeby z tym kreatorem ktokolwiek miał problem ze stworzeniem swojego sobowtóra lub znanej persony ze świata polityki, sportu, czy muzyki. Również fani urody na wzór Donatelli Versace będą mogli poszaleć tak, że z wrażenia niejeden doktor Szczyt spadnie z krzesła.Zobacz jak się tworzy Sima w The Sims 4:
Sim Budowniczy
Zabawę w The Sims, zarówno w najnowszej części jak i poprzednich, można podzielić zwykle na kilka etapów. Pierwszy to właśnie tworzenie własnej postaci, drugi symulator życia, czyli po prostu sterowanie naszym bohaterem i w końcu budowanie domu. Wiele osób, to właśnie w tym ostatnim elemencie upatruje największą zabawę w The Sims. Jak to wyszło tym razem? Bardzo dobrze. Po pierwsze podczas budowy gracze mogą skorzystać z gotowych pomieszczeń takich jak kuchnia, łazienka, salon, czy sypialnia. To nowość w serii, która sprawia, że jeśli nie lubimy zawracać sobie głowy dopasowaniem koloru ściany do podłogi, poczujemy ulgę i zaoszczędzimy mnóstwo czasu. Pomieszczeń w ramach jednego rodzaju mamy zazwyczaj kilka. Każde z nich różni się ceną, wyposażeniem i rodzajem wystroju. To jednak nie wszystko. Dodatkowo w tej części można w końcu szybko i łatwo powiększać ściany poszczególnych pokoi, czy też nawet całego domu. Podobnie jak w przypadku tworzenia twarzy Sima, tak i tutaj używamy intuicyjnych suwaków. To świetne rozwiązanie w momencie, kiedy na przykład chcemy wyremontować kuchnię i dodatkowo ją powiększyć. Niestety minusem pozostaje mała liczba różnego rodzaju mebli, sprzętów i akcesoriów, a to oczywiście otwiera furtkę dla producenta, który zapewne w najbliższych tygodniach ogłosi pierwsze DLC. Zresztą nie mamy się czemu dziwić, bowiem dodatki do The Sims to nieodzowny element serii. Co więcej, już wcześniej Maxis zapowiadało, że takowe w przypadku The Sims 4 się pojawią. Szkoda tylko, że w podstawowej wersji nie ma takich rzeczy jak baseny, czy samochody, które były w poprzedniej odsłonie. Maxis udało się więc w The Sims 4 skutecznie ostudzić sadystyczne zapały graczy do topienia Simów w basenie.Emocje rządzą
Dobrze w The Sims 4 sprawdza się z kolei rozbudowany system aspiracji oraz emocji bohaterów. Simów można wpędzać w najróżniejsze nastroje, od smutnego, po szczęśliwy oraz flirciarski. Co interesujące, aby podopieczny stał się na kilka godzin przykładnym lowelasem, wystarczy aby wziął gorący prysznic. Nie wnikam, co Maxis chciało tym przekazać, niemniej jednak podryw oraz znalezienie drugiej połówki, której z sukcesem się oświadczymy, jest dużo prostsze niż w poprzedniej odsłonie. Simowie, aby być szczęśliwi i dzięki temu również efektywniejsi w pracy, potrzebują krótkich bodźców. Aby spełnić zachcianki, wystarczy krótki telefon do znajomego, czy zakup jakiegoś przedmiotu. Maxis świetnie poradziło sobie także z gospodarowaniem czasu dla naszych Simów. Teraz w ciągu jednej doby zdążymy nie tylko zjeść, wysrać się, wykąpać i pójść do pracy. Po powrocie zwykle wystarczy nam jeszcze trochę czasu na spotkanie ze znajomymi, czy udoskonalenie swoich umiejętności, które pozwalają awansować na szczeblach zawodowej kariery. Również potrzeby zabawy, czy towarzystwa udaje się zaspokoić szybciej niż w poprzedniej odsłonie. Nie musimy więc spotykać się z innymi Simami codziennie, tym bardziej, że do dyspozycji mamy od razu na początku gry telefon komórkowy. Również sami Simowie bardziej naturalnie spędzają czas ze sobą. To zapewne zasługa poprawionej sztucznej inteligencji. Dzięki temu siedząc w barze, niemal od razu zauważymy nawiązywanie konwersacji. Nie ma też na przykład problemu, żeby dzwonić do kogoś siedząc na tronie, czy pić kawę przed telewizorem. Takie proste mechanizmy sprawiły, że szybciej możemy zaspokajać kilka potrzeb naszego Sima w tym samym czasie. Twórcy poszli też z duchem czasu jeśli chodzi o rodzaje prac, które możemy wykonywać. Teraz nasz Sim nie tylko może dorabiać przez internet wykonując dodatkowe prace. Jako programista pisałem na przykład wirusy na zamówienie, czy wtyczki do aplikacji. Później, kiedy awansowałem na Guru Techniki i zajmowałem się zawodowo graniem, robiłem streaming na żywo ze swoich rozgrywek. Dzięki temu, gromadząc fanów na swoim kanale, mogłem dorobić kilka groszy.Powrót do przeszłości
Niestety o ile w wielu przypadkach udało się Maxis pójść naprzód, tak dziwię się, że twórcy nie dopracowali oczywistych rzeczy. Weźmy za przykład ekran ładowania lokacji. Czy w XXI wieku współczesne komputery nie są w stanie wygenerować kilku domów na raz? Dlaczego chcąc iść do sąsiada, muszę najpierw udać się w podróż i patrzeć przez kilkanaście sekund na wczytywanie? To absurd. Tym bardziej, że lokacji w The Sims 4 jest naprawdę bardzo mało. Podzielono je na dwie części. W każdej znajdziemy bibliotekę, siłownię, klub, muzeum, park oraz kilka domów innych Simów i wolne parcele do zakupu. To wszystko. Oczywiście po raz kolejny widać, że twórcy nastawiają się na masę dodatków. Szkoda tylko, że wydając 150 złotych, pogramy kilkanaście godzin, zwiedzimy wszystkie lokacje i odłożymy najpewniej grę na półkę. Podobne mieszane uczucia mam w kwestii oprawy wizualnej. The Sims 4 owszem różni się od trójki, ale nie aż tyle, żeby widać było skok graficzny na miarę pięciu lat rozwoju w branży. Obie części wyglądają bardzo podobnie.Jest sporo do dodania
Koncepcja serii The Sims niestety zakłada to, że gracze będą przez najbliższe lata karmieni kolejnymi dodatkami. To dlatego podstawowa wersja została brutalnie okrojona z wielu elementów. Nie zmienia to jednak faktu, że jako całość The Sims 4 prezentuje się całkiem nieźle. Zwłaszcza, że Maxis udało się poprawić wiele elementów rozgrywki, których w poprzednich częściach nie było. Gra się więc przyjemniej i każda kolejna godzina mija jeszcze bardziej beztrosko. Ale wiecie co? Za każdym razem, kiedy wyłączam The Sims 4 cieszę się, że moje życie nie jest tak ograniczone jak życie mojego Sima. PLUSY:- intuicyjny kreator postaci
- uproszczony system budowania
- interakcja między Simami jest teraz bardziej naturalna
- ograniczony świat
- mało elementów dzięki którym można budować domy i je wyposażać
- brak basenów i aut