Lepszej przeróbki długo nie zobaczycie. Gdyby Mass Effect było The Office
Przeróbki czy różnego rodzaju mash-upy to klasyka internetowego “humoru”. Czasami są lepsze, a czasami gorsze. Tym razem padło na coś wybitnego, czyli The Office w świecie Mass Effect.
Steve Carell jest dość wszechstronnym aktorem, ale jego “występ” w Mass Effect rozkłada na łopatki. Ja wiem, że to tylko przeróbka, ale nie pogardziłbym dłuższym materiałem w tym stylu.
Mass Effect x The Office
Gdy wysyłałem poniższe wideo znajomemu, napisałem mu, że jest to “złoto”. Wiele się nie pomyliłem, bo po obejrzeniu tego z pięć razy postanowiłem podzielić się także z Wami tym “złotem”. Może i pozornie to dość prosta przeróbka, ale została zrealizowana naprawdę świetnie. Jeżeli uważacie, że Ace Ventura albo Jaś Fasola w Cyberpunku 2077 imponowały, nowe wideo rozłoży Was na łopatki.
YouTuber eli_handle_b․wav niedawno podzielił się ze światem wybitną przeróbką, w której zastanowił się, jak można byłoby doprowadzić do zagłady świata jeszcze szybciej w serii Mass Effect. Oczywistym rozwiązaniem okazało się wrzucenie do całego tego lore’u Michaela Scotta z The Office, czyli jednej z najbardziej charakterystycznych postaci w historii telewizji. Tym razem nie szefuje on biednym pracownikom biura Dunder Mifflin, a został kapitanem Normandii. Tak, dokładnie tego statku, którego załoga musi uratować całą galaktykę.
Bohater może nie wydaje się dobrą osobą na swoim miejscu, ale ciężko się go o to czepiać. W końcu presja może wygrać nawet z najtęższymi umysłami. Dlatego też możemy zobaczyć jego nieporadne przygody m.in. na kosmicznej dyskotece czy w trakcie udzielania kultowego już wywiadu. Nie zabrakło trochę emocji (rozpadającą się Normandia) czy nawet… miłości (ach, ta Miranda).