Bóg wojny boi się krwi. Trzymam kciuki, aby Ragnarok to zmienił
Wyobraźcie sobie, że idąc do warzywniaka spotykacie starego znajomego ze szkoły średniej, który jeszcze kilka lat temu chodził tylko i wyłącznie w dresie, zabierał kanapki młodszym uczniom i lądował na dywaniku częściej niż pojawiał się na zaplanowanych kartkówkach, a po latach widzicie go w szykownej koszuli z aktówką w ręce. Mniej więcej tak czułem się przy okazji swojego ostatniego spotkania z Kratosem. Bóg wojny wciąż sieje postrach wśród wrogów, ale chciałbym, aby w God of War Ragnarok wrócił choć na chwilę do swoich podlewanych krwią korzeni.
Artykuł zawiera spoilery fabularne z God of War z 2018 roku.
To nie tak, że uwielbiam oglądać na swoim ekranie hektolitry krwi i stosy urywanych kończyn – wręcz przeciwnie. Kratos od zawsze kojarzył mi się jednak z brutalnym typem, dla którego wszechobecna jucha jest jak tlen, a momentami do przesady aż eksponowane gore towarzyszyło mu nieprzerwanie już od pierwszej części God of War. W odsłonie z 2018 roku coś się jednak zmieniło. I wcale nie na lepsze lub gorsze – na inne.
Kratos zestarzał się jak wino, ale czegoś mu zabrakło
Łysy bóg wojny nie tylko zapuścił potężną brodę i wyposażył się w topór zamiast greckich artefaktów, ale też zaczął kontrolować swój gniew. Kratos ma syna, zamieszkał w nowej krainie i stara się nie rzucać zbyt mocno w oczy, choć ostatnio kiepsko mu to wychodzi, skoro nawet Thor zawitał na jego trawnik. Cieszy mnie, że Santa Monica Studio postanowiło przekierować losy swojej ikonicznej postaci na zupełnie nowe tory, bo bez tego najpewniej nie dostalibyśmy tak świetnej historii i poczucia świeżości w serii. Lubię nowego Kratosa, serio. A jednak czasem brakuje mi tego ubabranego juchą gbura, który wyrywa cyklopom oczy, a tytanom paznokcie.
Brodaty Kratos oczywiście wciąż jest brutalem. Rozrywa wrogów na strzępy gołymi rękami, obcina głowy i nie boi się ubabrać flakami. Rzecz w tym, że sami twórcy nakładają mu na topór swoisty kaganiec, bowiem Kratos walczy z raczej niezbyt pozwalającymi na prezentowanie brutalności przeciwnikami, a i ciosy wykańczające nie powodują już konieczności odwracania wzroku. Dominujące w bestiariuszu ghule zamiast krwi posiadają nieokreślony świecący płyn, elfy przypominają bardziej rozpadające się robale, a ogry… cóż, jak na tak wielkie stwory zaskakująco mało krwawią. Czyżby Duch Sparty stał się bardziej pobłażliwy? A może po prostu jego oręż wymaga naostrzenia? Ciężko stwierdzić.
Sprawa jest dla mnie o tyle dziwna, że to nie do końca tak, że nasz mroczny brodacz całkowicie porzucił swoją splamioną krwią przeszłość. Sam fakt odzyskania przez niego Ostrzy Chaosu daje jasno do zrozumienia, że wspomnienia greckiego panteonu wciąż dają o sobie znać. Właśnie dlatego myślę, że God of War Ragnarok choć przez chwilę ukaże nam bezwzględnego spartiatę, którego pamiętamy sprzed lat. Że Kratos jeszcze przynajmniej raz zaskoczy nas tym, jak cholernie brutalny potrafi być.
God of War Ragnarok powinno zakończyć nordycką sagę w wielkim stylu
Jak już wspominałem, nie wymagam, aby nowe GoW całkowicie rezygnowało z mniej brutalnego tonu poprzedniej odsłony, choć nie wykluczałbym takiej możliwości całkowicie, bo i takie przypadki się zdarzały (patrz: The Last of Us Part II). Liczę jednak, że zbliżający się wirtualny Ragnarok (lub chociaż jego finał) będzie taki, jak w mitologii: krwawy, efektowny i bezwzględny. Wiemy już przecież, że będą to ostatnie przygody Kratosa w mroźnej krainie, więc nie widzę innej opcji. No bo jak inaczej zakończyć ten epizod? Nakłonić nordyckie bóstwa do podpisania traktatów pokojowych? Pozwolić Freyi na pomszczenie Baldura poprzez pertraktacje? Uratować Atreusa-Lokiego przed przeznaczeniem zamykając go w pokoju wyłożonym poduszkami? Nie trzyma się to kupy – tutaj po prostu nie da się uniknąć rozlewu krwi. Oczywiście metaforycznego, bo jeśli Santa Monica Studio postawi na ponowne wyważenie brutalności, to raczej nie spodziewałbym się, że na ekranach ujrzymy paskudne śmierci rodem z greckich przygód Kratosa.
Podejście do brutalności w grach trochę się zmieniło przez ostatnie lata. Choć takie serie jak Mortal Kombat i DOOM zachowały swoje podejście do krwi i gore, niektóre marki (w tym God of War) postawiły na zmianę tonu i zrezygnowanie z przerysowanej przemocy. Nie uważam, aby Kratos był mniej ciekawą postacią przez swoją przemianę, ale chętnie zobaczyłbym jego powrót do korzeni. Szczególnie, jeśli ostateczne starcie z nordyckimi bóstwami napiętnuje go kolejną wielką stratą.