Pine Harbor chce być straszny jak Resident Evil. Fani horrorów będą szarpać jak zombie szynkę?

Pine Harbor chce być straszny jak Resident Evil. Fani horrorów będą szarpać jak zombie szynkę?
PG Exclusive Publicystyka

Coraz bardziej klaruje nam się premiera Pine Harbor – gry strasznej i zarazem pięknej graficznie. Czy mały indyk doskoczy do Resident Evil?

Czy fani horrorów w tym roku zaspokoją swój apetyt na ciarki? Możemy się domyślać, że Capcom ma pełne ręce roboty z serią Resident Evil (szykują aż 5 odsłon), ale są bardzo daleko od zakończenia prac. Niby są szanse na Silent Hill 2 Remake od polskiego studia, tylko że niewiele osób rozkłada przed odświeżeniem szeroko swoje ramiona. Z kolei nadchodzące Alone in the Dark może zaserwować zbyt małą dawkę strachu i więcej akcji, więc zakres tytułów AAA i AA jest najdelikatniej mówiąc mocno średni. Jedyna nadzieja tkwi w produkcjach niezależnych – sporą niespodzianką może być m.in. premiera Pine Harbor.

Jej twórcy nie zamierzają przewrócić do góry nogami gatunku horroru. Ot zebrali pomysły od konkurencji, zainspirowali się tuzami gamingu, by zaoferować podobne doświadczenia na eksplorację i walkę. Wspomniane wyżej popularne marki zostały przeanalizowane pod kątem klimatu i rozgrywki. Na ich bazie powstał nowy produkt, równie mroczny i tajemniczy. Nie wiemy o nim tyle, ile byśmy chcieli wiedzieć, jednak to co widać na trailerach dobrze rokuje na przyszłość. A resztę uzupełnię swoimi spostrzeżeniami i garścią wartościowych informacji.

Spis treści

  1. Pine Harbor prawie jak Resident Evil i Silent Hill
  2. Fabuła Pine Harbor
  3. Rozgrywka Pine Harbor
  4. Oprawa graficzna i silnik gry
  5. Data premiery Pine Harbor

Premiera Pine Harbor – najważniejsze informacje


Resident Evil plus Silent Hill równa się Pine Harbor?

Kilkukrotnie obejrzałem zwiastuny Pine Harbor i jeszcze zastanawiam się, czy jest to iloraz czy iloczyn z dwóch gier, które niewątpliwie były dla twórców natchnieniem. Resident Evil 7 i Silent Hill 2 dają o sobie tutaj znać poprzez osobliwą atmosferę gry – również jest duszna i niepokojąca. Można to odczuć bez zaczytywania się w opis historii, a już na poziomie wizualnym dostrzega się podobieństwa. Sugestywna kolorystyka, setting tła i konkretne atrybuty są wyraźnie zaczerpnięte z lepszych i droższych projektów.

Rzucają się w oczy przytłumione kolory, obniżona jaskrawość i ograniczony zasięg widzenia. Elementem podkreślającym złowrogi nastrój ma być gęsta mgła. Półprzezroczysta zawiesina na tle leśnych krajobrazów i strefy przemysłowej przywołuje na myśl nic innego jak Silent Hill. Z jednej strony na pewno pomaga schować ograniczenia w budżecie, a z drugiej pogłębia trwogę przed tym, co kryje się za tumanem wilgotnego powietrza.

Pine Harbor z prostego pomysłu przeskakuje w gęsty horror

Przeważnie horror niesie ze sobą jakąś tajemnicę i od niej zaczyna kiełkować w fabule element grozy. I obowiązkowo akcja gry musi odbywać się w miejscu odizolowanym od cywilizacji, gdzieś na krańcu świata albo w zamkniętych społecznościach. W tym kontekście Pine Harbor bierze wszystkiego po trochu, pozostając lojalnym wobec tradycji gatunku – fabuła gry rozgrywa się w miasteczku rybackim, gdzieś u wybrzeży Północnego Atlantyku. Przybywamy na miejsce tuż po katastrofie technologicznej, która odcisnęła piętno na mieszkańcach. Część z nich staje się ofiarą koszmarnej mutacji genetycznej, pozostali zaś zabunkrowali się w swoich domach i czekają na pomoc z zewnątrz. Wydaje się, że to nasz bohater w tej sytuacji ma być dla nich ostatnią deską ratunku.

Wpadamy więc do miasta zderzając się z nową rzeczywistością zasnutą horrorem – za dnia i w nocy bestie polują na ocalałych, a w tym i naszą postać. Niektóre z potworów zachowują się jak drapieżniki, wpierw obserwują, okrążają nas, by za moment przypuścić atak. Czynią to zarówno w okolicznych terenach zalesionych jak i w terenie zabudowanym, wewnątrz domów i warsztatów. Nie ma więc mowy o spokojnym zwiedzaniu i szukaniu wyjaśnień nt. katastrofy – drogę do prawdy zablokują potwory i to z nimi przyjdzie nam stoczyć śmiertelny pojedynek. Twórcy zadbali o to, aby monstra atakowały nas w różny sposób, w zależności od miejsca i charakteru bestii. Mogą one czyhać na nas w bezruchu w ciemnościach lub atakować w grupach.

Strzelanka o naturze bezwzględnej walki o życie

Jaki plan na rozgrywkę ma Vision Forge? Ponownie zetkniemy się z czymś, co znamy z pierwszoosobowych części Resident Evil. Pine Harbor stawia na immersję, na klaustrofobiczny styl uczestniczenia w przygodzie, toteż wykorzystano kamerę FPP. Mamy postrzegać zagrożenie z większym ciśnieniem i zaangażowaniem. Iluzję bezpieczeństwa wytworzy broń palna, którą bodajże znajdziemy w trakcie eksploracji świata – wiąże się to z progresją historii. Do naszej dyspozycji na pewno będą kilof, pistolet i strzelba typu dubeltówka (możliwe, że pojawi się jeszcze inna broń myśliwska). Dodatkową wartością dodaną – wzmacniającą efekt survivalu – ma być ograniczona ilość amunicji do znalezienia. Ma to wywołać u nas konkretne podejście do zarządzania zasobami i zasugerować, że czasami trzeba zdecydować się na inne rozwiązania niż siłowe.

Oprócz walki przygotowano etapy z zagadkami, a raczej są one ze sobą ściśle powiązane. Tak jak w Resident Evil, podczas zwiedzania natrafimy na miejsca z interaktywnym elementem, który zagradza przejście do kolejnej lokacji. Mogą to być klasyczne drzwi, wrota lub inny obiekt wymagający odszukania przedmiotu misji. Choć w finalnym produkcie może zobaczymy też bardziej skomplikowane łamigłówki. Nadmienię, że interfejs przycisków akcji oraz widok ekwipunku jest niemal identyczny jak z RE7, co w jakimś stopniu świadczy o chęci zainteresowania grą koneserów gatunku.

Pine Harbor niby tani, ale graficznie wcale przestarzały

Nie pierwszy i nie ostatni raz będziemy naocznymi świadkami indyka, który mimo swojej budżetowości wizualnie nie odstępuje od tytułów AAA. Filarem oprawy graficznej w Pine Harbor stał się Unreal Engine 5 i co by nie mówić o możliwościach silnika gry, w tym przypadku pokazano co można z jego pomocą stworzyć. Mamy tu dość realistyczną scenerię świata, a mocną stroną stylu są nie tyle trójwymiarowe assety i tekstury, co zastosowane oświetlenie i mgła wolumetryczna.

Wracając jednak do ogólnych widoczków, nie będzie to do końca repertuar bogaty w szczegółowe krajobrazy. Najczęściej na naszej trasie pojawią się podziemne korytarze, pomieszczenia sklepowe, wnętrza domów. Niekiedy droga do celu będzie wiodła przez lasy z niezbyt dobrą widocznością. Niezależnie od lokacji wspólnym elementem “wystroju” ma być ciemność lub gęsta mgła.

Data premiery Pine Harbor

Kiedy możemy spodziewać się debiutanckiego projektu studia Vision Forge? Najpewniej w 4 kwartale 2024 roku, ale premiera Pine Harbor nie jest ustalona na konkretny termin. Pozostaje nam zaczekać na nowe informacje i liczyć na to, że twórcy są już pod koniec pracy i coraz bliżej fazy optymalizacji grafiki. Problem w tym, że nie wszyscy mają powód do odliczania dni. Wszystko wskazuje na to, że horror FPS wyjdzie tylko na PC, a dokładnie rzecz biorąc na platformie Steam. Kto ma ochotę może już teraz sprawdzić fragment gry dzięki udostępnionej wersji demo.

Grzegorz Rosa
O autorze

Grzegorz Rosa

Redaktor
Ekspert w dziedzinie "kombinatoryki" w grach i zarazem człowiek, który wybrał drogę antagonisty. Nie boi się pisać treści niewygodnych dla innych. Specjalizuje się w publicystyce wszelakiej, krytykowaniu słabych gier, filmów, a nawet ludzi. Jako jedyny na świecie grał już w Wiedźmina 4...
Advertisement
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie