Twórcy Escape from Tarkov nie patyczkują się z cheaterami. Upublicznili listę “szumowin tej ziemi”
Gracze Escape from Tarkov nie mają łatwego życia z cheaterami, ale deweloperzy również nie mają się z czego cieszyć. Postanowili więc wytoczyć cięzkie działa.
Activision może i nie poradziło sobie z istną plagą oszustów nękających serię CoD od lat, ale jest zdecydowanie lepiej. Nowe wersje narzędzia anti-cheat faktycznie pomagają banować graczy falami. Jasne, czasami dostanie się tym, którzy nie zasłużyli, ale w obliczu prawdziwej odwilży hakerów ciężko się o to denerwować. Wiem – łatwo mi mówić, bo ja przypadkowego bana nie wyłapałem.
Ja jednak nie o tym, bo Escape from Tarkov to kolejny sieciowy fenomen, który jednak ma z cheaterami jeszcze większy problem. W przeciwieństwie do twórców Call of Duty, Battlestate Games nie mogą poradzić sobie z plagą nękającą ich grę. Sytuacja jest na tyle poważna, że gra zaliczała nawet spadki liczby graczy. Ci są już zmęczeni natykaniem się na oszustów. Dlatego też deweloperzy zaczęli działać jeszcze bardziej dynamicznie. Doszło do tego, że wojna z cheaterami została wzniesiona na… publiczne forum.
W ostatnim tygodniu deweloperzy zbanowali ponad 6 700 kolejnych cheaterów. Ich ksywki pojawiły się w publicznie dostępnym dokumencie. Tak, każdy może przeczytać nick graczy oskarżanych o “haxy”. Firma chce regularnie publikować lub aktualizować taką listę. Czy ma to w ogóle sens? Szczerze mówiąc, nieszczególnie. Cheaterzy zwyczajowo używają innych nicków do różnych gier, a do Escape from Tarkov z pewnością nie powrócą z tą samą ksywką.
Widać jednak, że twórcy są bardzo zdenerwowani cheaterami w swojej grze. W końcu niedawno o sprawie wypowiadał się COO firmy Nikita Buyanov na Reddicie. Obiecywał on, że twórcy dokładają wszelkich starań, aby “hakerzy, oszuści i inne pokrewne szumowiny ziemi” zostali zidentyfikowani i zbanowani. Do tego gracze zachęcani są do “zgłaszania tych wszystkich drani”.