Dodatek do Diablo IV za 400 zł? Blizzard sprawdza, czy gracze wytrzymają takie ceny
Blizzard pyta graczy, czy nie poczują się wykorzystani, gdy przyjdzie im zapłacić za fabularny dodatek do Diablo IV nawet… trzymajcie się, 400 zł.
Za 4 stówy kupić można wiele. Na przykład jedną z najlepszych gier tej generacji, czyli Alana Wake’a 2. Można też wziąć te pieniądze i zabrać partnera bądź partnerkę na jakiś super wypad, nawet na cały weekend (a co! Jak szaleć, to szaleć!). Można też poświęcić te pieniądze w jakimś szczytnym celu. Blizzard chciałby, aby gracze w ten sposób płacili za dodatek do gry. Brzmi szalenie, ale wbrew pozorom nie jest w ogóle groźne.
Diablo IV z dodatkami za 4 stówy?
Dziwna informacja o tajemniczej ankiecie Blizzarda zrobiła rundkę w internecie początkowo dzięki kanałowi Bellular News. YouTuber twierdzi, że garstka graczy otrzymała wewnętrzną i niejawną ankietę. Tam pojawiło się pytanie dotyczące wyceny fabularnego i dużego rozszerzenia do Diablo IV (zapewne chodzi o zapowiedziane Vessel of Hatred). Wśród odpowiedzi należy wymienić 50, 70, 80, a nawet 100 dolarów. Zanim jednak zjecie firmę żywcem, muszę podkreślić, że każdy próg cenowy to inne dodatkowe korzyści, jak np. waluta premium do sklepu w grze.
To jak sytuacja z wycenionym na ponad 270 zł koniem w grze. DLC sprzedawane jest drogo, ale skin to jedynie dodatek do paczki waluty premium. Gracze się oburzyli, ale paczki walut zawsze drogie były i to one są główną korzyścią, a nie wspomniany skin. Z DLC może być podobnie, a gracze chcący zyskać szybki dostęp do nowych przedmiotów w sklepie potencjalnie mogą wydać nawet 400 zł, ale w zamian otrzymają dodatkowe złoto do wydania w grze.
Nie brzmi to więc zbyt strasznie, mimo tego, jakie początkowo się wydaje i zdecydowanie jest normalną praktyką (w grach-usługach, rzecz jasna). Gracze w sieci mimo wszystko obawiają się tej ankiety, bo droższe opcje mogą zagwarantować wczesny dostęp do kluczowych przedmiotów, co ma rzekomo być wprowadzeniem pewnego rodzaju pay-to-win. Na razie jednak nie ma się co martwić, bo dowodów na to jednoznacznych nie ma.