10 rzeczy, które czekają graczy za 10-20 lat. Te zmiany już nadchodzą

gry przyszlosc gamingu
PG Exclusive Publicystyka

Mam przestrogę dla współczesnych graczy, bo przyszłość gamingu stoi pod znakiem negatywnych zmian. Oto analiza zjawisk, które powoli są już wdrażane w życie.

Jak bardzo zmieni się branża gamingową w następnych latach? Czy dzisiejsi gracze odnajdą się w nowej rzeczywistości grania? Czy postęp technologii sprawi, że osoby ze starszym PESEL-em będą strajkować w imię tradycyjnej rozrywki niczym polscy rolnicy? Zabrzmi to jak banał, ale gaming za niedługo przejdzie kolejną metamorfozę. I wcale nie będzie to rewolucja jaką niegdyś postrzegaliśmy przez pryzmat grafiki, wielkości wirtualnych światów bądź zacierania granic między filmami i grami. Nie trzeba urodzić się z umiejętnościami do jasnowidztwa, by dostrzec poważniejsze wyzwania i zarazem problemy, które zwiastują widoczne dzisiaj działania największych studiów. To nie będzie nic na co czekamy z otwartymi ramionami…

Przyszłość gamingu – 10 rzeczy, które są niemal pewne

1. Rozwój gier VR i AR

Nie brakuje sceptyków, którzy z dużą rezerwą podchodzą do urządzeń i gier VR. W końcu od dłuższego czasu mówi się, że to kolejny ważny krok w celu zwiększenia interakcji użytkownika ze środowiskiem wirtualnym, ale przez te ostatnie kilka lat postęp ograniczał się do głośnego marketingu, wielu prostych gier i zaledwie jednego rewelacyjnego tytułu, jakim był Half-Life: Alyx. Ale wygląda na to, że wchodzimy w bardziej zaawansowaną erę VR/AR, a jej katalizatorem są PSVR2 i debiutujący w lutym Apple Pro Vision – ten drugi podniesie poprzeczkę w aspekcie rozdzielczości obrazu (3660 x 3200 pikseli) i kontroli oprogramowania za pomocą oczu i rąk. Z jednej strony nadchodzi kolejny potencjalny hit na VR Metro: Awakening, a z drugiej zaawansowane aplikacje będące nakładką na rzeczywistość. W przypadku sukcesu sprzedażowego gros twórców może zrezygnować z tworzenia tradycyjnych gier. Wynika to również z możliwości technicznych i poziomu immersji, bo “zwykłe” gry nie mają już zbyt szerokiego pola do ewolucji.

2. Game Pass na wszystkich urządzeniach

Niedawno na świat zrzucono bombę o naturze plotki, mającą jednak ogromną moc (prze)rażenia. Microsoft ma ponoć zrezygnować z gier ekskluzywnych i wdrożyć ofertę Game Pass m.in. na platformę PlayStation. Phil Spencer zdradzi nam plany na przyszłość już wkrótce i jeśli potwierdzi te spekulacje, to za sprawą jednej decyzji zniszczą fundamenty całej branży, idee podtrzymujące ciągłość marki Xbox. Właściciele Xbox Series stracą najważniejszy powód do posiadania tejże konsoli, czyli wielkie serie gier niedostępne gdziekolwiek indziej. Ale skąd w ogóle pomysł na to, by zniszczyć nadrzędną dźwignię handlową Xboxa? Może mieć to związek ze stratami finansowymi, które wynikają z wysokich kosztów zawierania umów na wyłączność abonamentu i produkcji drogich gier tworzonych przez studia first-party.

3. Tylko Sony będzie sprzedawać gry w pudełkach?

Chęć oferowania Game Passa na konkurencyjnych urządzeniach ma też drugie dno. Microsoft prawdopodobnie zamierza zrezygnować ze sprzedaży gier w wydaniach fizycznych. Najpewniej sprawdzą nastroje graczy przy okazji premiery Hellblade II, które otrzyma tylko wersję cyfrową. Pierwsze co przychodzi do głowy to, że obcinają koszty produkcji (wersja cyfrowa nie generuje dodatkowych kosztów). Jeśli uda im się wykręcić dobre liczby na sprzedaży, to na pewno będą testować ekskluzywność cyfrową w innych premierach. Byłoby im to na rękę, biorąc pod uwagę przeciek o nowym modelu Xbox Brooklyn. Sony w tej sytuacji ma dwie opcje – pójdzie w ślady swojego rywala z myślą o finansach albo zostawi edycje pudełkowe, by mieć nad nim wizerunkową przewagę.

4. Bardzo drogie gry poza abonamentem

Jest jeszcze jedna konsekwencja będąca następstwem globalizacji abonamentu Game Pass. Zakup gry na własność, tzn. pojedynczej licencji, w niedalekiej przyszłości może być zjawiskiem negatywnym dla portfeli graczy, bowiem gigant z Redmond może celowo narzucić wysokie ceny gier. Wszystko po to, aby wzmocnić przekaz, że abonament jest lepszy i uzależnić użytkowników od długofalowego korzystania z usługi zamiast dokonania sporadycznej transakcji. W ten sposób buduje się bazę stałych klientów i jednocześnie dystrybucja dodatkowej zawartości (oczywiście odpłatnie) jest bardziej naturalna i łatwiejsza w komunikacji. Co by nie mówić, jest to pogłębiający się trend, który wnika w przyszłość gamingu i inne branże.

5. Coraz mniej gier AAA w ramach nowego uniwersum

Immortals of Aveum, The Callisto Protocol, Avatar: Frontiers of Pandora – to tylko kilka przykładów gier, które okazały się finansowym fiaskiem. Pytanie, czy klęska była im pisana? W tym rzecz, że to produkcje z dużym budżetem i całkiem udane, ale w wirtualnym świecie nie miały wyrobionej marki. Pomimo rozkręconej machiny marketingowej i dużego rozgłosu, szybko zniknęły ze sceny, stały się ofiarą swojej własnej tożsamości. Choć należy zauważyć, że wina przypuszczalnie leży też po stronie ceny w wyższym standardzie – domyślam się, że mało kto jest gotowy wydać około 300 zł na debiutancką markę, z którą gracz nie ma wspólnej historii. To z kolei odbija się na przyszłości gamingu. Wywołuje strach u twórców przed robieniem czegoś nowego, eksperymentowaniem w produkcjach AAA, wymagających coraz więcej pokładów czasu i pieniędzy. Dużo złego w tej materii czynią abonamenty, bo oferują tani dostęp do premier i dużej biblioteki gier. Skorzystają na tym deweloperzy indyków i niewykluczone, że mniejsze projekty zdominują rynek.

6. Pogłębiający się trend na remastery i remaki

Wiedźmin Remake z fundamentalną zmianą względem oryginału

Wspominałem o tym, że gracze niespecjalnie “kleją” się do nowym marek. Więc reakcja ze strony twórców jest dość zrozumiała – z roku na rok przybywa odświeżonych gier. Remaki, remastery, reedycje… wszystko, byle było kultowe i rozpoznawalne. W samym 2023 wyszło ponad 20 odrestaurowanych tytułów (np. RE 4, Dead Space, Like a Dragon: Ishin, Metroid Prime, Metal Gear Solid, System Shock, Sherlock Holmes: The Awakened). I możecie być pewni, że w kolejnych latach wskazówka na liczniku prędzej podskoczy niż spadnie – w drodze już Max Payne, Final Fantasy VII, Gothic, Wiedźmin, Silent Hill 2, Until Dawn, Metal Gear Solid 3, Splinter Cell. Twórcy oryginałów zacierają tylko łapki, bo doskonale wiedzą, że ich stare kotlety w nowej panierce rozejdą się jak świeże bułki. Strach pomyśleć, co przyniesie nowa generacja konsol.

7. Upadek grania na PC

Nadchodzi koniec PCMR? Wiecie, nie zwykłem rzucać idiotycznych haseł z zamiarem zdobycia niesławy. Mam pewne argumenty w garści, które można podważyć, ale zarazem wybronić. Sytuacja ekonomiczna jest taka a nie inna, inflacja załamała gospodarkę i plany budżetowe wielu osób. A dodatkową zmienną jest aktualna cena energii, która w tym roku ma jeszcze poszybować w górę. Więc jakoś nie widzę przyszłości dla kompletowania wydajnych PC, których to nowe gry będą wymagać. Uważam, że wysokie ceny podzespołów (6-7 tys. zł za samą kartę graficzną) i eksploatacji stopniowo będą spychać na margines PC, a ich miejsce zajmą tańsze konsole i urządzenia smart. Szczególnie dużą szansę na wzrost zainteresowania ma sprzęt mobilny.

8. Popularyzacja usług streamingowych

Jeśli zastanawiacie się, kto zyska najwięcej na przemianach w gamingu, to dalej niż w siedzibach Nvidii, Sony i Microsoftu nie musicie szukać. Mam na myśli ich usługi oparte na chmurze. Będą jedyną racjonalną alternatywą dla osób chcących zaoszczędzić pieniądze na rachunkach i sprzęcie do grania. Dzięki GeForce Now już nawet nie trzeba mieć pełnowymiarowej konsoli, raptem komórkę z dostępem do internetu, by pograć w ulubione tytuły na małym bądź dużym ekranie. Znowu nie unikniemy opłat za abonament, lecz zyskamy swobodę korzystania z usługi niezależnie od miejsca siedzenia.

9. Reklamy w grach

Jeśli choć raz w życiu oglądaliście jakiś film z kategorii mainstreamowych, to wiecie, na czym polega lokowanie produktu. W filmach jest to zjawisko tak powszechne jak spory polityków w Sejmie. I jak widać nie jest zarezerwowane wyłącznie dla Hollywood. Wielkie koncerny coraz śmielej wkraczają do wirtualnego środowiska, chcą reklamować swoje produkty w nowych mediach i z opcją na dłuższą ekspozycję. Monsterek w Death Stranding, Subway w Uncharted 3 są dowodem na to, że coś jest na rzeczy. Ostatnio nawet Ubisoft testował reklamę w Assassin’s Creed, co spotkało się ze sporą krytyką graczy. Obawiam się, że to nie są zwykłe podrygi, bo twórcy będą szukać dodatkowych sposobów na zabezpieczenie swoich inwestycji. Tym bardziej, że stawką są naprawdę duże pieniądze. Najbardziej zagrożone reklamami będą produkcje o settingu bliskim naszej rzeczywistości – reklama może przybrać formę bilboardu, bezpośredniego towaru (samochód, napój, zegarek), albo i osoby jako NPC-a.

10. Zastosowanie AI w tworzeniu gier

Zaangażowanie AI w proces produkcji gier powinniśmy rozpatrywać jako zagrożenie czy nowe możliwości? Zadaje sobie to pytanie i nie znajduje zbyt wielu argumentów stawiających sztuczną inteligencję w roli wybawiciela. Dostrzegam zalety wyłącznie w kontekście poprawiania rzeczy technicznych, jak wyostrzenie tekstur w remasterach, sprawdzenie algorytmów. Ale moje zdanie i innych graczy nie będzie miało wpływu na to, jak pracują deweloperzy. Nie ma się co łudzić, że nie będą przerzucać na AI obowiązków dotyczących również strony artystycznej. Ubisoft zapowiedział już, że pracuje nad narzędziem do generowania dialogów. Co następne w kolejce, napisanie scenariusza, stworzenie modeli postaci, muzyki? Takie gry to prawdopodobnie przyszłość gamingu, ale o taką raczej nikt nie prosił.

Grzegorz Rosa
O autorze

Grzegorz Rosa

Redaktor
Ekspert w dziedzinie "kombinatoryki" w grach i zarazem człowiek, który wybrał drogę antagonisty. Nie boi się pisać treści niewygodnych dla innych. Specjalizuje się w publicystyce wszelakiej, krytykowaniu słabych gier, filmów, a nawet ludzi. Jako jedyny na świecie grał już w Wiedźmina 4...
Advertisement
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie