Ray Tracing w praktyce. Czy dla gracza tak naprawdę coś zmienia?

Ray Tracing w praktyce. Czy dla gracza tak naprawdę coś zmienia?
Publicystyka

Technologia ray tracing coraz śmielej wkracza do pokojów graczy i zaczyna mocno wyznaczać nowy kierunek w rozwoju współczesnej grafiki. Z drugiej strony ray tracing potrafi pochłonąć mnóstwo zasobów nawet najpotężniejszych gamingowych maszyn, stawiając pod znakiem zapytania to, czy w tej chwili przeciętny gracz w ogóle powinien inwestować w tę technologię?

Powiedzmy sobie jednak szczerze już na początku. Ray tracing to obecnie jedyna technologia, która wyróżnia się tym, że naprawdę ją widać i jest czymś nowym oraz bardzo interesującym z punktu widzenia rozwoju grafiki w grach. Jeśli ktoś składa obecnie peceta, nie może nie brać jej pod uwagę w przypadku wyboru karty graficznej. Oczywiście, nie każdego stać na to, aby kupić najdroższy model od NVIDII (czego zresztą nie trzeba robić, aby ray tracing w ogóle zadziałał!), natomiast warto jest przynajmniej rozważyć dorzucenie kilkuset złotych do zestawu, który może nam pokazać nową jakość. Dlaczego?

To proste. Ray tracing naprawdę zmienia sposób postrzegania grafiki, o czym przekonaliśmy się sprawdzając chociażby GeForce’a RTX 2080 Ti, ale też i tańsze karty tego samego producenta. Czy zmienia w dużym stopniu? Owszem. A czy warto w ray tracing zainwestować już teraz? To zależy naturalnie od zasobności portfela, natomiast błędem by było w ogóle nie wziąć pod uwagę opcji zakupu karty, która ray tracing wspiera.

“Czy jest tutaj jakiś cwaniak”? Chciałoby się zacytować klasyka. Tak jest i nazywa się GeForce RTX 2080 Ti. To obecnie jedna z najmocniejszych kart graficznych na rynku – bestia która czasami potrzebuje wyprowadzenia na zieloną łąkę, aby zarówno ona sama odpoczęła od ciężkiej pracy z ray tracingiem, ale i jej właściciel wziął głęboki oddech.

Ray tracing, czym tak naprawdę jest i jak działa?

Ray tracing, czyli tak naprawdę śledzenie promieni to technika generowania fotorealistycznych obrazów scen trójwymiarowych opierająca się na analizowaniu tylko tych promieni światła, które trafiają bezpośrednio do obserwującego. Mowa tutaj o promieniach odbitych, zwierciadlanych oraz załamywanych. Prościej? Proszę bardzo. W praktyce ray tracing pozwala zobaczyć tylko to światło, które bylibyśmy w stanie ujrzeć w rzeczywistości patrząc z konkretnego miejsca. Weźmy za przykład promienie słoneczne wpadające do budynku. Bez ray tracingu pomieszczenie byłoby niemal równomiernie całe oświetlone, a cienie generowane “sztucznie” na każdym z obiektów. Ray tracing bardziej naturalnie je oświetli, nakładając cienie i odbicia tam, gdzie faktycznie powinny być i w częstotliwości jakiej miałyby w rzeczywistości, dodatkowo uwzględniając, z jakiego miejsca patrzymy. A to wszystko generowane jest w sposób dynamiczny!

Technologia ta do tej pory była szeroko stosowana w filmach, ze względu na duże zapotrzebowanie w moc obliczeniową maszyny. Wraz z postępem technologicznym, stała się bardziej przystępna dla zwykłego użytkownika, a nie tylko dla profesjonalistów z Hollywood. Wykorzystała to NVIDIA, która za pomocą kart graficznych z linii Geforce RTX, wdrożyła ray tracing do swoich sprzętów. Chciałoby się powiedzieć, w końcu.

Zobaczmy więc na konkretach, jak ten cały ray tracing działa, począwszy od cieni wpadających do budynków. Świetnym przykładem jest tutaj Metro Exodus, które nawet bez ray tracingu wygląda obłędnie. Zwróćcie uwagę przede wszystkim na to, jak zmienia się położenie dynamicznie generowanych cieni, w momencie zmiany położenia kamery, czyli przechodzenia z jednego miejsca, na drugie. Nie ma tutaj obiektów sztucznie oświetlonych.

Cienie to jedno, ale RTX to także bardziej realistyczne odbicia na różnych powierzchniach. Woda, karoseria auta, lustra, zwykłe ściany i wiele więcej. Świetnie widać to chociażby na przykładzie Battlefielda V – która jako jedna z pierwszych gier, w naprawdę efektowny sposób wykorzystała tę technologię w silniku Frostbite. Zwróćcie uwagę na poniższy screen. Na dole wersja z włączonym RTX pokazuje w dynamiczny sposób odbicie płomieni na karoserii samochodu. Na górnym screenie tego zupełnie nie widać. Owszem taki efekt również można by było pokazać bez włączonej opcji ray tracingu, tylko że wtedy odbicie płomieni na karoserii nałożone by było “sztucznie”, jakby pod konkretną scenę i na pewno nie byłoby tak realistyczne i dokładne jak z włączonym RTX. To właśnie przez dynamiczne generowanie odbić światła, ray tracing potrzebuje ogromnej mocy obliczeniowej i karty graficznej, która jest w stanie to udźwignąć. Natomiast jak widać na przykładzie, efekt jest naprawdę niezły.

Battlefield V to jedna z tych gier, które pokazuje moc drzemiącą w ray tracingu. Tutaj naprawdę widać różnicę.

Ray tracing dziś

Podstawowe pytanie, które dzisiaj stawia sobie wielu graczy jest takie, czy tak naprawdę już teraz potrzebuję ray tracingu. Jakie gry go w ogóle wykorzystują? Otóż wbrew pozorom produkcji, które potrafią pokazać pazur tej technologii, jest całkiem sporo. Metro Exodus to jedna z nich. Gra znakomita nie tylko pod względem graficznym (przez wielu krytyków uznana za jedną z najładniejszych gier w ogóle), ale także świetna fabularnie. Mroczny klimat i dobrze zaprojektowane postacie, to na pewno coś, na co warto zwrócić tutaj uwagę.

Battlefield V broni się z kolei samo. Dla wielbicieli FPS-ów, zwłaszcza tych nastawionych na rozgrywkę sieciową, pozycja niemal obowiązkowa. Owszem można grze wytknąć różne wady, jak projekty poziomów, które nie zawsze idą w parze ze skalą rozgrywki, tryb War Stories będący niekonsekwentny w kwestiach związanych z toczącą się akcją, czy niektóre mniejsze błędy, ale nadal jest to czołówką strzelanek ze świetnym trybem Operations na czele i oczywiście rewelacyjną grafiką.

Na listę gier, które obsługują ray tracing warto wpisać Shadow of the Tomb Raider – jedną z lepszych odsłon serii. Zresztą serii, która aż prosiła się o wykorzystanie podobnej technologii.

Ponadto mamy takie gry jak Stay in the Light, czy udane Control. Recenzję tej drugiej możecie znaleźć u nas na portalu. Oprócz tego trzeba wspomnieć o Wolfenstein: Youngblood, które także nieźle radzi sobie z wykorzystaniem ray tracingu.

Ray tracing jutro

Gier, które wykorzystają w przyszłości ray tracing na pewno będzie przybywać. Już teraz pewniakiem jest Cyberpunk 2077 – gra od twórców Wiedźmina 3 z pewnością przyciągnie przed ekrany setki tysięcy, jak nie miliony graczy na całym świecie.

Biorąc pod uwagę klimat gry, jesteśmy niemal przekonani, że CD Projekt RED należycie wykorzysta potencjał technologii ray tracing.

Do listy nadchodzących gier dopisujemy też Call o Duty: Modern Warfare. Warto odnotować, że w przypadku tej gry, zapowiada się na jedną z lepszych odsłon serii Call of Duty. Ponadto mocno liczymy na Watch Dogs: Legion, Vampire: The Masquerade – Bloodlines 2, czy MechWarrior 5: Mercenaries.

Ciekawostką z pewnością jest też Minecraft, w którego za pomocą RTX udało się tchnąć drugie życie. Zresztą zobaczcie sami na screeny poniżej.

GeForce RTX i ray tracing – ile to naprawdę kosztuje?

Obecnie NVIDIA oferuje trzy podstawowe linie modelowe, które wykorzystują ray tracing. Mowa o GeForce RTX 2060, 2070 oraz 2080. Oczywiście nie wliczając w to chociażby wersji Titanium, czy najnowszych kart z oznaczeniem SUPER. Jak nietrudno się domyślić, najtańszy jest GeForce RTX 2060, którego można kupić od 1599 zł w zależności od producenta na którego się zdecydujemy. W tej cenie można wybierać spośród takich jak Palit, Gigabyte, czy MSI.

Na pokładzie takiej karty znajdziemy 6 GB pamięci GDDR 6, co powinno wystarczyć na najnowsze produkcje z włączoną opcją ray tracingu. Rzecz jasna nie trzeba z niej korzystać, a wymienione karty same w sobie dają potężnego kopa każdej jednostce, co już jest plusem inwestycji w jeden z trzech wymienionych układów.

Modele GeForce RTX 2070 zaczynają się od ponad 2149 zł, ale oferują też większą wydajność od 2060. Górna półka to topowe GeForce RTX 2080 w cenie ponad 3049 zł, więc prawie dwa razy tyle co trzeba wyłożyć za GeForce RTX 2060.

Kwestia tego, który model wybrać zależy oczywiście od tego, ile tak naprawdę jesteście w stanie przeznaczyć na kartę graficzną. Im więcej wydacie teraz, tym dłużej będziecie mieć spokój z modernizacją jednostki. A jeśli chodzi o gry, to przecież nadal karta graficzna jest najważniejszym elementem. Tutaj nie ma co oszczędzać.

Ray tracing to nie pieśń przyszłości, to teraźniejszość

Dopóki nie zobaczyłem na własne oczy, co tak naprawdę potrafi technologia ray tracing, podchodziłem do tej nowinki bardzo sceptycznie. Ot kolejny chwyt marketingowy producenta, szukanie czegoś nowego na siłę, aby tylko wypromować drogie układy graficzne. Natomiast ray tracing w praktyce wygląda świetnie i będzie to na pewno technologia, która będzie ewoluować, a co za tym idzie, na pewno zostanie w przyszłości bardziej optymalizowana.

Jeśli w tej chwili miałbym kupić kartę graficzną, to byłaby to któraś z serii 2060, 2070 lub 2080, zresztą i bez opcji ray tracingu, są to świetne układy, a zakup któregokolwiek, daje poczucie bezpieczeństwa na kolejne lata. Ponadto kto by nie chciał odpalić na przykład Cyberpunka 2077 na najwyższych detalach, czy też nadchodzącego Call of Duty: Modern Warfare?

Robert Ocetkiewicz
O autorze

Robert Ocetkiewicz

Redaktor
Z grami związany już prawie 30 lat, czyli od momentu, kiedy na polskim rynku królowały gry z bazaru, a Mario dostępne było na Pegasusie. Specjalizuje się w grach wyścigowych i akcji, ale nie stroni też od strategii ekonomicznych. W swojej karierze recenzował na łamach serwisów takich jak Interia i Onet oraz publikował w magazynie o grach PlayBox.
Advertisement
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie