PS5 i wysokie ceny gier – to będzie szybka śmierć dla Sony?

PS5 i wysokie ceny gier – to będzie szybka śmierć dla Sony?
Publicystyka

Podwyżka cen gier na PS5 nie jest zbyt dobrą wiadomością dla graczy, ale też dla samego Sony. Wydawanie droższych tytułów ekskluzywnych spowoduje, że część fanów przestanie kupować gry na premierę lub przejdzie do konkurencji.

Gracze na całym świecie z dużym zainteresowaniem wypatrują premiery nowych konsol PS5 i Xbox Series X/S. To nowy początek dla branży game dev, który miejmy nadzieję będzie oznaczać duży skok w dziedzinie projektowania gier. Z uwagi na większą wydajność urządzeń całkiem możliwe, że next-geny przestaną ograniczać twórców na płaszczyźnie grafiki i interfejsu, czy też tworzenia portów.

Niestety wraz z nadejściem nowości w grach, czekają nas zmiany pod kątem finansowym. Sony zapowiedziało podwyżkę cen dla gier ekskluzywnych na PS5. I wiemy już, że dość mocno zmniejszy się nasz budżet w chwili zakupu gry na premierę. Zamiast 70 euro zapłacimy około 80 (350 zł) a nawet i więcej w przypadku edycji premium. Nie jestem z zawodu wróżbitą, ale moim zdaniem ceny gier w dużym stopniu wpłyną na spadek zainteresowania nimi, przynajmniej do czasu wprowadzenia ofert promocyjnych.

  • Demon’s Souls – 349 zł
  • Demon’s Souls Digital Deluxe Edition – 450 zł
  • Sackboy: A Big Adventure – 319 zł
  • Call of Duty: Black Ops Cold War – 329 zł
  • Spider-Man: Miles Morales Ultimate – 349 zł
  • NBA 2K21 – 349 zł

Dlaczego gry na PS5 są takie drogie?

Szef Sony stara się wyjaśnić graczom, że „waloryzacja cen” jest konieczna, bowiem wzrastają koszty produkcji dużych tytułów AAA. Aczkolwiek podobno mamy na tym skorzystać grając na PS5 – za jedną opłatą otrzymamy pełne wersje bez ukrytych mikrotransakcji. Z mojej perspektywy brzmi to niezbyt fair. Jeśli wysoka cena ma faktycznie odzwierciedlać dużą zawartość gry ponad podstawowy pakiet, to czemu nie wypuszczą dwóch wersji, osobno podstawki jak i tej z paletą dodatkowych skórek i ekskluzywnych przedmiotów, jak ma to miejsce w przypadku wersji deluxe? Ja w zupełności obyłbym się bez tej „kosmetyki”.

Myślę jednak, że takie tłumaczenie Sony jest tylko ich oficjalnym stanowiskiem. Według analityka Michaela Pachtera, producent nie najlepiej wykalkulował dla siebie cenę sprzedaży PS5. Na każdej sztuce PS5 Digital Sony będzie tracić 50 dolarów, zaś na modelu z czytnikiem płyt wyjdzie na zero. Więc takie a nie inne ceny gier PS5 są zrozumiałe przez wzgląd na prowadzoną politykę biznesową Sony – będą łatać swoje straty dzięki sprzedaży gier.

Najprostszym rozwiązaniem dla Sony byłoby podnieść cenę konsoli zamiast szykowanych exclusivów, ale problemem okazała się oferta na konsolę Microsoftu. To przez publikację informacji o Xbox Series X i S wartość PS5 została prawdopodobnie obniżona. I to był wielki błąd, że dali się podpuścić konkurencji…

Jak droższe gry wpłyną na sprzedaż oferty premierowej? Moim zdaniem Sony polegnie chwilę po tym, jak zadebiutuje ich next-gen. Część z graczy zacznie kupować mniej gier, bo zwyczajnie nie będzie ich na to stać. W tej sytuacji właściciele PS5 zrobią jedno – będą spokojnie czekać na rabaty i obniżki nowości w trakcie zagrywania się w starsze hity dzięki usłudze PS Plus. Aczkolwiek nie każdy będzie miał na tyle cierpliwości, tym bardziej, że za rogiem jest bardzo atrakcyjna propozycja Microsoftu.

Microsoft wygra nową generację dzięki Game Pass

No właśnie, ten Microsoft ma konkretny pomysł na rozwój swojej platformy. Uwagę graczy zdobędą poprzez tani abonament Game Pass – 55 zł za miesiąc i mamy dostęp do setek gier zarówno na PC, Xbox jak i smartfona. Czy dostrzegacie tę różnicę: 350 zł za jedną grę i 55 zł za kilkaset? Co prawda, to walka pomiędzy ekskluzywną grą i multiplatformowymi tytułami, ale stosunek ceny do możliwości jest całkiem prosty.

A trzeba wspomnieć, że Game Pass w krótkim czasie powiększy się o gry z warsztatu EA i marki nowego partnera. Wykupując Bethesdę i ZeniMax, ukroili dla siebie kawał tortu w branży gier. Pod ich skrzydłami znalazły się takie marki jak Wolfenstein, The Elder Scrolls, Doom, Starfield, The Evil Within – same hiciory. Już teraz poczynili pierwszy krok uzupełniając Game Pass o jeszcze ciepły Doom Eternal. W przyszłości ma być jeszcze lepiej, bo otrzymaliśmy zapewnienie od giganta z Redmond, że wszystkie nowe gry Bethesdy (Starfield, The Elder Scolls VI) od dnia premiery będą dostępne w abonamencie. A to dopiero początek tego, co może zaplanować dla swoich klientów Microsoft.

W internetowych kuluarach nie brak plotek o tym, że Microsoft ostrzy sobie zęby na kolejne studia. A to może oznaczać, że szykuje się przed nami następny etap wojny między platformami Xbox Series i PS5. Wystarczy, że Zieloni zaczną tworzyć gry ekskluzywne i Sony straci swój jeden z największych atutów. Tak w ogóle, ciekawe, jak Japończycy zareagowali na informację o przejęciu Bethesdy przez konkurencję. Strzelam, że spanikowali.

Na wysokich cenach gier skorzysta starsza generacja urządzeń

Ale nawet gdyby Microsoft nie zamierzał zaszkodzić Sony, to ci drudzy sami wyrządzą krzywdę swojej konsoli PS5. Dlaczego? Ponieważ potwierdzili, że nie porzucą graczy PS4 przez następne 4 lata. To oczywiście jest dla nich rewelacyjna wiadomość, aczkolwiek będzie to miało negatywne skutki wobec sprzedaży PS5. Może przykład – Horizon Zero Dawn 2 jak i RE: Village pierwotnie miały ukazać się tylko na PS5, a jak już wszyscy wiemy, zadebiutują też na starszej generacji. Czy to nie jest czasem strzał w kolano?

Swoją nową konsolę powinni promować poprzez niedostępne nigdzie indziej gry, im więcej tym lepiej. Przez to, że chcą zadowolić wszystkich fanów mogą doprowadzić do tego, że część właścicieli PS4 nie będzie zainteresowana przesiadką na wyższy model. Z drugiej jednak strony, właścicieli PS4 jest kilkaset milionów, więc jakby nie patrzeć nie mogą tak po prostu ich porzucić, i to nawet nie przez wzgląd na etykę a możliwość zarabiania na nich. To jest klasyczna sytuacja między młotem a kowadłem.

Uważam że to właśnie gracze PS4 ugrają najwięcej. Nadal będą dostawać nowe aktualizacje i gry, choć nie dedykowane na next-geny. Może nawet podskoczą słupki sprzedaży “czwóreczki”, bowiem jej cena na pewno spadnie o kilkaset złotych i prawdopodobnie będzie kosztować tyle, co dzisiaj PS4 Slim. A wtedy “wybór Zofii” będzie dość klarowny – weźmiemy pod pachę tańszy sprzęt (pogramy w multiplatformowe nowości i eksklusivy z poprzedniej generacji) lub szarpniemy się się na PS5, przy okazji wydając majątek na wyjątkowo dobrze zapowiadające się gry Sony.

PS5 tylko dla bogaczy?

Nie zazdroszczę Sony sytuacji, w jakiej się znaleźli. Idea sprzedawania PS5 dzięki grom na wyłączność jest przedłużeniem ich klasycznego modelu biznesowego, ale zapowiadana podwyżka cen gier może w znacznym stopniu zmniejszyć popyt na konsolę nowej generacji. Sami proszą się o kłopoty i jeszcze deklarują, że chcą robić więcej gier ekskluzywnych. No to ja się pytam: kto je będzie kupować? Jak dużo osób będzie stać, by zaopatrzyć się w więcej niż jedną grę miesięcznie? Może jestem w błędzie, ale takie praktyki cenowe to prosta droga do śmierci PS5. Nie umrze dziś, nie kitnie jutro, ale będzie przedmiotem chyba zbyt ekskluzywnym jak dla zwykłego Kowalskiego.

Czy taki jest plan Sony? Jeśli tak, to ja podziękuje i zamiast PS5 po prostu zmodernizuje PC. Trudno, nie zagram w God of War 2 ani Spider-Man Miles Morales, ale przynajmniej w lepszy sposób zainwestuje swoje pieniądze. A jeśli już kupię PS5, to na pewno nie na premierę. Lepiej zaczekać sobie te kilka miesięcy, popatrzeć jak inni testują nową platformę i gry. W tym czasie producent poprawi stabilność systemu, swoich gier, może nawet obniży cenę konsoli.

Aczkolwiek największym argumentem będzie to, by nie brać PS5 z myślą o bardzo drogich ekskluzywnych nowościach. Osobiście byłoby mi szkoda wydać np. 600-700 zł na dwa tytuły, które można przejść w kilkadziesiąt godzin. Zamiast tego wolałbym wykupić dostęp do Game Passa na cały rok, bo tam biblioteka będzie z miesiąca na miesiąc poszerzać się, nie tylko o starocie.

Grzegorz Rosa
O autorze

Grzegorz Rosa

Redaktor
Ekspert w dziedzinie "kombinatoryki" w grach i zarazem człowiek, który wybrał drogę antagonisty. Nie boi się pisać treści niewygodnych dla innych. Specjalizuje się w publicystyce wszelakiej, krytykowaniu słabych gier, filmów, a nawet ludzi. Jako jedyny na świecie grał już w Wiedźmina 4...
Advertisement
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie