Ratchet & Clank: Rift Apart - postacie

Recenzja Ratchet & Clank: Rift Apart. Coś więcej niż kolejna odsłona znanej serii

Gra: Ratchet & Clank: Rift Apart

Recenowana na: PS5

Ratchet & Clank: Rift Apart w końcu pojawiło się na PlayStation 5. Fani kultowego duetu (i nie tylko) nie będą rozczarowani najnowszą odsłoną serii.

Przyznam szczerze, że nie jestem wielkim fanem serii Ratchet & Clank. Dobrze wspominam swoje dwukrotne spotkanie z bohaterskim lombaksem i jego równie odważnym towarzyszem, ale nie powiedziałbym, że czekałem na Rift Apart z wypiekami na twarzy od pierwszej zapowiedzi.

Niemniej Ratchet & Clank: Rift Apart przykuło moją uwagę samym faktem, że jest jedną z pierwszych gier dostępnych wyłącznie na PlayStation 5. Dodatkowo materiały zaprezentowane później przez Insomniac Games zrobiły na mnie spore wrażenie, więc po tytuł ten ostatecznie sięgnąłem z niekrytym zaciekawieniem.

W swoje ręce otrzymałem naprawdę świetną, choć nieidealną produkcję. Obawiałem się, że Rift Apart posłuży za benchmark PS5 i nie zaoferuje niczego nadzwyczajnego. Choć nadal jest to gra mająca pokazać potencjał nowej konsoli Sony, bawiłem się wyśmienicie.

Ratchet & Clank: RIft Apart - zrzut ekranu

Ratchet & Clank: Rift Apart, czyli wielowymiarowa przygoda

Widać to właściwie od początku. Jeśli oglądaliście zwiastuny, wiecie że do duetu dołączyła nowa postać. Lombaksica Rivet pochodzi z innego wymiaru i wspiera Ratcheta oraz Clanka w ich kolejnej misji mającej uratować świat(y) przed zagładą.

Choć fabuła nie jest przesadnie oryginalna, śledzi się ją bardzo przyjemnie. Akcja nie zwalnia nawet na chwilę, Insomniac co chwila wrzuca gracza do nowych lokacji i próżno szukać tu nudy. Dodatkowo twórcy pokusili się o kilka zwrotów akcji, które – choć są dość przewidywalne – wprowadzają powiew świeżości w klasycznej formule prowadzenia opowieści o grupce bohaterów walczącej z wielkim złem.

Rzecz jasna w scenariuszu znalazło się parę głupotek, ale nie są one moim zdaniem tak rażące jak chociażby w Resident Evil Village. W ogólnym rozrachunku historia wypada przyzwoicie i nie mam jej zbyt wiele do zarzucenia.

Jedynym poważnym mankamentem jest fakt, że finałowe sekwencje zdają się być usilnie przeciągnięte. Będąc odległym o dwie lub trzy godziny od napisów końcowych, miałem wrażenie, że gra zaraz się skończy. Tak się jednak nie stało i przyznam, że historia nie straciłaby zbyt wiele, gdyby skończyła się trochę szybciej. Co więcej, samo zakończenie jest niezbyt satysfakcjonujące i daleko mu do miana przyzwoitego zwieńczenia przygody.

Grę udało mi się ukończyć w około 10 godzin, więc i tak jest to niezły wynik jak na serię Ratchet & Clank. Rzecz jasna nie znalazłem wszystkich znajdziek i nie odblokowałem każdej dostępnej w grze broni. Mimo to, zamierzam jeszcze wrócić do Rift Apart i połazić po świecie gry, bo sam gameplay sprawia dużo frajdy.

Ratchet and Clank Rift Apart - zrzut ekranu 2

Arsenał w kieszeni i portale w rękawie

Ratchet i Clank przyzwyczaili graczy, że mają w zanadrzu całą masę różnorodnych broni i gadżetów. Wraz z Rift Apart arsenał duetu (czy raczej trio) został dodatkowo wzbogacony o kolejne nowości.

W grze znajdziemy kilkanaście pukawek, które mocno się od siebie różnią. Poza standardowymi spluwami, znajdziemy też bardziej wymyślne oręże pokroju dronów bojowych, laserowych wyrzutni czy nawet… zraszaczy zamieniających wrogów w żywopłoty.

Jest tego sporo i każda broń przydaje się bardziej lub mniej w przypadku różnych typów przeciwników, których również jest sporo. Mówiąc wprost – Rift Apart kipi od różnorodności.

Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to do tego, że gra pod koniec staje się chaotyczna. Czasami trudno połapać się w tym, co dzieje się aktualnie na ekranie i parę razy przegrałem, bo zwyczajnie zostałem otoczony przez przeciwników wystrzeliwujących dziesiątki pocisków. Takich sytuacji nie było zbyt wiele, ale jednak się zdarzały i prowadziły do frustracji.

Ratchet i Rivet mogą jednak w pewien sposób unikać ataków wrogów. W pewnym momencie gry otrzymujemy umiejętność wykonywania uniku, który nieraz uratuje nas od błyskawicznego zgonu. To bardzo przyjemna nowość, która dodatkowo zwiększa dynamikę rozgrywki.

Ta jednak nieco wytraca się, kiedy musimy rozwiązać zagadki i angażować się w pewną minigierkę. W obu przypadkach są one na początku dość przyjemne i urozmaicają zabawę, ale im dalej w las, tym bardziej moim zdaniem stawały się nużące. Co ciekawe, sekwencje te możemy pominąć w menu gry.

Pojawiła się też możliwość korzystania z międzywymiarowych portali, które pozwolą Ratchetowi lub Rivet przenieść się błyskawicznie o kilkadziesiąt metrów lub do pewnej opcjonalnej krainy. Nie znajdziemy ich na każdym kroku, ale jak już są, to bardzo się przydają i często urozmaicają szybsze sceny akcji.

W trakcie gry dostajemy jeszcze parę podobnych i nie mniej ciekawych gadżetów i umiejętności, ale nie chcę Wam zepsuć radości z odkrywania nowych zabawek.

Ratchet and Clank Rift Apart - zrzut ekranu 3
Obca fauna nie zawsze bywa przyjazna

Dużo zwiedzenia, sporo zbierania

Każdą z broni możemy też ulepszyć. Robimy to – tradycyjnie – poprzez zbieranie specjalnego surowca, ale każda ze spluw ma też (podobnie jak Ratchet i Rivet) swój własny poziom, który zwiększamy poprzez użytkowanie danego sprzętu. Broń tradycyjnie kupujemy za śrubki, które rozsiano po mapach.

W lokacjach znajdziemy też pancerze, które po skompletowaniu gwarantują nam dodatkowe wzmocnienia. Jeśli lubicie szperać po poziomach, możecie też zaangażować się w szukanie znajdziek. Znalazło się nawet miejsce na parę zadań pobocznych i tryb walki na arenie, który pomoże nam dozbierać kilka typów przedmiotów. W grze, poza liniowymi lokacjami, zwiedzimy kilka dość otwartych planet, a dokładne sprawdzenie każdej z nich zajmie trochę czasu.

Powróciły też “pojazdy”, które pojawiają się w niektórych sekcjach zabawy. Niestety, sterowanie nimi nie należy do najwygodniejszych, a ich fizyce daleko do miana dobrej. Szkoda, aczkolwiek niezbyt często przyjdzie nam poruszać się inaczej, niż na nogach którejś z głównych postaci.

Dla tych najbardziej zaangażowanych graczy przygotowano też tryb Nowej Gry +. Wprowadza on wyższy poziom trudności i to dość standardowa opcja. Niemniej jej obecność cieszy. Ostatecznie zdecydowanie jest co robić i jeśli mocno spodoba Wam się główna przygoda, możecie spędzić w świecie gry dodatkowych parę godzin.

Ratchet and Clank Rift Apart - zrzut ekranu 4
Dzieeeeń dobry Night Cit… A nie, chwilka…

Ratchet & Clank: Rift Apart to ścisła czołówka najładniejszych gier roku

Spokojnie – wiem, że do końca roku pozostało jeszcze trochę czasu. Ta śmiała teza ma jednak bardzo dobre uzasadnienie. Do chwili odpalenia Ratchet & Clank: Rift Apart nie zagrałem w żaden tytuł na PS5, który wywołałby u mnie powrót do nałogowego trzaskania zrzutów ekranu.

Insomniac Games stworzyło coś naprawdę imponującego. Grafika prezentuje się fenomenalnie. Jej szczegółowość powala i pokuszę się nawet o stwierdzenie, że to na ten moment najładniejsza gra dostępna na PlayStation 5 i jedna z najpiękniejszych produkcji na rynku. Innymi słowy – technologiczne cudo.

Równie dobrze wyglądają animacje, modele postaci, krajobrazy i efekty cząsteczkowe. Rzecz jasna Rift Apart daleko do realistycznej oprawy, ale tytuł ten trzyma poziom tych ładniejszych animacji Pixara. Chylę czoła, bo nowe Ratchet & Clank to fenomenalny pokaz tego, co potrafi PlayStation 5. Przy tym gra działa płynnie i – zależnie od wybranego trybu – możemy grać w 30 lub 60 klatkach na sekundę.

Warto też zwrócić uwagę na technologiczne niuanse niepowiązane z samą grafiką. Pamiętacie imponująco szybkie przeskoki przez portale ze zwiastunów gry? W produkcie końcowym są jeszcze szybsze i nie uświadczymy tu ekranów ładowania. Samo uruchomienie gry zajmuje dosłownie półtorej lub dwie sekundy. Dysk SSD pokazuje tu pazur i ogromny potencjał, jaki drzemie w zastosowaniu go w konsolach.

Przy okazji pochwalę też wykorzystanie innej nowości dostępnej na nowej generacji PlayStation – DualSense. Ten robi tu równie dobrą robotę co w Returnal. Adaptacyjne triggery pozwalają na uruchomienie dodatkowych funkcji broni, a haptyka dodaje sporo immersji.

Na pozytywne wyróżnienie zasługuje też polski dubbing i ogólne udźwiękowienie. Nawet przez chwilę nie miałem ochoty zmienić języka głosów na angielski, a gdybym chciał, mogłem to zrobić bez problemu z poziomu menu gry. Muzyka jest dobrze dopasowana do klimatu całości, choć raczej nie wpada w ucho i służy po prostu za przyzwoite tło.

Ratchet and Clank Rift Apart - zrzut ekranu 5

Posiadaczu PS5, powinieneś zagrać w Ratchet & Clank: Rift Apart

Tak jak wspominałem, nie jestem wielkim fanem tej marki. Rift Apart sprawiło mi jednak masę radości i jestem w stanie z czystym sumieniem polecić ten tytuł każdemu posiadaczowi PlayStation 5.

Różnorodna rozgrywka wciąga, podobnie zresztą jak historia. Nie ma tu zbyt wielu ogromnych nowości względem poprzednich odsłon cyklu, ale nie jest to raczej większym problemem. W tym tytule nie ma miejsca na nudę i brak akcji.

Moim zdaniem warto sprawdzić Rift Apart przynajmniej dlatego, że stanowi genialną prezentację siły nowej generacji konsol. Grafika powala, wykorzystanie dysku SSD robi wrażenie, a DualSense ponownie pokazuje, że nie jest zbędnym bajerem jak DualShock 4 ze swoim panelem dotykowym. Pomniejsze wady nijak nie umniejszają odbiorowi całości.

W ogólnym rozrachunku bawiłem się świetnie i przy okazji nacieszyłem swoje oczy przepiękną oprawą. To gra warta Waszej uwagi i dla miłośników marki jest to zdecydowanie pozycja obowiązkowa.

Ratchet & Clank: Rift Apart

Świetna gra i imponujący pokaz mocy PS5

Insomniac Games znów dowiozło bardzo dobry tytuł ekskluzywny. Ratchet & Clank: Rift Apart to fantastyczna gra, która imponuje grafiką i wciąga bez reszty. Nowe mechaniki zabawy sprawdzają się przyzwoicie i jest to produkcja warta sprawdzenia nie tylko przez weteranów serii, ale też osoby, które nie miały wcześniej styczności z przygodami Ratcheta i Clanka.

4.5

Plusy:

  • Przyjemna, satysfakcjonująca i wciągająca rozgrywka
  • Absolutnie prześliczna grafika
  • Różnorodne poziomy, które chce się zwiedzać
  • Szereg postaci (w tym zupełnie nowych), których nie sposób nie polubić
  • Świetny polski dubbing
  • Ciekawa historia

Minusy:

  • Niepotrzebnie rozciągnięty i nie do końca satysfakcjonujący finał
  • Pojawiający się pod koniec gry chaos w trakcie walk
  • Kiepskie fizyka i sterowanie "pojazdami"
Jakub Stremler
O autorze

Jakub Stremler

Redaktor
Popkulturowy kombajn lubujący się w literaturze weird fiction, filmowych horrorach, dobrej muzyce i grach wszelkiego rodzaju. Po godzinach studiuje game design i pielęgnuje pasję do sportu.
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie