Najgorsza gra w historii. Tak zła, że zakopali ją na pustyni

Najgorsza gra w historii. Tak zła, że zakopali ją na pustyni
PG Exclusive Publicystyka

Czy zastanawialiście się kiedyś jaka jest najgorsza gra w historii interaktywnej rozrywki? Co roku otrzymujemy informacje o nagrodach dla najlepszych tytułów, wręczane są statuetki i odbywają się gale. Ale te absolutnie beznadziejne produkcje siłą rzeczy są zapominane — choć niekiedy ich historie bywają szalenie ciekawe. Taki los spotkał E.T. the Extra-Terrestrial, czyli tytuł na bazie popularnego filmu.

Growe gwiazdy rocka

Na początku lat 80. ubiegłego wieku to Atari rozdawało karty na rynku gier. Firma miała wszystko, od genialnego portfolio produkcji, przez własne konsole na górze pieniędzy kończąc. Zdawać by się mogło, że większość ich decyzji okazywała się być strzałem w dziesiątkę. Moloch, bo firma rozrosła się do gigantycznych rozmiarów, nie był jednak niewrażliwy na porażki — a i te mogą się przecież przytrafić największym, przy okazji mocno uderzając w finansowe aspekty działania przedsiębiorstwa.

A tak się składa, że w omawianym okresie Atari chciało skorzystać z wyjątkowej możliwości. Na horyzoncie pojawił się projekt tak istotny, że nie dało się przejść wobec niego obojętnie. Chodziło o stworzenie gry na licencji filmu, który po premierze miał wstrząsnąć rynkiem kinematografii dla mas. Gdy Steven Spielberg liczył pieniądze po premierze E.T., Atari miało zamiar wydać jego grową adaptację na pełnej licencji.

Gameplay z produkcji.

Nie było to zadanie łatwe. Z jednej strony główny twórca gry, czyli Howard Scott Warshaw, chciał stworzyć ambitną i innowacyjną adaptację filmu, która miałaby szanse zainteresować ogromne rzesze graczy. Takie projekty wymagają jednak czasu, którego nie chciało mu dać Atari. Firma stawiała wobec zespołu deweloperów nierealne wymagania. Mieli oni bowiem zdążyć ze stworzeniem gry na nadchodzący okres świąteczny. Wszystko po to, aby gracze mogli otrzymać tytuł na święta, lub po prostu sprawić sobie grę jako prezent. Wymagania wobec sprzedaży były ogromne, a projektanci mieli ledwie kilka tygodni na stworzenie gry.

Tak powstała najgorsza gra świata

Było to zadanie nie tyle trudne, co w zasadzie niewykonalne. Produkt ukazał się jednak na rynku w oczekiwanym terminie i szybko trafił do sklepów. Raz jeszcze, oczekiwania Atari były ogromne. Zdecydowano się na wyprodukowanie wielu milionów kartridży z grą, aby sprostać rzekomemu popytowi. Ten był duży w okresie świąt, a tytuł znalazł się wysoko na liście bestsellerów. Po nowym roku, czyli już w 1983 roku sprzedaż zaczęła spadać i pojawił się nowy problem — zaskakująco wiele osób zdecydowało się na zwrot produkcji. Niedługo po premierze niemal 700 tysięcy kopii trafiło na powrót do sklepów z powodu niezadowolenia graczy.

Nic dziwnego, o czym świadczą recenzje. Łatka “najgorsza gra w historii” pojawiła się dość szybko. Narzekano praktycznie na wszystko, od grafiki po rozgrywkę. Ta była banalna, bo w dwuwymiarowej grze przygodowej musieliśmy znaleźć 3 elementy telefonu, które pozwolą E.T. zadzwonić na jego rodzinną planetę. Te za każdym razem umieszczano gdzie indziej, a po drodze musieliśmy zbierać przysmaki zwiększające poziom energii i uciekać przed antagonistami — m.in. agentem FBI, który mógł nam zabrać jeden z zebranych elementów. W tamtych czasach gry potrafiły dostarczać więcej emocji i ciekawszą rozgrywkę, o czym gracze doskonale wiedzieli.

Miejska legenda i wykopaliska

Słabe noty, niska jakość i masa zwrotów — Atari miał duży problem i magazyny pełne niechcianej gry. Duże plany wobec produkcji i wyprodukowanie kilku milionów kopii sprawiły, że firma została z brakiem zarobionej kasy i zdecydowanie zbyt dużą liczbą kopii kartridży. Składowano je w jednym z magazynów w Teksasie, aż w końcu postanowiono coś z tym faktem zrobić. Zdecydowano się na dość nietuzinkowy krok. Otóż Atari wpadło na pomysł, że najgorsza gra w historii trafi na wysypisko śmieci — a konkretniej, zostanie zakopana pod ziemią w gigantycznych dołach.

Teoretycznie wszyscy chętni gracze mogliby się tam udać i zabrać jeden z licznych kartridży. Firma i na to znalazła sposób, informując, że doły zostały od góry przykryte betonem. To miało uniemożliwić kradzież składowanych tam gier. Sprawa została opisana przez lokalne media, jednak szybko o temacie zapomniano. Doszło do tego, że (za geekweek.pl) cała historia zaczęła nosić znamiona miejskiej legendy. No dajcie spokój, kto to widział zakopywać tyle gier na środku pustyni?

Zobacz też: Gry za darmo i do sprawdzenia na Steam. 15 tytułów, w tym przeklęta ciężarówka

Jednak to prawda!

Wiele lat legenda o rzekomo zakopanych kartridżach krążyła z ust do ust — jak również w sieci, na różnych forach i miejscach dyskusji. Ostatecznie okazało się, że to wszystko prawda. Atari faktycznie zdecydowało się na zakopanie gier, które w końcu, po wielu latach odkryto. Doszło do tego w 2013 roku, gdy kanadyjskie Fuel Industries i Microsoft pracowali nad filmem “Atari: Game Over”. Lokalne władze Alamogordo zezwoliły ekipie na zbadanie terenu wysypiska.

Bardzo szybko udało się znaleźć miejsce przechowywania gier i odkopano ponad 1000 sztuk produkcji z 1982 roku. Część z egzemplarzy sprzedano na aukcjach za łączną sumę ponad 100 tysięcy dolarów. Niektóre trafiły w ręce ekipy filmowej, inne do muzeów. Ponad 200 kartridży czeka na sprzedaż w przyszłości. Ich wartość na pewno nie będzie maleć.

Źródło: Opracowanie własne, Wikipedia

Dawid Szafraniak
O autorze

Dawid Szafraniak

Redaktor
Pierwsze growe szlify zbierał jeszcze w erze PS1, aby później zapoznawać się z kolejnymi wcieleniami japońskiej konsoli, skosztować Xboksa i Switcha. Ostatecznie najbardziej lubi PC, a ostatnio nawet i granie w chmurze. Królują u niego FPS-y, gry akcji nieczęsto górujące nad filmami i tytuły wyścigowe, które podobno #nikogo. Święta Trójca gamingu? Pierwsze Modern Warfare, seria Mass Effect i Uncharted. Bez tego nic nie miałoby sensu. Poza grami lubi planować kolejne podróże i chwytać za aparat fotograficzny podczas meczów piłki nożnej.
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie